Chociaż negatywne oceny nie wywierają już istotnego wpływu na inwestorów, na ten konkretny przypadek warto zwrócić uwagę. Dotyczy on bowiem funduszy stabilizacyjnych powołanych dla ratowania gospodarki europejskiej, których gwarantem ekonomicznym i moralnym jest cały europejski świat polityki i finansów. Taka ocena kwestionuje zasadność dotychczasowych działań zarówno rządów, jak i EBC w celu stabilizowania gospodarki europejskiej. Nieciekawie wygląda również sytuacja za oceanem, gdzie zarysował się wyraźny impas w negocjacjach pomiędzy republikanami i demokratami w sprawie klifu fiskalnego.

Oba te wydarzenia pod znakiem zapytania stawiają ostatni wzrost EUR/USD, który jest swoistym barometrem nastrojów. Przebicie psychologicznego poziomu 1,30, związane z niemiecką aprobatą dla kolejnego pakietu pomocy dla Grecji nie wydaje się być trwałe. Inwestowanie w Europie, w której szaleje recesja, w której ciągle brak kompleksowego i systemowego rozwiązania zadłużenia, nie wydaje się być rozsądne. Tym bardziej że klif fiskalny w USA spowoduje dodatkowy globalny wzrost awersji do ryzyka i w konsekwencji spadek EUR/USD.

Może więc jest to ten pierwszy raz, kiedy po pięciu latach od kompromitującego agencje ratingowe roku 2007, inwestorzy powinni posłuchać decyzji obniżającej rating?