Miesiąc na rynkach: Czy szczyt rentowności już jest za nami?

W przypadku amerykańskich obligacji dziesięcioletnich rentowność na poziomie 5 proc. stanowi mocny opór. Wcale jednak nie jest powiedziane, że nie zostanie on przebity – uważają Mikołaj Raczyński z firmy Portu oraz Grzegorz Zatryb ze Skarbiec TFI.

Publikacja: 29.10.2023 12:50

Gośćmi Przemysława Tychmanowicza byli Mikołaj Raczyński (w środku), Portu, oraz Grzegorz Zatryb (po

Gośćmi Przemysława Tychmanowicza byli Mikołaj Raczyński (w środku), Portu, oraz Grzegorz Zatryb (po prawej), Skarbiec TFI. Fot. mat. prasowe

Z czego tak naprawdę wynika wzrost rentowności obligacji w USA, który obserwujemy w ostatnim czasie? Dziesięcioletnie papiery przebiły na moment przecież psychologiczny poziom 5 proc.

Mikołaj Raczyński, dyrektor zarządzający i inwestycyjny w firmie Portu

Mikołaj Raczyński, dyrektor zarządzający i inwestycyjny w firmie Portu

parkiet.tv

Mikołaj Raczyński (M.R.): Chyba najmniej wynika to z polityki Fedu, który jest zdeterminowany do tego, by obniżyć inflację, a my mówimy tutaj jednak o obligacjach długoterminowych. Tę determinację rynek oczywiście widzi. Moim zdaniem znaczenie mają jednak inne czynniki. Na pewno można do nich zaliczyć sprawę deficytu budżetowego, który już teraz jest wysoki i podaż papierów na rynku jest duża. A przecież mówimy o sytuacji, w której Stany Zjednoczone wcale nie są w recesji. Drugi aspekt to pytanie o strukturalne zmiany w gospodarce, które mogą powodować, że stopy procentowe mogą być wyższe. Ostatni element to zmienność obligacji, która jest nawet wyższa niż na rynku akcji. Pojawia się więc kwestia tego, czy w wycenie tych instrumentów nie powinno być dodatkowej premii.

Grzegorz Zatryb, główny strateg w Skarbiec TFI

Grzegorz Zatryb, główny strateg w Skarbiec TFI

parkiet.tv

Grzegorz Zatryb (G.Z.): Zwróciłbym jednak uwagę na inflację, bo to ona determinuje działania Fedu. Inflacja jest natomiast mocno nieprzewidywalna, to samo zresztą można powiedzieć o recesji. Inwestorzy, stojąc przed tyloma znakami zapytania, oczekują wyższej premii za tę niepewność. Ta zmienność i niepewność pewnie zostanie jeszcze z nami na długo.

Czytaj więcej

Miesiąc na rynkach: Złoty po wyborach zyskał nowe argumenty

Czy 5 proc., o których już wspomnieliśmy, to jest taka bariera bólu, dobry punkt, by zrobić zwrot?

M.R.: Jest to faktycznie silny opór, jeśli chodzi o rentowności. Z punktu widzenia czynników, o których wspomnieliśmy, nie jest jednak powiedziane, że ten opór się utrzyma. Systematycznie kolejne granice są przekraczane. Faktyczne złamanie tych 5 proc. nie będzie jednak takie proste, nawet jeśli ta bessa miałaby być kontynuowana. Fundamentalnie nie ma jednak przeszkód do tego, by ten poziom nie mógł być przekroczony.

G.Z.: Oczywiście 5 proc. działa na wyobraźnię, ale to nie jest żadna stała. Wszystko zależy od tego, jak będzie się zachowywała inflacja i jakie zagrożenia będą widzieli inwestorzy. Spodziewam się jednak, że zobaczymy niższe rentowności. W krótkim okresie może sprawić to geopolityka. Oczywiście chodzi tutaj głównie o Bliski Wschód. W dłuższym terminie musi to być inflacja, która powinna znajdować się blisko celu. Myślę, że nawet skok cen ropy tego nie zmieni. Nie wiadomo natomiast, kiedy rynek dojdzie do wniosku, że powrót wyższej inflacji nie jest już zagrożeniem.

Co potencjalny spadek rentowności obligacji może oznaczać dla rynków akcji?

M.R.: To zależy od tego, co będzie powodem spadku rentowności. Jeśli byłoby to gwałtowne pogorszenie warunków w amerykańskiej gospodarce, to raczej dla rynku akcji nie będzie pozytywne.

Obligacje mogą być konkurencją dla akcji?

G.Z.: Tak wysokie rentowności powodują, że część kapitału nie znajduje uzasadnienia dla podjęcia wyższego ryzyka związanego z inwestowaniem w akcje. Jeśli rentowności obligacji będą spadały, to kluczowe będzie otoczenie rynkowe. Jeśli będziemy mieli także spadek oczekiwanej aktywności gospodarczej, to nie byłby to dobry sygnał dla rynku akcji. Wzrost rentowności obligacji powodował spadek cen akcji, co wynikało m.in. z wysokiego kosztu finansowania, ale też z konkurencyjności długu w stosunku do akcji. Klasycznie jednak wzrost rentowności skutkował przepływem kapitału do ryzykownych aktywów. Od wielu lat wiemy już jednak, że klasyczne metody nie do końca się sprawdzają.

Parkiet

Inwestycje
Piotr Kaźmierkiewicz, BM Pekao: Najciekawsza część hossy przed nami
Inwestycje
Dorota Sierakowska, DM BOŚ: Złoto z perspektywą na kolejne rekordy
Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane