Wiceprezes TFI PZU: czeka nas dobry rok na rynku akcji

#PROSTOzPARKIETU. Dariusz Lasek: W Polsce trudno jest oferować klientom fundusze

Publikacja: 10.12.2020 17:47

Gościem Grzegorza Siemionczyka w czwartkowym wydaniu „Prosto z parkietu” był Dariusz Lasek, wiceprez

Gościem Grzegorza Siemionczyka w czwartkowym wydaniu „Prosto z parkietu” był Dariusz Lasek, wiceprezes TFI PZU.

Foto: parkiet.com

Mijający rok był bardzo udany dla inwestujących w obligacje skarbowe. W gruncie rzeczy był też jednak niezły dla rynku akcji. Wiele indeksów giełdowych, choćby S&P 500, a w Polsce sWIG80, zanotowało pokaźne zwyżki. Jak rozumieć to, że tak różne klasy aktywów, jak obligacje i akcje, drożały jednocześnie?

Pandemia doprowadziła do dużej zmienności na rynkach finansowych, którą inwestorzy bardzo lubią. Fundusze inwestycyjne potrafią tę zmienność wykorzystać. Na rynku obligacji kierunek zmian, tzn. spadek rentowności (wzrost cen – red.), był związany z tym, co robiły banki centralne. W momencie, gdy inne klasy aktywów stały się nieatrakcyjne, inwestorzy siłą rzeczy trafili na rynek akcji. W rezultacie z bardzo niskich poziomów w trakcie pierwszej fali pandemii ceny akcji mocno wzrosły. To doprowadziło do wzrostu zainteresowania tym rynkiem: widać to po napływie nowych klientów do biur maklerskich oraz dużym popycie w pierwotnych ofertach akcji. Można więc powiedzieć, że paradoksalnie po pandemii rynek akcji odżył.

Zainteresowania rynkiem akcji nie widać w branży TFI. Pieniądze płyną do funduszy instrumentów dłużnych, a z funduszy akcji odpływają. Dlaczego tak się dzieje?

To częściowo wynika z konstrukcji rynku. W obecnym reżimie prawnym nie jest łatwo sprzedawać jednostki uczestnictwa w funduszach akcji. Wymaga to zbadania profilu ryzyka klientów i bardzo niewielu z nich osiąga taki wynik, że dystrybutorzy mogą im oferować fundusze akcji. Łatwiej sprzedaje się fundusze dłużne, z czego dystrybutorzy korzystają. Jest to zresztą najbliższy substytut depozytu. Wiemy, że oprocentowanie depozytów jest bardzo niskie, niższe niż stopy zwrotu wielu funduszy, które pod względem profilu ryzyka są zbliżone do depozytów. To przyciąga do tych funduszy klientów.

Ale w 2021 r. trudno liczyć na powtórkę tak dobrych wyników funduszy dłużnych.

Tak, przyszły rok będzie już zupełnie inny. Fundusze dłużne w dużej mierze wykorzystały możliwości związane ze spadkiem stóp procentowych. Jeśli ktoś będzie chciał zarobić więcej, będzie musiał zaakceptować większe ryzyko, które wiąże się z funduszami akcji.

Dlaczego badanie profilu ryzyka klientów, tzw. ankieta MIFiD, tak wielu z nich wyklucza z rynku akcji? Przecież procedury sprzedaży jednostek funduszy inwestycyjnych wszędzie w UE wyglądają podobnie, a nie wszędzie efekty są takie jak w Polsce. Polacy mają wyższą niż inne nacje awersję do ryzyka?

To jest kwestia wdrożenia w Polsce międzynarodowych przepisów. Dotąd było tak, że my chcieliśmy być trochę lepsi. Niektóre słowa w ankiecie brzmią u nas ostrzej, bardziej stanowczo. Wśród dystrybutorów widać też pewien strach, który powoduje, że wolą restrykcyjnie podchodzić do tych ankiet, niż narażać się na kary.

Wyobrażam sobie, że w 2021 r. koniunktura na rynku akcji będzie dobra, ale klienci TFI nie skorzystają na tym, bo będą zaangażowani głównie na rynku długu, gdzie z kolei trudno o powtórkę tegorocznych stóp zwrotu. Co branża TFI może zrobić, żeby zapobiec rozczarowaniu klientów?

Jeśli chodzi o fundusze dłużne, funkcjonują one w warunkach bardzo niskich stóp procentowych. Dla osób, które chcą zarabiać na zmianach stóp, możliwości zarobku są ograniczone. Ale fundusze mają do wyboru także inne instrumenty niż polskie obligacje skarbowe, choćby w innych krajach. Bardzo ważne będzie to, w jaki sposób zarządzający będą korzystali z tych okazji. Co do funduszy akcji, to w przyszłym roku wciąż tylko te osoby, które chcą konkretny produkt, będą mogły go kupić. Dystrybutorom nadal będzie bardzo trudno sprzedawać fundusze czysto akcyjne, jest natomiast szansa na większą sprzedaż funduszy mieszanych. Musimy nadal inwestować w edukację, w tłumaczenie klientom, jakie mają możliwości i jak spośród nich wybrać te, które na najbliższy czas będą dla nich najlepsze.

Czego można oczekiwać w 2021 r.?

Co roku zadajemy sobie pytanie, jaki będzie kolejny rok, i odkąd pamiętam, to zawsze oceniamy, że będzie trudniejszy niż obecny. Pierwszy raz mam przekonanie graniczące z pewnością, że przyszły rok będzie spokojniejszy niż obecny. Wydaje się, że przez cały 2021 r. przejdziemy przy w miarę luźnej polityce pieniężnej, a jednocześnie z dość wysokim wzrostem gospodarczym. To otwiera duże możliwości, jeśli chodzi o zarabianie na rynku akcji. Wydaje się, że to będzie oddech ulgi po trudnym 2020 r.

Należy spodziewać się tego, że dobrze będą wypadały te segmenty rynku akcji, które w tym roku były słabe, a słabo te, które w tym roku błyszczały? W Polsce oznaczałoby to większe zwyżki WIG20 niż np. sWIG80. A może dobrze będzie sobie radził cały rynek?

Listopad już pokazał, że z WIG20 wcale tak źle nie jest. Teraz widać wzrost zainteresowania spółkami cyklicznymi. Dzieją się też rzeczy, które mogą dużym firmom pomóc. Chodzi m.in. o zmiany w energetyce i rozwiązanie problemów z kredytami frankowymi. Ale rynkowi trudno stale grać jeden pomysł. Wydaje się, że dobre perspektywy otwierają się przed całym rynkiem akcji.

Czy perspektywa utrzymywania łagodnej polityki pieniężnej na świecie oznacza, że nawet jeśli trudno liczyć na dalszy spadek rentowności obligacji, to jednocześnie nie należy się obawiać ich wzrostu, tzn. przeceny obligacji? W Polsce w ostatnich tygodniach już to było widać.

W Polsce ten wzrost rentowności obligacji to była próba wycenienia weta (w sprawie unijnego budżetu i Funduszu Odbudowy – red.). Obecny poziom już to weto uwzględnia, a co do tego, jak rozwinie się sytuacja, nie ma przecież jasności.

Inwestycje
Sobiesław Kozłowski, Noble Securities: Bal na giełdach trwa. Dobry moment do zmiany struktury portfela
Inwestycje
Piotr Kaźmierkiewicz, BM Pekao: Najciekawsza część hossy przed nami
Inwestycje
Dorota Sierakowska, DM BOŚ: Złoto z perspektywą na kolejne rekordy
Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?