Jak prognozuje MFW, w tym roku w skali światowej inwestycje sięgną 23,4 proc. PKB, w porównaniu z 22,8 proc. PKB rok wcześniej. W przyszłym roku po raz pierwszy od 1990 r. odsetek ten ma przekroczyć 24 proc., a dwa lata później po raz pierwszy w historii może przebić 25 proc. W ujęciu nominalnym inwestycje za pięć lat sięgną 23,2 bln USD. To 60 proc. więcej niż w tym roku.

Inwestycyjny boom w państwach wschodzących sprawi, że światowa gospodarka powiększy się w tym roku o 4 proc. w porównaniu z długoterminową średnią poniżej 3 proc. Eksperci prześcigają się w pomysłach, jak mogą to wykorzystać inwestorzy. Zdaniem Gilesa Keatinga z Credit Suisse należy kupować akcje dostawców materiałów budowlanych z gospodarek wschodzących. Inni proponują inwestycje w surowce przemysłowe, takie jak miedź, albo akcje zachodnich firm uzyskujących dużą część przychodów na rynkach wschodzących, np. Caterpillara czy Siemensa.

Na razie na młodych rynkach trwa jednak przecena. Obejmujące je indeks MSCI EM zniżkował wczoraj po raz piąty z rzędu. Od początku maja stracił około 6 proc., m.in. w związku z zaostrzaniem polityki pieniężnej w wielu gospodarkach rozwijających się.