Większość tego wzrostu – ok. 22,5 mld zł – ma pochodzić z VAT. Ekonomiści oceniają, że to bardzo ambitne założenie, ale przy sprzyjających okolicznościach – możliwe do realizacji. Podstawą takich opinii jest przede wszystkim bardzo dobre wykonanie wpływów z VAT w tym roku. Po lipcu były one o 24,4 proc. (18,7 mld zł) wyższe, niż rok wcześniej. I chociaż w samym lipcu dynamika wzrostu była już znacznie niższa (ok. 7 proc.), to wszystko wskazuje, że w całym roku do budżetu w VAT wpłynie ok. 154 mld zł zamiast założonych 143 mld zł.

W takim ujęciu oczekiwany wzrost w 2018 r. to 12,5 mld zł, co wydaje się już bardziej realne. Tym bardziej że Ministerstwo Finansów zapowiada kontynuację działań uszczelniających system podatkowy i wprowadzenie nowych. To m.in. mechanizm split payment, objęcie JPK wszystkich firm, kontrole pustych faktur itp. – Niemniej warto zauważyć, że najprawdopodobniej w procesie uszczelniania większość „nisko wiszących owoców" została już zerwana i krańcowy koszt uzyskania każdego kolejnego miliarda złotych wpływów powyżej wzrostu bazy podatkowej znacznie rośnie – komentuje zespół mBanku.

Z kolei wydatki budżetu państwa na przyszły rok zaprojektowano na ok. 397 mld zł. W porównaniu z planami na 2017 r. wzrost jest umiarkowany – 3,2 proc. (12,5 mld zł). Większość tego wzrostu mają pochłonąć koszty obniżki wieku emerytalnego (9 mld zł), wyższe wydatki na zdrowie (6 mld zł) i obronność (4 mld zł). Zarezerwowano też pieniądze na podwyżki dla nauczycieli oraz na podwyżkę kwoty wolnej od podatku dla osób o niskich zarobkach.

Limit deficytu w projekcie na 2018 r. ustalono na 41,5 mld zł. To znacznie mniej niż 59,3 mld zł w planie na 2017 r., ale już dziś wiadomo, że luka w kasie państwa na koniec roku będzie znacznie niższa. Po lipcu zanotowano 2,4 mld zł nadwyżki. W kolejnych miesiącach na pewno on stopnieje, ale i tak deficyt nie powinien być wyższy niż 40 mld zł.