Trzeba odmienić obraz rynku. Musi się on jawić jako atrakcyjne miejsce

Nie wykorzystujemy potencjału, jaki ma nasz rynek. Potrzebujemy powrotu do budowy całego ekosystemu giełdowego w połączeniu z gospodarką. Trzeba zadbać o inwestorów, emitentów i odpowiednie produkty – wskazali uczestnicy debaty „Parkietu”.

Publikacja: 19.03.2024 06:00

Uczestnicy debaty (od lewej): Sebastian Zadora (DM BOŚ), Cezary Szymanek („Parkiet”), Maciej Pietras

Uczestnicy debaty (od lewej): Sebastian Zadora (DM BOŚ), Cezary Szymanek („Parkiet”), Maciej Pietraszkiewicz (Citi Handlowy) oraz Piotr Cwynar (BM Pekao).

Foto: Fot. M.Stelmach

W jakim miejscu jesteśmy, jeśli chodzi o rynek kapitałowy i giełdę?

Piotr Cwynar (P.C.): Z pewnymi wyzwaniami na rynku mamy do czynienia już od dłuższego czasu. W ciągu ostatnich pięciu lat z giełdy zostało zdjętych około 100 spółek. Ten obraz na pewno nie wygląda więc zbyt optymistycznie. Mimo że polski rynek kapitałowy ma ponad 30 lat, to jednak wciąż możemy mówić o młodym rynku. Dzisiaj tak naprawdę wyzwania jawią się przed nim na kilku płaszczyznach.

Jakich?

P.C.: Uważam, że powinny zostać podjęte działania przede wszystkim w zakresie inwestorów indywidualnych i emitentów. Powinny one dotyczyć edukacji, zachęt w formie podatkowej oraz zwiększenia efektywności w zakresie regulacyjnym. To są te elementy, które mogłyby ruszyć rynek do przodu, ale co ważne, działania te powinny być podejmowane równolegle i powinny również mieć charakter systemowy. Już teraz mamy różnego rodzaju działania i inicjatywy podejmowane przez różne środowiska rynkowe. Brakuje jednak podmiotu czy też instytucji, która by to wszystko spinała i reprezentowała wszystkich interesariuszy na rynku w rozmowach i konsultacjach z Ministerstwem Finansów. Mieliśmy strategię rozwoju rynku kapitałowego, ale teraz przyszedł czas na działania bardziej usystematyzowane. Środowisko szeroko pojętego rynku powinno przemówić jednym głosem – w szczególności w obszarach, o których wspomniałem.

Maciej Pietraszkiewicz (M.P.): Uwagę inwestorów przykuwają stopy zwrotu i na to zagadnienie trzeba spojrzeć z szerszej perspektywy. Obecnie klienci mają dostęp do szerokiej palety instrumentów. W Citi Handlowym klienci coraz chętniej inwestują globalnie. W 2023 r. liczba klientów z przynajmniej jedną transakcją akcjami na rynkach zagranicznych była na tym samym poziomie, co liczba klientów z minimum jedną transakcją na GPW.

Dlaczego tak się dzieje?

M.P.: To jest właśnie temat stóp zwrotu. W długim terminie stopy zwrotu z indeksu S&P 500 biją na głowę dokonania naszego indeksu WIG. To przyciąga uwagę inwestorów. Potrzebujemy więc powrotu do budowy całego ekosystemu rynku giełdowego w połączeniu z gospodarką. Ta musi być oparta na wiedzy, technologii i rynku kapitałowym, który jest przejrzysty, silny i może wspierać spółki w rozwoju. Też potrzebujemy ambitnych spółek, z zapędami globalnymi, z wysokimi marżami, które mają predyspozycje i chcą rosnąć. Zestawienie liczby spółek, które opuściły w ostatnich latach giełdę, z liczbą tych, które weszły na rynek, jasno wskazuje, że rynek IPO jest martwy. To jest trend, z którym należy walczyć i go odwrócić. Giełda powinna przede wszystkim przyciągać jednak jakościowe spółki. To one właśnie budują popyt klientów instytucjonalnych i zagranicznych. Buduje to pozytywne momentum na rynku. Jakościowe spółki to też jest wzrost zysków. Indeksy w długim terminie podążają za wzrostem wyników.

Jednak dzisiaj te jakościowe spółki raczej zastanawiają się, czy faktycznie jest sens bycia na giełdzie.

M.P.: Trzeba właśnie odmienić ten obraz. Kiedyś była moda na to, by być na giełdzie. Dzisiaj tego za bardzo nie ma.

Sebastian Zadora (S.Z.): Kiedyś spółki wchodziły na giełdę głównie po kapitał. Kosztem tego były wymagania informacyjne. Dzisiaj możliwości dostępu do kapitału się zwiększyły, natomiast cena transparentności wzrosła i to jest powodem trudności z przyciągnięciem jakościowych emitentów. Odrębnym i szerokim wątkiem są kwestie regulacyjne. Być może próba stworzenia dodatkowej premii dla emitenta za bycie na rynku kapitałowym, w formie nawet ulgi podatkowej, jest jakimś rozwiązaniem, by przyciągnąć innowacyjne firmy na giełdę. Jest to też jedno z głównych wyzwań, jeśli chodzi o zainteresowanie inwestorów. Z punktu widzenia inwestorów indywidualnych nie powiedziałbym, że jesteśmy w zapaści. Liczba rachunków maklerskich od kilku lat rośnie. To wynika też z pewnego nowego paradygmatu inwestowania. Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do aktywnego inwestora indywidualnego, który ma kompetencje, czas i chęci do tego, aby analizować informacje, spółki i tworzyć swój portfel. Wydaje mi się, że nie możemy liczyć na to, aby ta grupa inwestorów nam się poszerzała. Raczej będziemy szli w drugą stronę, będzie się ona zawężać.

A kto ich zastąpi?

S.Z.: Stara się ich zastąpić, przynajmniej jeśli chodzi o liczebność, grupa biernych inwestorów wykorzystujących łatwe w obsłudze produkty pasywne z ETF-ami na czele. Mamy też silny trend zainteresowania obligacjami – wybiera je także grupa inwestorów, która na swoim etapie życia inwestorskiego nie jest w stanie przejść do poziomów bardziej wnikliwej analizy rynkowej. Często jest tak, że najlepsze, co możemy zrobić na rynku, to zainwestować w indeks – i to też zaczynają robić inwestorzy. Ta grupa klientów patrzy na rynki globalnie. Dla nich rynek kapitałowy to nie tylko warszawski parkiet, a GPW jest tylko i wyłącznie jedną z możliwości.

Co więc trzeba zrobić, aby na naszej giełdzie pojawiło się więcej inwestorów indywidualnych?

P.C.: Patrząc na rynek, mam wrażenie, że nie wykorzystujemy potencjału, jaki on faktycznie posiada. Mamy dużo rachunków maklerskich, ale dane GPW wskazują, że tych aktywnych wcale nie jest aż tak dużo. To świadczy o tym, że tkwi w tym obszarze duży potencjał. Inwestor indywidualny, tak jak to zostało już powiedziane, potrzebuje stóp zwrotu. Poza garstką pasjonatów, którzy handlują aktywnie, bo im to sprawia przyjemność, pozostali starają się tak obracać swoimi aktywami, by te przyniosły im stopy zwrotu wyższe niż na lokacie. Nie mamy jednak nowych IPO, które przyciągają inwestorów na rynek. Pomogłyby z pewnością zachęty podatkowe, ale równolegle w odniesieniu do inwestorów, jak i emitentów. U nas widzimy dużą grupę klientów, którzy mają jakieś doświadczenie z rynkiem kapitałowym, ale nie angażują się w rynek akcji. Rolą biur maklerskich jest edukacja takich grup. My mocno postawiliśmy na rozwój działu analiz i produktu analitycznego. Poprzez materiały, które produkujemy – a pokrywamy około 130 spółek – edukujemy klientów. Pokazujemy im nasz sposób myślenia, na co zwracać uwagę przy inwestycjach, mówimy o ryzykach i różnych scenariuszach rynkowych. To jest, wraz z szeroko pojętym rozwojem narzędzi w digitalu, czynnik, który jest istotny dla młodych ludzi, a który my dokładamy od siebie dla rynku.

M.P.: Z ostatniego raportu firmy Accenture klaruje się jasny obraz. Udział gotówki w aktywach finansowych w przypadku Polaków jest największy w Europie. Jesteśmy w ogonie Europy, jeśli chodzi o odsetek osób, które posiadają chociaż jeden produkt inwestycyjny. Badanie pokazało, że wynika to głównie z braku wiedzy i problemów z wyborem odpowiedniego produktu inwestycyjnego. Barierą jest też mniejsza przejrzystość produktów finansowych i ograniczone zaufanie. Patrząc na to, kluczowym aspektem jest rola doradcza, czyli budowanie wyspecjalizowanych zespołów doradztwa inwestycyjnego, które są w stanie konstruować portfele inwestycyjne dopasowane do preferencji danego klienta, ale również i go edukować. Rynek doradczy jest jednak rozwinięty głównie w obszarze wealth management. Potrzebujemy zaś wzmocnienia i zagospodarowania usług doradztwa w zakresie klientów mniej zamożnych.

S.Z.: Myślę, że istotny jest także aspekt produktowy. Połowa aktywów gospodarstw domowych to lokaty lub formy gotówkowe. Akcje notowane to około 3,5 proc., a 0,5 proc. obligacje. Patrząc też na inne statystyki, czyli chociażby liczbę maklerskich PIT-ów, to, ile osób inwestuje w fundusze inwestycyjne, to tak naprawdę mówimy tutaj o pewnej niszy. To nie są klienci, którzy będą w stanie przynieść taki kapitał do instytucji finansowej, by zostać objętym usługą doradztwa. Musimy mieć alternatywę tanich, pasywnych instrumentów, które są na rynkach zagranicznych – i są już zauważane też przez pewną grupę polskich inwestorów. Tego brakuje z kolei na GPW. Jest sens i potencjał w tym, by rozwijać ETF-y na GPW, mając oczywiście na uwadze specyfikę naszego rynku i działających na nim inwestorów. Właśnie tanimi produktami powinniśmy przyciągać tę bierną grupę inwestorów. Kolejny temat to chociażby REIT-y. Zaskakujące jest, że prace legislacyjne idą tak wolno, mając na uwadze to, co dzieje się na rynku mieszkaniowym. Może taka forma współuczestnictwa w budowaniu i później najmie mieszkań czy powierzchni komercyjnych byłaby też ciekawym tematem dla inwestorów lokalnych. Patrząc więc na ofertę produktową, trzeba pomyśleć o dużych grupach osób, które mogłyby nieco ożywić rynek.

P.C.: Jako społeczeństwo nie mamy zwyczaju inwestowania na giełdzie. Potrzeba czasu, aby uświadomić nowe pokolenia, że rynek faktycznie jest opcją na pomnożenie aktywów. To jednak będzie bardziej ewolucja, a nie rewolucja.

Tylko czy nie jest tak, że wiele osób wychodzi z założenia, że na giełdzie nie ma sensu inwestować, bo na tym się traci?

M.P.: Dlatego tak ważne jest mówienie przez specjalistów, osoby związane z rynkiem, prostym językiem. Często mówimy o edukacji klientów, ale jako branża też musimy postawić na naszą edukację właśnie w zakresie komunikacji z klientami. O inwestowaniu trzeba mówić w prosty i zrozumiały sposób, bo po drugiej stronie nie stoją finansiści.

Dużo mówimy o inwestorach indywidualnych, a co z instytucjonalnymi?

M.P.: Oczywiście mówić w tym przypadku możemy zarówno o klientach krajowych, jak i zagranicznych. W tym momencie wśród 65 proc. globalnych funduszy emerging markets polski rynek pozostaje niedoważony. Jest to też niewykorzystana szansa i powinniśmy budować pozytywny wizerunek polskiego rynku kapitałowego. Trzeba kontynuować pozytywne momentum. Tutaj też swoje zadanie do zrobienia mają spółki, zarówno jeśli chodzi o ład korporacyjnych, jak i relacje inwestorskie. Jest jednak też i inny element – nasz rynek doświadcza systematycznej podaży akcji związanej z przekazywaniem środków z OFE do ZUS w związku z tzw. mechanizmem suwaka. Nad tym zagadnieniem też należałoby się pochylić i zastanowić się, co z nim zrobić, by ograniczyć podaż. Być może w ogóle trzeba powrócić do tematu prywatyzacji OFE. To też mogłoby być elementem budowania pozytywnego przekazu, jeśli chodzi o nasz rynek kapitałowy. To samo dotyczy się prywatyzacji. Inwestorzy zagraniczni preferują przecież biznesy z prywatnym akcjonariatem. Im więcej spółek w WIG20 z prywatnym kapitałem, tym lepiej.

P.C.: OFE to temat, który z pewnością powinien zostać poddany konsultacjom. Na przestrzeni kolejnych lat ten problem będzie bowiem narastał. Ponadto mamy PPK. Ten program co prawda jeszcze raczkuje, ale zakładamy, że będzie się nadal rozwijał. Rozmawiamy też z inwestorami zagranicznymi. Oni podkreślają, że mamy ciekawe tematy inwestycyjne na rynku, ale niestety problemem jest płynność. To jednak my o tę płynność musimy przede wszystkim zadbać.

Wspominaliśmy też o emitentach. Co należy zrobić, aby faktycznie znów było ich więcej na rynku?

P.C.: Bycie na giełdzie to oczywiście kiedyś był prestiż, ale biznes to jest biznes. Nie chodzi więc tylko o prestiż, ale też o pieniądze . Myślę, że ulgi podatkowe dla spółek, które wchodzą na rynek i realizują związane z tym cele, mogłyby zachęcić większą liczbę spółek do debiutów na rynku.

Dzisiaj jakie są argumenty za tym, aby wchodzić na giełdę?

M.P.: Giełda to źródło pozyskania kapitału do dalszego rozwoju. Jest to na pewno jedna z opcji, szczególnie jeśli spółki stawiają na dywersyfikację kapitału. Druga sprawa to długoterminowe patrzenie na biznes i ewentualna sukcesja. Dużo łatwiej jest przeprowadzić sukcesję, będąc spółką giełdową. Spółka giełdowa jest też bardziej transparentna dla innych podmiotów, chociażby branżowych, które gotowe są w nią zainwestować i ją przejąć.

P.C.: Tylko w Polsce nie do końca to działa. Musimy pamiętać też o kosztach regulacyjnych. Dla dużych firm nie jest to jeszcze tak duży problem, ale dla średnich i mniejszych podmiotów – już tak. Kiedy rozmawia się ze spółkami, to wskazują one, że zainteresowanie inwestorów branżowych zaczęło się pojawiać, gdy te spółki faktycznie już zeszły z rynku, bo firmy nie są już uwikłane w gąszcz regulacji. Generalnie regulacje to obszar, który trzeba byłoby poddać głębszej analizie.

Mówiąc o rozwoju rynku kapitałowego, musimy poruszyć ostatni temat związany z szykowanymi zmianami w tzw. podatku Belki, które mają wprowadzić kwotę wolną od podatku. A może trzeba byłoby go całkowicie zlikwidować?

S.Z.: Myślę, że tak, ale patrząc realistycznie, to taki podatek obowiązuje na większości rynków i trudno jest oczekiwać, że zostanie całkowicie zniesiony. Zmiany, których zarys poznaliśmy, to moim zdaniem krok w dobrą stronę i jest to jakaś ulga, ale niestety robimy to w dobrze znanym, polskim stylu. Znów bowiem komplikujemy temat. Obecnie bardzo mocno rozwija się obszar emerytalny – czyli rachunki IKE i IKZE. Przez wiele lat nie za wiele się jednak w tym obszarze działo, bo limity wpłat były na tyle małe, że trudno było się tym interesować. Kiedy jednak w ostatnich latach te limity zaczęły mocno rosnąć, ludzie poczuli, że jest to coś, o co warto powalczyć. To pokazuje, że motywatory podatkowe działają, ale muszą być one jasne i zrozumiałe. W tym kierunku powinny iść zmiany w podatku Belki.

Izba Domów Maklerskich sugeruje, żeby podatek Belki został np. przy lokatach i obligacjach, ale by został zniesiony chociażby od zysków z akcji.

M.P.: I to jest bardzo dobry pomysł. Patrząc na strukturę oszczędności, to mamy nadpłynność na lokatach i innych tego typu produktach. Po co więc tworzyć zachęty do instrumentów, które i tak działają. Kapitał trzeba przekierować w drugą stronę.

P.C.: Powinniśmy bardziej iść w stronę preferencji dla instrumentów rynku kapitałowego, a nie lokat. To, co poznaliśmy, to krok w dobrą stronę, ale jest jeszcze dużo do zrobienia. Brakuje mi w tych propozycjach elementu związanego z długoterminowym inwestowaniem. Jednak jestem optymistą, trzeba docenić pierwszą propozycję, ale trzeba rozmawiać dalej.

Piotr Cwynar, zastępca dyrektora, BM Pekao

Piotr Cwynar, zastępca dyrektora, BM Pekao

Piotr Cwynar, zastępca dyrektora, BM Pekao

Fotorzepa/M. Stelmach

„Jako społeczeństwo nie mamy zwyczaju inwestowania na giełdzie. Potrzeba czasu, aby uświadomić nowe pokolenia, że rynek faktycznie jest opcją na pomnożenie aktywów. To jednak będzie bardziej ewolucja, a nie rewolucja"

Maciej Pietraszkiewicz, dyrektor w BM Citi Handlowy

Maciej Pietraszkiewicz, dyrektor w BM Citi Handlowy

Maciej Pietraszkiewicz, dyrektor w BM Citi Handlowy

Fotorzepa/M. Stelmach

„Ważne jest mówienie przez specjalistów, osoby związane z rynkiem, prostym językiem. Często mówimy o edukacji klientów, ale jako branża też musimy postawić na naszą edukację właśnie w zakresie komunikacji z klientami".

Sebastian Zadora, dyrektor w DM BOŚ

Sebastian Zadora, dyrektor w DM BOŚ

Sebastian Zadora, dyrektor w DM BOŚ

Fotorzepa/M. Stelmach

„Kiedyś spółki wchodziły na giełdę głównie po kapitał. Kosztem tego były wymagania informacyjne. Dzisiaj możliwości dostępu do kapitału się zwiększyły. Cena transparentności zaś wzrosła i to jest powodem trudności z przyciągnięciem jakościowych emitentów".

Opinia:

Kluczowa jest promocja rynku kapitałowego

Izabela Olszewska, członek zarządu, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie

Izabela Olszewska, członek zarządu, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie

Izabela Olszewska, członek zarządu, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie

materiały prasowe

Jako GPW deklarujemy chęć i gotowość do działania na rzecz podniesienia poziomu wiedzy finansowej Polaków – mówi Izabela Olszewska, członek zarządu GPW.

Zakładamy, że poprawiające się w tym roku warunki makroekonomiczne mogą stworzyć sprzyjające okoliczności dla rynku kapitałowego, potencjalnie umożliwiając nowe debiuty giełdowe. Umacniający się złoty skutkuje zwiększonym zainteresowaniem inwestorów zagranicznych naszym rynkiem, co bezpośrednio przekłada się na korzyści dla spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Liczymy, że otoczenie będzie sprzyjać rozwojowi naszego rynku kapitałowego. Ale jak dodatkowo możemy go napędzać?

Atrakcyjne propozycje na rynku pierwotnym stanowią jeden z głównych motywatorów dla mobilizacji inwestorów. Grudniowy, udany debiut Murapolu oraz wyraźna poprawa wycen sygnalizują rozpoczęcie ożywienia na rynku IPO. Mamy nadzieję, że ten trend utrzyma się dłużej. Drugim głównym motywatorem dla mobilizacji inwestorów jest wachlarz dostępnych produktów inwestycyjnych. GPW sukcesywnie rozbudowuje swoją ofertę produktową, czego przykładem mogą być m.in. wprowadzone ostatnio nowe kontrakty terminowe na akcje, nowy typ instrumentu ETC na złoto fizyczne czy produkty strukturyzowane. Giełda również finansuje program pokrycia analitycznego, tak aby inwestorzy mieli dostęp do rzetelnych i aktualnych informacji, umożliwiających im podjęcie świadomych decyzji inwestycyjnych. Ewolucja potrzeb inwestorów wymaga otwarcia się na nowe rozwiązania i innowacje, a nierzadko także zmiany przepisów prawa.

Jedną z podstawowych zmian, którą sygnalizujemy od lat, a której potrzebuje warszawska giełda, aby skutecznie rozwijać ofertę dla inwestorów, jest zmiana formy prawnej polskich ETF-ów z FIZ na powszechną w całej Unii Europejskiej UCITS. Jeszcze częściej i dłużej jest sygnalizowana przez rynek potrzeba wprowadzenia korekt w systemie podatkowym, które mogłyby przyczynić się do większego zainteresowania giełdą. Obniżenie kosztów może zachęcać oszczędzających do długoterminowego lokowania środków na rynku kapitałowym. Im więcej będzie zachęt dla inwestorów, tym bardziej atrakcyjne będzie pozyskiwanie kapitału poprzez giełdę dla potencjalnych emitentów. Im większa będzie liczba kupujących i sprzedających na rynku, tym większa jest jego płynność.

W długim terminie najważniejsza jest jednak promocja rynku kapitałowego jako wehikułu rozwoju gospodarki i narzędzia do bezpiecznego pomnażania zasobów finansowych. Obecnie tylko co 12. Polak inwestuje na rynku kapitałowym, dlatego tak ważna jest rola edukacji ekonomicznej. Im wyższy poziom wiedzy, tym większe zaufanie do rynku i otwartość na inwestowanie. Instytucje finansowe odgrywają w tym znaczną rolę. Giełda rozumie to zobowiązanie, dlatego edukowanie, promowanie i informowanie o rynku są jednymi z celów statutowych GPW. A od 2015 r. realizujemy misję edukacyjną także za pośrednictwem Fundacji GPW. Pamiętajmy jednak, że nawet najskuteczniejsza pojedyncza instytucja nie osiągnie tego, co daje systemowe podejście. Aby działania na rzecz edukacji finansowej miały jak największy zasięg i pozytywny efekt, konieczna jest współpraca. W 2023 r. powstał projekt Krajowej Strategii Edukacji Finansowej dla Polski, który może być świetnym drogowskazem do ułożenia takiej współpracy. Jako GPW deklarujemy chęć i gotowość do działania na rzecz podniesienia poziomu wiedzy finansowej Polaków.

Parkiet

Finanse
Trudny spadek po GNB
Finanse
Roszady w rejestrze shortów
Finanse
ZBP: Kredyt „Mieszkanie na start” wcale nie taki atrakcyjny
Finanse
Sławomir Panasiuk zamienia KDPW na GPW
Finanse
WIG20 obchodzi 30 urodziny. W ostatnich latach przeżywał prawdziwą huśtawkę nastrojów
Finanse
Szansa na małą dywersyfikację oszczędności emerytalnych