Konflikt handlowy między USA a Chinami wkracza w kolejną fazę. W ostatnich dniach byliśmy świadkami zarówno jego eskalacji, jak i łagodzenia. Niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji zaczyna jednak negatywnie wpływać na światową koniunkturę, co obrazują m.in. ostatnie spadki wskaźników wyprzedzających dla większości gospodarek, publikowane przez OECD. Słabsze tempo globalnego wzrostu może zaś utrudnić osiągnięcie ostatecznego porozumienia. W dyspucie pomiędzy USA a Chinami Europa pozostaje na razie z boku, m.in. dlatego, że Stany Zjednoczone wyłączyły (czasowo) Unię Europejską, podobnie jak kilka innych krajów z ceł importowych na aluminium i stal, wprowadzonych w marcu. Nie oznacza to jednak, że ryzyko wojny handlowej nas nie dotyczy.
Jednym z istotniejszych powodów narastania nastrojów protekcjonistycznych w USA może być utrzymująca się od lat nierównowaga w obrotach handlowych. Ujemne saldo wymiany handlowej Stanów Zjednoczonych jest z kolei główną przyczyną deficytów na rachunku bieżącym. Problemem nie jest zresztą sama ich skala, ale to, że są one tak trwałe. Chroniczna nierównowaga w handlu z zagranicą powoduje, że finansowane stałym dopływem oszczędności zagranicznych deficyty na rachunku bieżącym zwiększają dług zewnętrzny USA, a co za tym idzie, koszt jego obsługi w przyszłości. Nie stanowiłoby to jeszcze wielkiego kłopotu, o ile deficyt wynikałby przede wszystkim z rosnących inwestycji, które zwiększą potencjał produkcyjny amerykańskiej gospodarki w przyszłości; dobrym przykładem może być tu Polska i niektóre kraje naszego regionu w okresie transformacji. O wiele groźniejsze jest natomiast ujemne saldo rachunku bieżącego, będące skutkiem nadmiernej konsumpcji, spowodowanej na przykład zbyt luźną polityką fiskalną. W efekcie tegorocznych obniżek podatków deficyt budżetowy USA wzrośnie w kolejnych latach do około 4–5 proc. PKB. Jeśli w tym czasie nie zwiększą się oszczędności amerykańskiego sektora prywatnego, popyt na import i w konsekwencji deficyt handlowy i na rachunku bieżącym Stanów Zjednoczonych będą dalej rosnąć.
Nierównowaga w obrotach handlowych w skali globalnej występuje od lat. Co oczywiste, deficyty jednych gospodarek muszą bilansować się z nadwyżkami pozostałych. Stany Zjednoczone i inne kraje anglosaskie, takie jak Wielka Brytania czy Kanada, a także niektóre gospodarki wschodzące, np. Indie i Turcja, systematycznie notują ujemne salda wymiany handlowej. Ich deficyty pokrywają się w zasadzie z dużymi i równie trwałymi nadwyżkami kilku jedynie gospodarek: Chin, Japonii i Korei Południowej oraz strefy euro. Dlaczego jednak permanentne nadwyżki handlowe i na rachunku bieżącym są udziałem tylko niektórych krajów z Europy i Azji?
Polityka fiskalna wydaje się dobrym punktem wyjścia do opisania sytuacji w strefie euro, zwłaszcza że w ostatnich latach stanowi ona dokładne przeciwieństwo amerykańskiej. Do wybuchu globalnego kryzysu finansowego restrykcyjnej polityce budżetowej Niemiec i innych krajów północy kontynentu towarzyszyły strukturalne deficyty finansów publicznych na południu Europy. Przed 2012 r. obroty handlowe oraz rachunek bieżący całej strefy euro były względnie zbilansowane. Wymuszone przez kryzys, drastyczne zacieśnienie fiskalne na peryferiach strefy euro radykalnie zmniejszyło jednak poziom inwestycji i konsumpcji w relacji do oszczędności tych krajów w ostatnich latach. W połączeniu z nadal restrykcyjną polityką budżetową Niemiec spowodowało to pojawienie się i późniejszy wzrost nadwyżki na rachunku bieżącym całej strefy euro. Dodatkowo, widmo deflacji czy wręcz ryzyko rozpadu strefy euro wymusiło bardzo łagodną politykę pieniężną EBC. W jej efekcie doszło do znacznego osłabienia kursu euro w porównaniu z latami 2006–2008, zwiększając konkurencyjność cenową europejskiego eksportu.
Tymczasem w Chinach to nie restrykcyjna polityka fiskalna czy słabość inwestycji, ale nadmierne oszczędności sektora gospodarstw domowych wydają się być głównym powodem trwałych nadwyżek handlowych i na rachunku bieżącym. Nadmiar tych oszczędności w Państwie Środka może wynikać zarówno z niedostatecznego poziomu zabezpieczenia emerytalnego społeczeństwa, prowadzonej od dziesięcioleci polityki jednego dziecka czy wreszcie wciąż dominującej własności państwowej w sektorze przedsiębiorstw i niewielkiej skali dystrybucji zysków korporacyjnych do sektora gospodarstw domowych. Z kolei w Japonii, chociaż dodatnie saldo wymiany handlowej zmniejsza się, odzwierciedlając zmiany demograficzne (starzenie się społeczeństwa), duża nadwyżka na rachunku bieżącym utrzymuje się od lat. Jest ona przede wszystkim skutkiem rosnących dochodów japońskich inwestycji zagranicznych, dokonanych w latach poprzednich.