Waluty i surowce, czyli dwa elementy tej samej układanki

Relacje między cenami surowców i kursami walut, szczególnie tzw. commodity currencies, to jeden z najbardziej fascynujących aspektów działania światowych rynków

Aktualizacja: 25.02.2017 15:10 Publikacja: 22.06.2011 17:42

Waluty i surowce, czyli dwa elementy tej samej układanki

Foto: GG Parkiet

Chociaż z czysto spekulacyjnego punktu widzenia waluty to po prostu jedna z wielu klas aktywów, to w ujęciu ekonomicznym jest to ważny łącznik pomiędzy poszczególnymi mechanizmami globalnej gospodarki. Szczególne znaczenie mają zależności pomiędzy kursami walut a cenami surowców na światowych rynkach. Znajomość tych reguł to często cenna wskazówka dla traderów.

W skali świata najważniejsza i najbardziej oczywista zależność między cenami surowców i kursami walut jest związana z amerykańskim dolarem. Często w komentarzach rynkowych można usłyszeć stwierdzenia, że zmiana kursu tej waluty ma odwrotny wpływ na zmiany cen towarów. Wpływ ten bierze się z prostego faktu, że na rynkach ceny surowców wyrażane są właśnie w USD. Stąd wprost wynika, że np. osłabienie amerykańskiej waluty prowadzi do odpowiedniego wzrostu cen choćby kwotowanego w tym pieniądzu złota.

Gdyby tak nie było, to surowiec stawałby się automatycznie tańszy (licząc w innych walutach)?w ślad za dolarem, a to przecież niekoniecznie byłoby uzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia. Wzrost ceny rekompensuje ten efekt, utrzymując stan równowagi.

[srodtytul]Bańka, ale tylko dolarowa[/srodtytul]

Zależności te powodują, że na pierwszy rzut oka osłabianie się amerykańskiej waluty sprzyja pęcznieniu tzw. baniek spekulacyjnych na rynkach surowców, bo im bardziej dolar się deprecjonuje, tym lepiej dla towarów. Intuicja podpowiada jednak, że o ile w ujęciu dolarowym wzrost cen surowców może mieć oznaki niebezpiecznej spekulacyjnej gorączki, to przecież stwierdzenie to nie musi być prawdziwe, jeśli ceny przeliczymy na inne waluty. Przykładowo od połowy 2010 r. dolarowa cena złota urosła o prawie 40 proc., w czym bardzo pomogło osłabienie dolara. Gdyby zaś ceny złota wyrazić np. w euro (które w tym okresie umacniało się wobec dolara), to okazuje się, że w tym samym czasie kruszec podrożał nie o 40 proc., lecz o 16 proc.

To reguły, które nierzadko umykają uwadze komentatorów na rynkach surowcowych. Nie są to oczywiście jedyne zależności, o których warto pamiętać. Nieco inny charakter mają reguły dotyczące tzw. commodity currencies, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „waluty surowcowe”. Są to waluty krajów, które są poważnymi eksporterami surowców. Tutaj reguła jest prosta – zmiany kursów tego typu walut są dodatnio skorelowane z cenami towarów (co jest nietrudne do wytłumaczenia – im wyższe są te ceny, tym większa prosperita u eksporterów, większe wpływy podatkowe, lepszy stan budżetu itp.).

Za typowe, główne „[b]commodity currencies[/b]” przyjęło się na rynkach uważać dolara australijskiego (AUD), dolara kanadyjskiego (CAD) oraz dolara nowozelandzkiego (NZD). Trójka ta bywa określana zbiorczym skrótem „comdolls” (od „commodity dollars”). Oczywiście walut uzależnionych od eksportu surowców jest znacznie więcej. Międzynarodowy Fundusz Walutowy doliczył się ich aż 58 – w większości są to jednak mało płynne waluty krajów rozwijających się (najwięcej jest ich w Afryce).

[srodtytul]„Aussie” śladem cen złota[/srodtytul]

Skoro wspominaliśmy już o złocie, to warto przywołać zależności, jakie występują między cenami tego cennego kruszcu a kursem waluty australijskiej. Ponieważ Australia jest jednym z największych światowych producentów złota, kurs AUD np. względem dolara amerykańskiego porusza się na dłuższą metę w kierunku wyznaczonym przez notowania tego kruszcu. Podczas gdy od dołka z października 2008 r. złoto podrożało (względem USD) do końca maja o 112 proc., to kurs AUD/USD (zwany popularnie „Aussie”) poszybował w tym samym czasie w górę o 60 proc. Kierunek tendencji jest więc ten sam, chociaż skala zmian już wyraźnie się różni, co potwierdza intuicyjne przypuszczenie, że cena złota, choć jest bardzo ważna, to jednak nie jest jedynym czynnikiem decydującym o mocy australijskiej waluty.

Z kursem dolara australijskiego mocno skorelowane są z kolei notowania innej z trzech głównych walut surowcowych – dolara nowozelandzkiego. Zmiany kursu NZD/USD (popularnie zwanego Kiwi) na dłuższą metę niewiele się różnią od zmian AUD/USD. Chociaż Nowa Zelandia nie zajmuje czołowej pozycji na liście producentów złota (na jej eksport składają się m.in. produkty żywnościowe), to jednak jest mocno zależna od kondycji gospodarki Australii, do której trafia prawie jedna czwarta całego eksportu tego kraju (sam eksport zaś stanowi również niemal jedną czwartą całego PKB Nowej Zelandii). Krótko mówiąc, im więcej pieniędzy trafia do Australii z wydobycia złota, tym pośrednio większe dochody Nowej Zelandii.

W pewnym stopniu z cenami złota skorelowane są zmiany kursu szwajcarskiego franka. Chociaż z oczywistych względów walutę tę trudno uznać za typową „[b]commodity currency[/b]”, to pozytywną korelację z kruszcem można tłumaczyć tym, że szwajcarska waluta również traktowana jest jako „bezpieczna przystań” w dobie zawirowań na globalnych rynkach.

[srodtytul]„Loonie” śladem cen złota[/srodtytul]

Czas się zająć kolejną z trzech głównych „walut surowcowych”, jaką jest dolar kanadyjski. Kurs tej waluty (tzw. Loonie) jest wyraźnie dodatnio skorelowany z cenami ropy naftowej. Chociaż rzadko się o tym mówi, a wydobycie tego surowca kojarzy się bardziej z krajami arabskimi, Kanada jest jednym z kluczowych naftowych potentatów świata. Jej zasoby szacuje się jako drugie największe w skali globalnej (tuż po Arabii Saudyjskiej), z kolei pod względem wielkości wydobycia zajmuje szóstą pozycję. Nie dziwi więc, że kurs CAD jest mocno uzależniony od ceny ropy, która stanowi o ekonomicznej kondycji Kanady. Jest to jedyny rozwinięty duży kraj, w którym surowce odgrywają tak znaczną rolę, co z kolei tłumaczy, dlaczego tamtejsza waluta znajduje się w elitarnym gronie „commodity currencies”.

Analizując zależności między CAD, ceną ropy i kursem USD można dojść przy okazji do pouczających obserwacji. Skoro CAD/USD podąża na dłuższą metę za wyrażoną w USD ceną ropy, to jak w tej sytuacji zachowuje się cena ropy wyrażona w CAD? Okazuje się, że w długim okresie „kanadyjska” cena surowca jest w miarę stabilna, choć przejściowo potrafią się tu zdarzać gwałtowne (ale nietrwałe) odchylenia. Najbardziej spektakularne widoczne było w pierwszej połowie 2008 r., kiedy ropa w nieco tajemniczy sposób drożała w zastraszającym tempie, mimo coraz bardziej widocznych oznak spowolnienia gospodarczego na świecie. W tym czasie cena tego surowca wyrażona w CAD urosła nieoczekiwanie o ponad 70 proc.

Jak się potem okazało, to wytrącenie ze stanu równowagi było nietrwałe – globalny kryzys finansowy sprowadził notowania ropy w dół, także te wyrażone w CAD (powróciły do punktu wyjścia). Z dzisiejszej perspektywy tamte wydarzenia można traktować jako bardzo trafny sygnał pęczniejącej bańki spekulacyjnej na rynku ropy (nie tylko jeśli chodzi o ceny wyrażone w USD), która skazana była na pęknięcie. Jak widać, analiza „walut surowcowych” to zajęcie niekoniecznie przeznaczone wyłącznie dla traderów z rynku forex. Zjawiska te potwierdzają, że globalne rynki i gospodarka to mechanizm naczyń połączonych.

[srodtytul]Japonia na drugim biegunie[/srodtytul]

Podczas gdy Kanada, jako eksporter netto paliw, należy do wyjątków wśród krajów rozwiniętych , to na drugim biegunie leży Japonia. Gospodarka tego kraju jest dla odmiany mocno uzależniona od importu surowców, w tym ropy. W skali świata jest to trzeci największy importer netto czarnego złota. Zwyżka cen tego surowca mocno uderza więc w japońską gospodarkę, co teoretycznie powinno prowadzić do osłabienia tamtejszej waluty – jena.

Pewne cechy „commodity currency” wykazuje także polski złoty. Jego stopniowemu umocnieniu w ostatnich dwóch latach względem dolara towarzyszy hossa na rynku miedzi i węgla, czyli dwóch ważnych surowców eksportowanych przez nasz kraj.

[[email protected]][email protected][/mail]

Okiem eksperta
Europa podejmuje decyzje...
Okiem eksperta
WIG z apetytem na rekordy
Okiem eksperta
Cisza przed czy po burzy?
Okiem eksperta
Bliski Wschód pretekstem zakończenia wzrostów?
Okiem eksperta
Rynek już czeka na wyniki technologicznych gigantów
Okiem eksperta
Niedoceniane surowce