WIG20 trzyma się dzięki bankom. Nowych lokomotyw hossy nie widać

W indeksie blue chips nie zawodzi w tym roku w zasadzie tylko sektor finansowy, jednak jego potencjał ma swoje granice. Za innymi spółkami przemawia zaś zbyt mało argumentów, by można było oczekiwać, że staną się nowymi liderami hossy. Co zatem czeka indeks WIG20?

Publikacja: 27.03.2024 06:00

WIG20 trzyma się dzięki bankom. Nowych lokomotyw hossy nie widać

Foto: Adobestock

Po rewelacyjnym pod względem stopy zwrotu ostatnim kwartale 2023 r. (wzrost o ponad 22 proc.) w tym roku tempo zwyżek indeksu WIG20 wyraźnie wyhamowało. Z trzech pierwszych tegorocznych miesięcy wskaźnik ten dodatni wynik wypracował tylko w lutym, a od początku roku jest niespełna 2 proc. na plusie. Jego słabość jest wyraźnie zauważalna nie tylko na tle zagranicznych indeksów, ale także pozostałych segmentów naszego rynku akcji, które notują znacznie lepsze stopy zwrotu.

WIG20 ma duży problem z kontynuowaniem hossy nawet w sytuacji, gdy indeksy na największych zagranicznych parkietach notują kolejne szczyty wszech czasów (m.in. S&P 500 czy DAX).

– Hossa na światowych rynkach wciąż trwa. Na naszym parkiecie nie widać już jednak względnej siły rynku w porównaniu z zagranicznymi parkietami akcji – potwierdza Maciej Bobrowski, dyrektor wydziału analiz DM BDM.

W tym roku mocne tylko banki

Rozczarowujące zachowanie WIG20 to pochodna słabości spółek, które wchodzą w jego skład. Porównując tegoroczne stopy zwrotu, widać, że jedynym sektorem, który był w stanie kontynuować zeszłoroczną hossę, są banki. Cała piątka jego przedstawicieli w WIG20 może się pochwalić dwucyfrowymi zwyżkami kursów. Banki zostawiły daleko w tyle pozostałe spółki, z których zdecydowana większość jest w tym roku pod kreską.

– Ostatnie tygodnie nie były zbyt udane dla dużych spółek. Wydaje się, że po stronie podażowej mogli znajdować się zarówno inwestorzy zagraniczni, jak i OFE. W tym drugim przypadku zaangażowanie zostało zapewne zredukowane do poziomów, które nie muszą oznaczać kontynuacji trendu, w tym pierwszym mamy więcej obaw. Po świetnym początku roku w marcu gorzej radzi sobie także druga duża giełda regionu, turecka, co może zwiastować roszady w koszyku rynków wschodzących – zauważa Kamil Cisowski, dyrektor działu analiz i doradztwa inwestycyjnego w DI Xelion. Jego zdaniem może to wynikać z pojawiających się kolejnych sygnałów poprawy w Chinach, które po olbrzymich odpływach w poprzednich miesiącach mogą zacząć powoli zasysać kapitał z reszty świata. – Ostatnio nie zachwycają ani dobrze zachowujące się wcześniej Indie, ani słaba od początku roku Ameryka Łacińska – podkreśla Cisowski.

Wyłączając banki, spółki z WIG20 poza kilkoma wyjątkami nie dały zresztą inwestorom zbyt wielu przekonujących argumentów, że nadal warto na nie stawiać. Pojawiło się ostatnio sporo obaw o kluczowe spółki – przede wszystkim Dino i KGHM czy LPP.

– Znaleźliśmy się w sytuacji, w której po pierwszym kwartale mamy świetnie zachowujący się sektor finansowy i słabą „całą resztę” indeksu. Banki na pewno trudno nazywać już bardzo tanimi, ale nie zrealizowały jeszcze w naszej ocenie całego potencjału wzrostowego na ten rok. Na wielu innych blue chips możemy zaś mówić powoli o wyprzedaniu. Zakładamy, że II kwartał będzie dla WIG20 lepszy w ujęciu relatywnym, bo co do nominalnego jesteśmy ostrożni. Zwiastowana przez nas na I kwartał korekta nie nadeszła, a wyceny w USA, Indiach czy Japonii wydają nam się bardzo wymagające. Trudno spodziewać się wiosną również tak sprzyjającego otoczenia zewnętrznego jak w ostatnich miesiącach – uważa Cisowski.

Krajowe banki, które mają za sobą okres solidnego wzrostu kursów, nie są już tak atrakcyjne dla inwestorów, jak choćby jeszcze pół roku temu. Według Macieja Bobrowskiego w krótkim horyzoncie wyczerpuje się tym samym jeden z dotychczasowych głównych argumentów przemawiających za podtrzymaniem dobrej koniunktury na giełdzie w Warszawie , czyli „moc” indeksu WIG-banki.

– Inwestorzy otrzymali już bowiem szereg bardzo mocnych danych z sektora. Dodatkowo w ostatnim czasie pojawiło się sporo informacji o prawdopodobnych poziomach najbliższych strumieni dywidend. I w kursach banków widać już bardzo dużo optymistycznych założeń na przyszłość. Jednocześnie poza bankami na obecnym etapie w indeksie WIG20 trudno zdefiniować nowego lidera byków, szczególnie po niedawnym spektakularnym załamaniu kursu LPP – mówi przedstawiciel DM BDM.

– Nasze podejście do polskiego rynku akcji jest na 2024 r. wyraźnie chłodniejsze, aniżeli było do 2023 r. Wskazujemy konsekwentnie, że relacja risk/return dla inwestora na krajowym rynku akcji jest zdecydowanie mniej korzystana, niż to było kilka kwartałów temu – podsumowuje Bobrowski.

Mniejsze spółki bardziej atrakcyjne?

Rónież inni eksperci przyznają, że nie widać zbyt spółek, które byłyby w stanie przejąć od sektora finansowego rolę lokomotyw ciągnących w górę najważniejszy indeks.

– Z dużych spółek z WIG20 właściwie tylko jeszcze Orlen ma szanse na spore wzrosty (ze względu na restrukturyzację po przejęciach czy potencjalny wzrost cen ropy). Banki powoli wyczerpują swój potencjał wzrostowy (są tanie, ale najłatwiejsze zyski już zostały zrealizowane), KGHM czy energetyka jak zwykle mają swoje problemy i chyba inwestorzy już nie łudzą się, że kiedykolwiek te spółki będą budowały wartość dla akcjonariuszy. Słabnie także konsument, co powstrzymuje wzrost LPP czy Dino. Moim zdaniem potencjał tej części hossy się wyczerpał i podobnie jak w ubiegłych latach formuła „sell in may and go away” ponownie może być wyznacznikiem dla inwestorów – uważa Marcin Materna, dyrektor biura analiz BM Banku Millennium.

Jak zauważa Adam Łukojć, dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcji w TFI Allianz, nawet mimo relatywnie atrakcyjnych wycen trudno jest wskazać wyraźnych faworytów do roli nowych liderów hossy.

– Prawdopodobnie szeroki napływ zagranicznych środków na warszawską giełdę jest już za nami, a inwestorzy będą interesowali się wybranymi sektorami zamiast całym rynkiem. WIG20 składa się głównie z akcji spółek działających w trzech sektorach: bankowym, sprzedaży detalicznej i wydobywczo-paliwowym. Akcje spółek z każdego z tych sektorów mają plusy – m.in. wciąż wydają się być atrakcyjnie wyceniane – ale dynamika wyników może być bardzo różna – wskazuje.

W jego ocenie spółki zajmujące się sprzedażą detaliczną wydają się mieć najlepsze perspektywy, ale jak zauważa, są też względnie najwyżej wyceniane. – Z kolei ceny akcji banków są niższe, ale prawdopodobnie największy wzrost zysków jest już za tym sektorem. Spółki paliwowe i wydobywcze mogą pozostać pod wpływem cen surowców i poziomów marż rafineryjnych. Dalsze zwyżki są możliwe, ale trudno jest znaleźć jednego faworyta, który zadecydowałby o wzroście indeksu – wyjaśnia Łukojć.

Jego zdaniem lepiej wyglądają perspektywy pozostałych segmentów naszego rynku, czyli spółek o mniejszej kapitalizacji, gdzie można znaleźć ciekawe branże z większym potencjałem wzrostu. – WIG20 może nadal zachowywać się gorzej od indeksów małych i średnich spółek, ponieważ w tych indeksach łatwiej jest znaleźć spółki, które są w stanie w długim okresie zwiększać zyski niezależnie od poziomu stóp procentowych czy cen surowców – przekonuje ekspert TFI Allianz.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty