Zapowiada się kolejny rok dobrego wzrostu banków

Obecne prognozy poprawy zysku sektora mogą być niedoszacowane, jeśli pomoże większy popyt na kredyt i podwyżka stóp procentowych.

Aktualizacja: 10.12.2017 21:30 Publikacja: 10.12.2017 12:02

Zapowiada się kolejny rok dobrego wzrostu banków

Foto: Bloomberg

Bankowcy na początku roku spodziewali się, że nie będzie on już tak dobry jak 2016 r., kiedy wyniki zasiliła jednorazowa transakcja z Visą Inc. Okazało się jednak, że dochody rosną mocniej, niż oczekiwano, a koszty operacyjne oraz odpisy są stabilne. Co czeka sektor bankowy w przyszłym roku?

Wzrost kredytów przyśpieszy?

Podsumujmy najpierw ten rok. Wiadomo już, że po dziesięciu miesiącach zysk netto sektora wyniósł 11,7 mld zł, czyli był o 3,5 proc. mniejszy niż rok temu (spadek to efekt Visy i niekorzystnego w tym roku rozkładu składek na fundusz gwarancyjny). Zakładając, że w ostatnich dwóch miesiącach wynik wyniesie po 1,15 mld zł (tak jak w październiku), to w całym roku zarobek sięgnie równe 14 mld zł. Byłby to wynik tylko nieznacznie lepszy niż 13,9 mld zł wypracowane w 2016 r. (ale wtedy ponad 1,6 mld zł netto przyniosła transakcja z Visą, a podatek bankowy płacony był dopiero od lutego, czyli za 11 miesięcy, w tym roku więc obciążenia podatkowe były większe, a dodatkowych dochodów zabrakło). Po oczyszczeniu o te elementy tegoroczny zysk na poziomie 14 mld zł byłby o blisko 17 proc. wyższy niż w 2016 r. To zasługa szybko rosnących dochodów (wynik odsetkowy zwiększył się o 11 proc., prowizyjny o ponad 8 proc.) oraz stabilnych kosztów działania i ryzyka.

W tym roku kredyty rosną po ok. 5 proc. w skali roku. Co przyniesie przyszły? – Gospodarka przyśpiesza, a kredyty to produkty późnocykliczne, więc akcja kredytowa powinna w przyszłym roku rosnąć. Pomoże zarówno segment korporacyjny dzięki większym inwestycjom, jak i detaliczny dzięki consumer finanse i hipotekom, za sprawą większej zdolności kredytowej klientów i ich dobrej sytuacji finansowej – mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Jego zdaniem marża odsetkowa netto powinna lekko urosnąć dzięki poprawie miksu kredytowego na skutek dość dobrego wzrostu kredytów konsumenckich i zastępowania starszych hipotek nowymi, o wyższych marżach. Po stronie finansowania raczej nie ma już szans na poprawę marży. – Wzrost wolumenów kredytów i rosnące opłaty z ich udzielenia, dobra sytuacja na rynkach kapitałowych oraz rosnąca liczba transakcji klientów powinny się przyczynić do poprawy wyniku z opłat i prowizji – dodaje.

Koszty działania mogą lekko urosnąć, w tempie inflacji, za sprawą m.in. wzrostu wynagrodzeń pracowników. – Największą niewiadomą są koszty ryzyka. Mimo poprawy w gospodarce przyrost odpisów był ostatnio widoczny, co częściowo może wynikać z wcześniejszego przygotowywania się banków do wejścia od początku roku standardu IFRS9, który wymaga wcześniejszego klasyfikowania rezerw. Ze względu na IFRS9 nie spodziewam się dalszego spadku kosztów ryzyka w przyszłym roku – mówi Sobolewski.

W nowy rok banki wejdą już z wyższymi marżami odsetkowymi niż w ten, natomiast wolumeny będą rosły, być może nawet po 6–7 proc. w skali roku. Dzięki wzrostowi dochodów i przy założeniu stabilnych kosztów działania oraz ryzyka sektor mógłby zwiększyć w 2018 r. zysk netto nawet o 8–10 proc., co dałoby w całym roku 15,2–15,4 mld zł zarobku netto.

Analitycy Millennium DM są dość sceptyczni. Spodziewają się powolnego wzrostu poziomu rezerw i wskazują, że pierwsze oznaki nowego trendu były widoczne już w rezultatach za III kwartał. – Na razie przykrywa to z nawiązką wzrost przychodów, ale przy jedynie kosmetycznej podwyżce stóp procentowych i stabilizacji dynamiki wolumenów na niskim poziomie oraz w obliczu perspektywy rosnących kosztów wynagrodzeń w bankach paliwo do poprawy wyników operacyjnych także wkrótce się skończy. Tym samym kolejny rok może nie przynieść dużej poprawy rentowności banków, co dyskontują ich obecne notowania – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM.

Szansa na przyśpieszenie rozwoju sektora to przede wszystkim podwyżka stóp procentowych przez RPP. Przewodniczący Adam Glapiński zachowuje jednak mocno gołębie nastawienie i zapowiada, że do końca 2018 r. podwyżek nie będzie. Ekonomiści wskazują jednak, że wraz z sygnałami trwałego powrotu inflacji powyżej 2 proc. nastawienie RPP będzie się zmieniać, co powinno umożliwić podwyżkę stóp na początku III kwartału 2018 r. Będzie jednak prawdopodobnie niewielka – Materna spodziewa się, że nie wyższa niż 0,50 pkt proc. (obecnie stopa referencyjna to 1,50 proc.). Podwyżka stóp w takim wymiarze przełożyłaby się według szacunków Erste Securities na wzrost marży odsetkowej netto sektora o 0,08–0,10 pkt proc. Niby niewiele, ale przy aktywach odsetkowych rzędu 1,73 bln zł wzrost marży o 0,10 pkt proc. dałby sektorowi dodatkowe 1,7 mld zł wyniku odsetkowego.

Poprawę wyników banków mogłoby też napędzić przyśpieszenie akcji kredytowej w segmencie korporacyjnym (w zakresie kredytów inwestycyjnych). Do tego trzeba jednak ożywienia w inwestycjach prywatnych, które rok do roku nie rosną. PKO BP, już teraz widząc większe zainteresowanie firm, spodziewa się wzrostu kredytów inwestycyjnych w przyszłym roku.

Frankowe zagrożenie

Głównym zagrożeniem dla zyskowności sektora są najprawdopodobniej rozważane ustawy dotyczące mieszkaniowych kredytów walutowych. Chodzi o tzw. ustawę spreadową (mogącą jednorazowo kosztować sektor ok. 4 mld zł), która jednak prawdopodobnie została odłożona i najpewniej zastąpi ją zaproponowana także przez prezydenta nowelizacja ustawy o Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, która powołałaby tzw. fundusz restrukturyzacji. Składałyby się na niego banki proporcjonalnie do ich portfela hipotek walutowych, dla sektora roczny koszt mógłby wynieść maksymalnie ok. 2,8 mld zł w pierwszym roku działalności (w kolejnych latach, wraz z postępującym przewalutowywaniem, powinien maleć, o ile waluty nie zdrożeją). Pytanie, czy rozwiązanie to w ogóle wejdzie w życie. Ostatni wzrost kursów i zmniejszenie dyskonta banków frankowych (Millennium, mBank) pokazuje, że rynek coraz mniej boi się negatywnego scenariusza frankowego.

Łyżka dziegciu w beczce miodu

Rosnące wyniki banków cieszą akcjonariuszy, ale wielu z nich nie może bezpośrednio – w postaci gotówki – z nich skorzystać ze względu na wysokie wymogi stawiane przez KNF bankom chcącym wypłacać dywidendy. Przedstawiona pod koniec listopada rekomendacja regulatora nie poluzowała wymogów bankom frankowym. PKO BP, mBank i Millennium ostatnio wypłaciły dywidendy w 2014 r. (z zysków za 2013 r.), BZ WBK wprawdzie wypłacił w 2016 i 2017 r., ale musiał się posiłkować rozdysponowaniem części niepodzielonych zysków z lat ubiegłych (co będzie w przyszłym roku utrudnione, bo banki chcące dokonać takiego wybiegu będą musiały prosić KNF o zgodę).

Najprawdopodobniej do 100 proc. zysku wypracowanego w bieżącym roku będą mogły znowu wypłacić Pekao i Handlowy. Wrócić do wypłaty po rocznej przerwie powinien ING Bank Śląski – najprawdopodobniej byłoby to 50 proc. zysku. Najbardziej niepewna jest sytuacja PKO BP, BZ WBK i mBanku, mających spory udział hipotek walutowych w portfelu. W optymistycznym scenariuszu PKO BP mógłby wypłacić 25 proc. zysku, BZ WBK 30 proc., mBank do 20 proc. Wiadomo na pewno, że bez dywidendy będzie Millennium, który z giełdowych banków ma najwyższy udział hipotek frankowych w portfelu kredytowym. Alior dywidendy jeszcze nie wypłaca, ma zbyt niskie współczynniki kapitałowe i stawia na rozwój. BGŻ BNP Paribas również ma za niskie kapitały i dopiero odbudowuje zyskowność. Próbować wypłacić dywidendę, zapowiedzianą podczas debiutu na GPW, będzie Idea Bank. I choć powinien spełniać wymogi nadzoru, to znowu, podobnie jak w tym roku, może spotkać się z odmową (prawdopodobnie wynikającą z faktu, że ma wspólnego głównego akcjonariusza z mającym problemy kapitałowe Getin Noble Bankiem).

Średni C/Z na WIG-banki na 2018 r. to 14,2, wskaźnik C/WK zaś 1,32. – Biorąc pod uwagę oczekiwany wzrost gospodarczy i rosnące wolumeny kredytów, wyceny banków z GPW wydają się być uzasadnione. Są jednak dwa banki – Pekao i Alior, które notowane są poniżej swojej historycznej średniej oraz średniej dla sektora. Czynnikiem ryzyka są analizy o współpracy a jedną z opcji jest połączenie banków. Jeśli sprawa się wyjaśni, inwestorzy zdejma ten czynnik ryzyka z ich wyceny – uważa Wojciech Zych, zarządzający Quercus TFI.

[email protected]

Kończący się rok przyniesie prawdopodobnie lekką poprawę wyników większości giełdowych polskich banków, i to mimo że baza porównawcza jest wysoka, bo rok temu jednorazowa transakcja z Visą Inc. zasiliła polski sektor dodatkowym zyskiem netto w wysokości ponad 1,6 mld zł. Średnia prognoz zebrana przez Bloomberga wskazuje, że w 2018 r. łączny zysk netto dziesięciu największych giełdowych banków wyniesie 13,9 mld zł, czyli urośnie o 18 proc. wobec wyniku z 2017 r. Największym tempem wzrostu zysku wykaże się Alior (+74 proc., do 800 mln zł), dzięki efektom synergii i wygaśnięciu kosztów fuzji z BPH. Podobne czynniki sprawią, że wysokie tempo poprawy (52 proc., do 478 mln zł) ma zanotować też BGŻ BNP Paribas. Spośród banków, które nie mają za sobą ostatnio fuzji, po 20 proc. powinny poprawić się zyski mBanku (do 1,3 mld zł) i Handlowego (do 640 mln zł). Poprawę w granicach 13–15 proc. mają zanotować PKO BP (3,4 mld zł), BZ WBK (2,5 mld zł) i ING Bank Śląski (1,65 mld zł). Najwolniej, bo tylko o niecałe 6 proc., ma się poprawić zysk Pekao (do 2,3 mld zł). Motorem poprawy wyników sektora będą przyrost kredytów, wyższa marża odsetkowa, poprawa wyniku z prowizji oraz dalsze utrzymywanie w ryzach kosztów działania i ryzyka.

ROE większości banków poprawi się w przyszłym roku

Jednym z najważniejszych parametrów wpływających na wycenę banków (obok tempa rozwoju) jest wskaźnik ROE obrazujący rentowność kapitałów własnych. Im wyższy, tym bank notowany jest z wyższymi wskaźnikami wyceny (takimi jak np. cena/zysk czy cena/wartość księgowa) – inwestorzy są skłonni płacić więcej za wyższy zwrot. W Polsce liderem pod względem ROE jest ING Bank Śląski, ale jest to również najdroższy bank – przy 12,9 proc. ROE (prognozowanym na przyszły rok) jego akcje notowane są ze wskaźnikiem C/WK na poziomie aż 1,95. BZ WBK ma 10,8-proc. ROE i jest notowany ze wskaźnikiem C/WK 1,53. Stosunkowo drogie są też akcje Handlowego (C/WK 1,41) przy przeciętnym ROE (8,8 proc.). Taniej wyglądają akcje Millennium (C/WK 1,19 przy ROE 9,4 proc.). Najtańsze wskaźnikowo są banki o najniższym ROE, czyli BGŻ BNP Paribas oraz Getin Noble Bank.

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?