ETF-y popsuły sobie opinię, ale tylko na krótko

W marcu nawet duże fundusze pasywne miały kłopoty z płynnością, co zaowocowało oderwaniem wycen od wartości księgowych. To rzadka anomalia – przekonują eksperci.

Publikacja: 19.04.2020 05:00

ETF-y popsuły sobie opinię, ale tylko na krótko

Foto: Bloomberg

ETF-y zawierają ryzyka, o których warto pamiętać.

Oderwanie wyceny

Kilka dni temu poznaliśmy dane na temat salda napływów do krajowych funduszy inwestycyjnych, które było 20,5 mld zł pod kreską. Większość tej kwoty została wypłacona z funduszy dłużnych, a w zestawieniu procentowym największe odpływy dotknęły funduszy obligacji korporacyjnych. Inwestorzy obawiali się o utratę płynności przez emitentów, ale zainwestowane pieniądze wycofywały także same przedsiębiorstwa, chcąc poprawić swoją sytuację. Podobny rozwój wypadków nastąpił także w innych krajach. Jednym z efektów wysokich odpływów była oczywiście przecena jednostek funduszy, podkręcona niską płynnością rynku papierów korporacyjnych. Szerokim echem odbiły się problemy niektórych ETF-ów, których notowania na rynku odkleiły się od wartości księgowych (NAV). Chodziło m.in. o iShares iBoxx Investment Grade Corporate Bond ETF (LQD) czy Vanguard Total Bond Market Index Index Fund ETF. Oba zdołały dość szybko odrobić straty.

Część zagranicznych mediów zwracała uwagę, że do tej pory ETF-y na obligacje pracowały bez zakłóceń. Tym razem jednak zmuszone były do wyprzedaży papierów z kilkuprocentowym dyskontem. Zarówno zagraniczni, jak i krajowi zarządzający są jednak przekonani, że turbulencje nie spowodują trwałego urazu klientów do funduszy ETF, w tym korporacyjnych. Tym bardziej że fundusze mają wsparcie w amerykańskiej Rezerwie Federalnej, skupującej papiery korporacyjne.

Jak mówi Radosław Piotrowski, członek zarządu Rock Solid Investments, istotne oderwanie notowań niektórych ETF-ów miało miejsce jedynie w mniej płynnych częściach rynku, takich jak dług korporacyjny czy skarbowy z rynków wschodzących. – Trzeba mieć na uwadze, że sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich tygodniach, nie zdarza się często (ostatnia porównywalna to 2008 rok), a potwierdzeniem tego jest chociażby skala interwencji amerykańskiej Rezerwy Federalnej. W tym kontekście uważam, że takie sytuacje mogą się zdarzać, a jeżeli dzieje się to jedynie raz na kilka lub kilkanaście lat, to jest to akceptowalne – mówi. – Na bieżąco można było nabywać i sprzedawać jednostki uczestnictwa ETF-ów, w które my inwestujemy, a na rynku polskich funduszy uznano to w marcu za bardzo pozytywne osiągnięcie (płynna obsługa zleceń odkupu, brak zawieszeń odkupień w FIO), a wyceny niektórych funduszy, jak wynikało z komentarzy zarządzających, odbiegały od wartości godziwych – mówi Piotrowski.

– Co do zasady duże różnice między wyceną rynkową a wyceną księgową są rzadkością i dlatego postrzegamy je w kategorii anomalii. Jeżeli spojrzymy na LQD, czyli iShares iBoxx $ Investment Grade Corporate Bond, który to ostatnio przyciągał najwięcej uwagi w tym temacie, to można zauważyć, że takie wydarzenia są faktycznie rzadkością – komentuje Szymon Nowak, analityk DM BNP Paribas. Jak wynika z danych, takie dyskonto, jeśli występuje, to zwykle ogranicza się między 0 a 2 proc.

– Analizując notowania od połowy 2002 r., można zauważyć, że w zdecydowanej większości dni sesyjnych ten ETF notowany jest z nieznaczną premią względem wyceny księgowej, co jest sytuacją standardową na rynku ETF. Inne warianty pozostają w skali praktycznie niewidoczne. Łącznie dni sesyjnych w badanym okresie, w których występowało dyskonto, było 18, z czego najwyższe sięgnęło 12 proc. i miało to miejsce we wrześniu 2008 r. – analizuje Nowak. – De facto praktycznie wszystkie przypadki notowania dyskonta miały miejsce w 2008 i 2020 roku, co jednoznacznie wskazuje, że takie wydarzenia dzieją się w ekstremalnych sytuacjach na rynku. Co więcej, historia wskazuje, że sytuacje, w których cena rynkowa jest znacząco poniżej NAV, okazują się okazją inwestycyjną. Analogiczne wnioski wyciągniemy przy analizie również ostatnio głośnego HYG, czyli iShares iBoxx $ High Yield Corporate Bond ETF – podkreśla Nowak.

– Na samych anomaliach można też było osiągnąć ponadprzeciętne zyski, chociaż oczywiście nie jest to podstawowa rola ETF-ów – ale każda anomalia może rodzić okazję. Podsumowując, anomalie nawiedziły tylko pewien wycinek całego rynku, można było na nich wygenerować dodatkową stopę zwrotu, a z kolei w obrębie ETF-ów inwestujących w dług skarbowy z rynków bazowych i na rynkach akcji (największe kategorie rynku ETF) my anomalii nie zaobserwowaliśmy. Jest więc to sytuacja w pełni akceptowalna, zważywszy na okoliczności – komentuje Piotrowski.

Nie są bez wad

Nowak zaznacza, że różnice w wycenie księgowej i rynkowej występują przede wszystkim w przypadku ETF-ów rynku długu, w związku z faktem, że charakteryzuje się on o wiele wyższą fragmentaryzacją i niższą płynnością niż rynek akcji. – W momencie paniki NAV w przypadku funduszy papierów korporacyjnych pozostaje wyższy niż rynkowy, gdyż na części obligacji objętych spektrum funduszu w rzeczywistości nie występuje żaden handel, co oznacza, że ze względu na brak płynności papiery te zawyżają wartość księgową – wyjaśnia analityk BM BNP Paribas. Zazwyczaj w przypadku rynku akcji nie ma aż tak dużego problemu. Jak wskazuje, podobna analiza dla SPDR S&P 500 ETF pokazuje, że dyskonto praktycznie nigdy nie przekraczało więcej niż 4 proc. (oprócz jednego przypadku) dla danych od 2000 r. Zdaniem Nowaka, biorąc pod uwagę, że omawiane anomalie pojawiły się na największych na świecie funduszach ETF, można stwierdzić, że dotknęły one znaczącej części uczestników rynku. – W ostatnim tygodniu widzimy powrót napływów do powyższych rozwiązań. Do LQD jest to 2586 mln dolarów, a do HYG 1790 mln dolarów. – To potwierdza, że duże różnice w wycenie rynkowej i księgowej są rzadkością, o której inwestorzy szybko zapominają – ocenia analityk.

Według Tomasza Piotrowskiego, zarządzającego Skarbca TFI, nie pierwszy raz okazało się, że wbrew opiniom niektórych uczestników rynku ETF-y nie są pozbawione wad. – Zawierają konkretne ryzyka, które wpisane są w konstrukcję takich funduszy wynikające chociażby z metody replikacji indeksu bazowego. Są to dość skomplikowane techniczne kwestie i niestety często umykają uwadze wielu komentatorów, zwracających uwagę głównie na opłaty za zarządzanie – podkreśla.

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?