Krzysztof Pado, analityk DM BDM
Po dobrym poniedziałku, wtorek już nie rozpieszczał tak inwestorów. WIG20 w czasie dnia stopniowo schodził na coraz niższe poziomy. Popołudniu zeszliśmy nawet poniżej 2240 pkt. Końcówka wypadła nieco wyżej, na 2248,7 pkt, co oznaczało spadek o niespełna 0,9%. Na rynkach zagranicznych nastroje były zróżnicowane. DAX zyskał 0,7%, ale należy brać pod uwagę, że Niemcy wrócili do handlu po przedłużonym weekendzie. Natomiast na Wall Street indeksy rozpoczęły dzień od wzrostów, by jednak zakończyć sesję pod kreską – S&P500 stracił 0,3%. Niepewność wśród inwestorów wywołały słowa D. Trumpa, z których wynikało, że nie jest on usatysfakcjonowany efektami rozmów handlowych z Chinami. Dziś rano kontrakty na DAX i S&P500 lekko spadają. Na minusach jest także większość parkietów w Azji. Na początku tygodnia WIG technicznie potwierdził znaczenie lekko zwyżkującego kanału (dołem przez dołki z końca marca i początku maja, górą przez lokalne szczyty z drugiej połowy marca i kwietnia), od którego dolnego ograniczenia odbiliśmy się jeszcze w piątek. W średniej perspektywie do poprawy sytuacji byków potrzebne byłoby jednak wyjście z niego górą (co pozwoliłoby na zanegowanie układu coraz niżej sięgających korekt wzrostowych). Środa jest dość bogata w publikacje makro. Mamy dziś m.in. wstępne odczyty PMI ze strefy euro za maj (dla Niemiec o 9:30), z Polski pojawią się odczyty sprzedaży detalicznej oraz koniunktury konsumenckiej, natomiast z USA dane z pierwotnego rynku nieruchomości. Wieczorem inwestorzy zwrócą zapewne uwagę na protokół z ostatniego posiedzenia Fed.
Remigiusz Lemke, analityk DM mBanku
Wczorajsza sesja obfitowała w wiele ciekawych wydarzeń technicznych. Otwarcie rynku terminowego wypadło nieznacznie poniżej kursu odniesienia, po czy kupujący podjęli nieudaną próbę podejścia w wyższe rejony. Tuż po godzinie 9 sprzedający uzyskali zdecydowaną przewagę, w wyniku czego notowania pierwszy raz zbliżyły się do wsparcia 2254. Presja podaży szybko osłabła, a kurs ponownie powrócił powyżej 2270. Jednak jak się później okazało był to szczyt możliwości kupujących tego dna. W kolejnych godzinach spadki na dobre zagościły przy Książęcej 4. Sprzedający spychali kontrakty w co raz niższe rejony. Do zmiany nastawienia doszło w momencie, gdy kurs zszedł poniżej 2240 punktów. Popyt podjął kolejną próbę odreagowania, która początkowo przyniosła zamierzony skutek. Notowania wybiły poziom 2254, który w tym układzie funkcjonował jako opór. Niestety okazało się, że możliwość wzrostów była sprytnie założoną pułapką i tuż po 16 pojawiła się znacząca podaż, która ostatecznie sprowadziła notowania do pułapu 2250. Na wykresie wyrysowała się formacja spadającej gwiazdy, która cieniem przetestowała strefę oporową, co sugeruje dalsze spadki. Za oceanem w ujęciu intra na wykresie straszy potencjalny podwójny szczyt, a w Japonii Nikkei przecenia się o przeszło -1,21%, tym samym oddalając się od psychologicznego pułapu 23 tys. punktów.
Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
We wtorek w USA kalendarium nadal było puste. Wall Street musiała zadecydować czy atakuje opór na wykresie indeksu S&P 500 (2.750 pkt.), czy pozostaje w trendzie bocznym.
Sesja rozpoczęła się od niewielkich wzrostów indeksów, po czym szybko wróciły one w okolice poziomu neutralnego. Tam stały prawie w bezruchu do końcówki sesji, która zakończyła się wygraną niedźwiedzi. Pretekstem były wypowiedzi prezydenta Trumpa wyrażającego wątpliwości co do dojścia do skutku szczytu z liderem Korei Północnej. Indeksy spadły niewiele (S&P 500 stracił 0,31%), ale ważne jest to, że nie udało się nawet zaatakować oporu.
GPW rozpoczęła wtorkową sesję od spadku WIG20. Najwyraźniej uznano poniedziałkowy wzrost za przesadzony, a poza tym głowy chłodziła wtorkowa niemoc europejskich byków.