Dzisiaj akcje Banku Millennium zyskują 3,7 proc. i kurs sięgnął już 9,6 zł, co jest najwyższym poziomem od listopada ubiegłego roku. Już wczoraj notowania tego siódmego co do wielkości kredytodawcy w Polsce zyskały 3 proc., co analitycy tłumaczyli rosnącym przekonaniem inwestorów, że łapiąca poślizg ustawa frankowa nie zostanie wprowadzona w życie lub wejdzie tylko w wersji mającej mały wpływ na zyskowność i wyceny banków. Zyskuje także mBank, choć w mniejszym stopniu, bo o 0,8 proc. PKO BP drożeje o 1,2 proc., zaś Santander o 0,7 proc. To czwórka banków – poza pogrążonym w innych problemach Getin Noble – mająca największe portfele hipotek walutowych. Dzisiejsza sesja jest dobra także dla innych kredytodawców, także tych bez istotnych portfeli frankowych. ING Bank Śląski zyskuje ponad 2,2 proc., zaś Pekao 0,4 proc.

W dzisiejszym wydaniu piszemy, że wbrew zapowiedziom polityków Sejm nie zajmie się podczas najbliższych posiedzeń ustawą frankową, którą w marcu przyjęła Komisja Finansów Publicznych. Kiedy wznowione zostaną prace? Tego posłowie nie wiedzą. Prawdopodobnym powodem opóźnienia są targi polityczne między prezydentem, który jest autorem projektu, a PiS. Duże znaczenie mają także zarzuty merytoryczne wobec projektu.

W pierwszym pełnym roku działania i przy maksymalnej stawce ustawa kosztowałaby cały sektor bankowy 2,5 mld zł. Wiadomo już, że termin wprowadzenia jej w lipcu jest nierealny. Jednak zakładając, że obowiązywałaby w całym bieżącym roku i stawka byłaby maksymalna, stanowiłaby 38 proc. teoretycznego zysku netto Millennium (tzn. prognozowanego na ten rok wyniku bez kosztu w postaci składki), 26 proc. w mBanku, 12 proc. w PKO BP i 8 proc. w Santanderze.