Amerykańska waluta w ciągu ostatnich tygodni mocno zyskiwała, przyczyniając się do gorszych nastrojów na rynkach metali szlachetnych. U.S. Dollar Index wzrósł od połowy kwietnia niemal o 4 proc. i znalazł się na poziomach nienotowanych od grudnia ubiegłego roku. Ostatnie dni przyniosły jednak odwilż, w czasie której indeks oddał sporą część z ostatnich wzrostów.

Dolar słabł w wyniku gorszych danych o amerykańskiej inflacji. Wskaźnik CPI za kwiecień, pozbawiony najbardziej zmiennych cen żywności i energii, wzrósł o 2,1 proc., czyli poniżej oczekiwań ekonomistów. Dodajmy, że wynik był nadal w zakresie celownika Rezerwy Federalnej. Przypomnijmy, że od ubiegłego tygodnia jest on nieco szerszy. Fed podał w komunikacie, że inflacja powinna się znajdować w pobliżu symetrycznego celu 2 proc. w ciągu najbliższych 12 mies.

W efekcie wszystkie metale szlachetne zaliczyły udany tydzień. Oprócz złota balast zrzuciło również srebro. Kurs uniósł się o niecały procent i dotarł do pułapu niemal 16,8 dolara za uncję. Jeszcze lepiej poradziły sobie platynowce. Platyna poszła w górę o ponad półtora procent i jej notowania wyniosły na koniec handlu w piątek 920 dolarów. Po raz kolejny dał o sobie znać pallad, w którego przypadku tygodniowy skok kursu w górę wyniósł niemal 2,5 proc., dzięki czemu znalazł się w pobliżu tysiąca dolarów za uncję.

Uwagę w ubiegłym tygodniu przyciągało jednak przede wszystkim złoto, dla którego ostatnie dni były ważnym testem. Kurs wcześniej spadał, zbliżając się nieuchronnie do linii 1300 dolarów za uncję i inwestorzy zastanawiali się, czy psychologiczny poziom po raz kolejny zdoła się obronić – zwłaszcza że zwyżki na dolarze miały się wtedy w najlepsze, zaś Wall Street odbudowywała pozycję do ataku na historyczne rekordy. Popyt w pobliżu 1300 dolarów okazał się jednak na tyle silny, żeby zatrzymać spadki. ¶