Surowce kontynuują marsz w dół, m.in. ze względu na obawy o perspektywy gospodarcze Chin. Wizja podwyżek stóp przez Fed staje się coraz bliższa, mimo to pozostałe banki centralne nie zamierzają rezygnować ze stymulowania gospodarek. Wygląda na to, że Europa, oby nie chwilowo, poradziła sobie z problemem Grecji. Lokalna polityka choćby w Polsce czy Turcji ma ogromne przełożenie na zachowanie się tamtejszych giełd. Problem w tym, że złożoność sytuacji na rynkach bardzo komplikuje życie inwestorów. I nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić. Nie dziwi więc, że na giełdach mamy do czynienia z okresem podwyższonej zmienności, bez typowego dla letnich miesięcy sezonu ogórkowego. Argumentem do byczego nastroju może być niski poziom wycen akcji rynków wschodzących. Jednak w związku z mnogością ryzyk to niedźwiedzie są ostatnio górą. W perspektywie kilku miesięcy wiele wątpliwości powinno zostać rozwianych, co skłania do umiarkowanie optymistycznego nastawienia do inwestycji na emerging markets. Tym bardziej że na rynkach rozwiniętych, z wyjątkiem giełd amerykańskich, hossa ma się dobrze. Wydaje się, że część z kapitału zagranicznego za jakiś czas zacznie poszukiwać okazji inwestycyjnych w krajach, które w bieżącym roku zachowują się słabo. Ale aby ci inwestorzy zaczęli odważniej kupować akcje, muszą najpierw zostać rozwiane wątpliwości związane z krajową polityką. Dotyczy to szczególnie rynku polskiego i tureckiego.