O podwyżkach płac rozmawiali w czwartek związkowcy i zarząd Śrubeksu. Strony nie doszły do porozumienia, ale zgodnie stwierdziły, że jest szansa na jego osiągnięcie. - Jako przedstawiciele załogi jesteśmy zadowoleni z rozmów, bo były rzeczowe i przebiegały w dobrej atmosferze. Widać, że zarząd nas nie lekceważy i ma też wolę dać pracownikom podwyżki - powiedziała Zdzisława Majder, szefowa Związku Zawodowego Przemysłu Elektromaszynowego. Prezes Śrubeksu Piotr Kopydłowski zwrócił uwagę, że związkowcy rozumieją ograniczenia finansowe firmy.

Od początku kwietnia trwa w spółce, należącej do Koelnera, spór zbiorowy. Związkowcy zażądali, aby wynagrodzenie każdego z pracowników (około 730 osób) wzrosło od marca średnio o 250 zł brutto. Obecnie około 200 osób w tej firmie zarabia do 1 600 zł brutto, a średnie wynagrodzenie jest w granicach 2050 zł brutto. Zarząd się nie zgodził na żądania związkowców, uznając, że są zbyt wygórowane. Zaproponował natomiast, aby każdy z zatrudnionych otrzymał 5-proc. podwyżkę.

W czwartek ustalono, że zarząd Śrubeksu do wtorku określi, jaką pulę pieniędzy będzie mógł przeznaczyć na wzrost wynagrodzeń. W gestii związków będzie natomiast zaproponowanie podziału pieniędzy między pracowników. Mają na to czas do 18 kwietnia. Kolejne spotkanie związkowców i zarządu ma się odbyć 22 kwietnia.

Prezes zapowiedział, że docelowo chciałby, aby został opracowany średnio- i długoterminowy plan wzrostu płac, powiązany z wydajnością pracy.