Ceny konsumenckie spadły w Państwie Środka po raz pierwszy od ponad dwóch lat. Ich spadek był jednak nieco mniejszy niż średnio spodziewali się analitycy. Inflacja bazowa, czyli nie uwzględniająca cen żywności, paliw i energii, wyniosła natomiast 0,8 proc. i była najwyższa od stycznia.

- Zarówno ceny konsumenckie jak i producenckie są na terytorium deflacyjnym. Dynamika gospodarcza wciąż słabnie z powodu rozczarowującego popytu krajowego. Deflacja może stworzyć więcej presji na rząd, by rozważył dodatkowe fiskalne działania stymulacyjne - twierdzi  Zhiwei Zhang, główny ekonomista firmy Pinpoint Asset Management.

Czytaj więcej

Druga gospodarka świata coraz gorzej radzi sobie w handlu

- Słaby chiński popyt widoczny w drugim kwartale jest skutkiem stosunkowo ograniczonych działań stymulacyjnych podczas pandemii, wielu lat zacieśniania polityki regulacyjnej oraz korekty na rynku mieszkaniowym - wskazuje Louise Loo, ekonomistka Oxford Economics. Jej zdaniem, inflacja konsumencka wyniesie w tym roku w Chinach średnio tylko 0,5 proc., a producencka minus 3,5 proc.

Chińskie władze wydały natomiast wytyczne mówiące, by ekonomiści nie dyskutowali publicznie tematów takich jak deflacja. - Deflacja nie istnieje i nie będzie istniała w Chinach - stwierdził Fu Linghui, rzecznik chińskiego Narodowego Biura Statystycznego.