- Nie jest możliwa współpraca Rosnieft z TNK-BP, w ramach naszego aliansu z BP, przy wydobyciu ropy i gazu w Arktyce — kategorycznie oświadczył wiceprezes koncernu Peter O'Brian. Wcześniej udziału TNK w eksploatacji złóż z Morza Karskiego nie wykluczył prezes BP Robert Dudley. Jednak biorąc pod uwagę, że licencję na złoża, w których zalega ok. 5 mld ton ropy i 10 bln m3 gazu ma Rosnieft i to on decyduje, kogo dopuści do wierceń.

Awersja do TNK-BP to efekt pozwu rosyjskich współwłaścicieli koncernu — konsorcjum AAR należącego do firm oligarchów Michaiła Friedmana, Wiktora Wekselberga i biznesmena z USA rosyjskiego pochodzenia Leonarda Bławatnika. Pozew spowodował zamrożenie przez sąd w Londynie wymiany akcji między Rosnieft a BP o wartości 16 mld dol. oraz inwestycji w arktyczne złoża.

Miała je eksploatować wspólna spółka Rosnieft i BP kontrolowana przez Rosjan (66,67 proc. akcji). Koncerny uzgodniły zainwestowanie w pierwsze odwierty i badania 1,4-2 mld dol.. Teraz muszą czekać do rozstrzygnięcia trybunału arbitrażowego w Sztokholmie. Wg agencji Reuters ma ono nastąpić do końca miesiąca, ale strony mogą się od niego odwoływać.

TNK-BP powiększyła w minionym roku aż o 58 proc. swoją wartość rynkową i wynosi ona na początek 2011 r 40,8 mld dol. (wg. rankingu PFC Energy). Państwowa Rosnieft, która rosyjskim liderem została po przejęciu aktywów Jukosu (toczy się kilka procesów w tej sprawie, jeden już Rosnieft przegrała) straciła w 2010 r na wartości 15 proc. i oceniana jest na 72,6 mld dol.