Piotr Neidek, analityk Domu Maklerskiego mBanku

Początek tygodnia nie wygląda zbyt optymistycznie dla akcyjnych graczy. Czerwień widoczna na azjatyckich rynkach, mocna przecena kontraktów na S&P500 oraz DJIA, wyprzedaż walut państw emerging markets oraz kontynuacja dramatu tureckiej liry negatywnie wpływają na nastroje graczy. Dzisiejszy poranek stanowi kontynuację tego, co wydarzyło się pod koniec ubiegłego tygodnia na Starym Kontynencie a wyprzedaż akcji na Wall Street dodatkowo zaciążyła na wycenach spółek. Skala spadków w Europie była dosyć wyraźna, w wyniku czego doszło do uruchomienia dodatkowych sygnałów sprzedaży. DAX wyszedł dołem poniżej linię lokalnej szyi formacji G&R i obecnie jest na właściwej drodze do zaatakowania czerwcowej podłogi. Biorąc jednak pod uwagę linię trendu wzrostowego rozciągającą się po kluczowych minimach 2016-2018, to ewentualne zejście na kilkumiesięczne minima oznaczałoby przerwanie ww. trendu i pojawienie się kolejnego sygnału sprzedaży. Należy pamiętać, że od czerwca ubiegłego roku niemiecka Xetra zbudowała długoterminową formację G&R, której linia szyi przebiega w strefie 11.5k – 11.6k i jeżeli wydarzenia z ubiegłego tygodnia okażą się triggerem do dalszych spadków, wówczas pojawia się realne ryzyko uruchomienia reakcji łańcuchowej, w której DAX schodzi w okolice psychologicznej strefy 10000 punktów. Tego typu scenariusz nie pozostałby bez wpływu na warszawskie indeksy, które po piątkowej sesji znalazły się w niekorzystnym układzie technicznym. WIG20 nie zdołał pokonać dziennej dwusetki, zatrzymał się na wysokości tygodniowych EMA_w zaś niedomknięta luka 2182-2184 wciąż nie została wypełniona. Dzienny wskaźnik impetu MACD wygenerował sygnał sprzedaży, któremu pomaga sytuacja na rynku walutowym. W piątek złoty na fali wyprzedaży emerging markets ponownie wszedł we wzrostowy układ, co ma prawo zachęcić zagraniczny kapitał do zmniejszenia zaangażowania na GPW. Na uwagę zasługuje kształt indeksu MSCI EM mianowicie w ubiegłym tygodniu także nie udało się pokonać linii trendu spadkowego, przez co presja na spadki ponownie zaczęła się wzmagać.

Zespół Doradztwa Inwestycyjnego Biura maklerskiego BGŻ BNP Paribas

Wzrost awersji do ryzyka powiązany z dalszym dynamicznym osłabieniem się liry tureckiej, której wyprzedaży nie potrafi zatrzymać prezydent Turcji Recep Erdogan nie pozostał na koniec tygodnia bez wpływu na warszawski parkiet. Globalnie na wzrost awersji do ryzyka inwestorzy zareagowali wzmożonym popytem na amerykańskiego dolara, co przełożyło się na wzrost jego kursu m.in. w stosunku do polskiego złotego, co od początku piątkowej sesji ciążyło stronie popytowej. Nie pomagały również sygnały napływające z rynków bazowych. Niemiecki DAX, który nie jest tak silne powiązany z siłą dolara jak ma to miejsce w przypadku rynków krajów rozwijających się również ugiął się pod presją sprzedających. Nie inaczej było w przypadku amerykańskiego S&P500. Po trzech dniach konsolidacji poniżej historycznego szczytu na poziomie 2872 pkt., która przybrała formę podażową, inwestorzy zareagowali zdecydowaną wyprzedażą, co w ostatnich godzinach sesji dodatkowo negatywnie wpływało na sentyment na warszawskim parkiecie. Ostatecznie WIG stracił aż 2,77 proc., a WIG20 3,34 proc. spadając do najniższego poziomu od 25 lipca.

Zakończenie sesji w Azji przebiegło zdecydowanie pod dyktando sprzedających. Japoński Nikkei 225 stracił 1,83 proc. i nie był najgorszym z azjatyckich indeksów. Kontrakty terminowe na S&P 500 tracą 0,32 proc., co na godzinny poranne czasu polskiego jest wynikiem znaczącym. Ponadto złoty traci w stosunku do dolara od otwarcia rynku walutowego. Oznacza to, że na początku sesji inwestorzy na warszawskim parkiecie zmierzą się z silnymi negatywnymi czynnikami, które będą wspierać stronę podażową. Zatrzymanie spadków z piątku w takim otoczeniu będzie zadaniem niezwykle trudnym.