Trzeba wielkiej wiary

Po dewastacji reformy emerytalnej z 1999 r., zamiast eliminacji jej ewidentnych mankamentów, bardzo trudno będzie przekonać społeczeństwo do kolejnych zmian w systemie.

Publikacja: 04.05.2017 05:13

Trzeba wielkiej wiary

Foto: PARKIET

Za kilka miesięcy poznamy szczegóły planu obecnego rządu dotyczące przyszłości naszego systemu emerytalnego. Nawet z ogólnych zapowiedzi wynika, że trudno tu oczekiwać jakiejś wielkiej, nowatorskiej i spójnej konstrukcji zabezpieczenia emerytalnego naszego społeczeństwa. Już wstępne prezentacje całej idei przedstawione przez wicepremiera Morawieckiego pod tytułem „Program budowy kapitału" sugerują brak jakichś przełomowych rozwiązań. Chociaż trzeba przyznać, że na pierwszy rzut oka tzw. filary programu budowy kapitału mają szansę spełnić część postulatów środowiska rynku finansowego, dotyczących reform niezbędnych do uaktywnienia rodzimego kapitału i zachęcenia Polaków do oszczędzania.

Jednak cała koncepcja ewidentnie podporządkowana została wizji centralnej roli państwa w schemacie działania rynków finansowych, budowania i lokowania kapitału, a także dystrybucji korzyści wynikających z działania całego systemu. Zamiast sprawowania funkcji kontrolnej oraz roli arbitra w rozstrzyganiu sporów prawnych państwo najwyraźniej zamierza aktywnie uczestniczyć w bieżącej działalności. Co więcej, z samej idei całej konstrukcji wynika, że to siła ekonomiczna państwa ma być gwarantem wypłacalności podmiotów działających w ramach proponowanych rozwiązań. Jednak to niewiele różni się od gwarancji wypłat z I filara, czyli ZUS. Natomiast niemała rzesza przyszłych emerytów wolałaby, aby fundamentem ekonomicznym ich bezpiecznego finansowo okresu złotej jesieni były działania wykorzystujące mechanizmy rynkowe, a sprawne państwo prawa zapewniało stabilność systemu prawnego i ochronę majątku jednostek w ramach funkcji nadzorczej i sądowniczej.

Nasuwa się wiele wątpliwości związanych z zapowiedzianymi zmianami. Zarówno technicznych, jak i o szerszym charakterze. Przede wszystkim dotychczasowe enuncjacje rządu nie wyjaśniły, jaki ma być rzeczywisty główny cel zapowiadanych zmian. Oficjalnie miałyby one prowadzić do odtworzenia i rozbudowy kapitałowego filara emerytalnego. Jednak w takiej sytuacji niezbędne wydaje się zagwarantowanie – w randze zapisu ustawowego – prywatnego charakteru zgromadzonych w tym segmencie środków. Łącznie z prawem do ich dziedziczenia. Takie gwarancje z pewnością zwiększyłyby zaufanie społeczne do tych rozwiązań, ponieważ w takiej sytuacji niemożliwe byłoby zastosowanie kontrowersyjnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, uznającego kapitały zgromadzone w OFE za publiczne. A taki manewr „skoku na emerytalną kasę", wykonany kilka lat temu przez poprzedni rząd, bardzo zraził Polaków do idei oszczędzania na emeryturę pod parasolem oficjalnego systemu państwowego.

Pojawiają się jednak sceptyczne głosy, ukazujące zupełnie inny podstawowy, choć ukryty przed opinią publiczną, cel proponowanej reformy. Chodzić może o zapewnienie finansowania pomysłów ekonomicznych wicepremiera Morawieckiego krajowym kapitałem odkładanym na przyszłe emerytury. Po częściowym demontażu OFE przez tandem Tusk–Rostowski nie istnieje bowiem bezpośrednia możliwość lokowania tych środków w obligacje skarbowe. Ponowne umożliwienie inwestowania pieniędzy zgromadzonych w II filarze w obligacje skarbowe ma pomóc zdobyć tani, a co ważniejsze – stabilny, kapitał do realizacji rządowych idei wspierania rozwoju gospodarki. Podobną funkcję mogłyby pełnić różnorodne zachęty do lokowania w obligacje skarbowe kierowane do III filara systemu emerytalnego. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że takie inwestowanie „ze wskazaniem" na dług skarbowy stwarzałoby warunki do najbardziej efektywnego lokowania środków zebranych przez przyszłych emerytów.

Po dewastacji reformy emerytalnej z 1999 r., zamiast eliminacji jej ewidentnych mankamentów, bardzo trudno będzie przekonać społeczeństwo do kolejnych zmian w systemie. Roszczeniowo nastawiona część obywateli będzie unikała jak ognia płacenia jakichkolwiek składek emerytalnych, bo według tej grupy to państwo ma zapewnić godną (oczywiście przede wszystkim finansowo) jesień życia. Z kolei część bardziej odpowiedzialna i świadoma uwarunkowań ekonomicznych nie uwierzy w dobre intencje polityków i urzędników i w obawie przed upublicznieniem ich prywatnych pieniędzy może również omijać szerokim łukiem państwowe dobrowolne elementy systemu emerytalnego.

Może to i czarna wizja przyszłości pomysłów emerytalnych naszych polityków, ale wiele wskazuje na to, że trzeba naprawdę dużej wiary w skuteczność zabiegów propagandowo-marketingowych obecnego rządu, aby zakładać sukces nowej wersji reformy emerytalnej.

Felietony
Strategiczny błąd Fedu?
Felietony
O nożach, fundacjach rodzinnych i...
Felietony
Większy kawałek świata
Felietony
Kara goni karę
Felietony
Kryptowaluty w natarciu
Felietony
Emisje bez prospektu