Para pozostawała w zakresie wahań ze stycznia od góry ograniczonym pasmem 4,18–4,20, a o dołu minimum z początku roku przy 4,14. Kluczowe pozostają dwie kwestie: uparcie neutralne nastawienie RPP, które hamuje dalszą aprecjację złotego, zwłaszcza że coraz więcej banków centralnych zacieśnia politykę pieniężną. Drugi czynnik, który z kolei sprzyja złotemu, to wciąż bardzo dobre nastroje na rynkach wschodzących.

Obie te kwestie mogą oddziaływać w tym roku w odwrotny sposób. W przypadku RPP perspektywa rozpoczęcia podwyżek stóp co prawda wydaje się oddalać (nawet na 2019 r.), jednak prawdopodobne odbicie inflacji (w tym bazowej) po I kwartale może skłonić niektórych członków RPP do zaostrzenia retoryki. To z kolei nasiliłoby spekulacje na temat podwyżek, co wystarczyłoby do umocnienia złotego. Jednocześnie rośnie ryzyko wyhamowania wzrostu na rynkach wschodzących, biorąc pod uwagę, że 2018 r. prawdopodobnie przyniesie szczyt ożywienia gospodarczego. Narastającym źródłem ryzyka jest wzrost rentowności obligacji USA. Choć na razie nie zaburzyło to trendu wzrostowego na rynkach EM, to utrzymanie takiego zwrotu i ewentualne umocnienie dolara byłoby zagrożeniem dla hossy. To zaś szkodziłoby też walutom EM, w tym złotemu. Na razie zależność ta wyraźnie zmalała, czemu sprzyjają słabość dolara i siła ożywienia gospodarczego na świecie, która sprzyja sentymentowi na rynkach. Bilans dla EUR/PLN przemawia więc (jeszcze) za dalszą konsolidacją.