Skala tegorocznej przeceny przekroczyła 20 proc. i podniosły się masowe głosy o początku nowej odsłony bessy. Na początku roku inwestorzy zbyt optymistycznie podchodzili do możliwości szybkiego wymazania gigantycznej nadpodaży i ograniczenia zapasów w wyniku wejścia w życie porozumienia OPEC. Przekonanie graniczące z pewnością zmieniło się w sceptycyzm, a ceny wpadły w spadkową spiralę. Pomimo utrzymywania przez OPEC żelaznej dyscypliny i poszanowania przyjętych limitów wydobycia nakręca ją cała lawina pesymistycznych doniesień. Rynek jeszcze miesiąc temu wierzył w silny popyt na paliwa w USA. Taki scenariusz wspierały m.in. branżowe wyliczenia, wskazujące, że natężenie ruchu drogowego na początku letniego komunikacyjnego szczytu jest najsilniejsze od kilku lat. Nie potwierdzają jednak tego zapasy benzyny. Niemniej to tylko wierzchołek góry lodowej negatywnych sygnałów. Wydobycie w Norwegii jest w tym roku najwyższe od 2011 roku. Zapasy ropy zgromadzone na tankowcach przekraczają już 110 mln baryłek. Aktywność wydobywcza w USA obrazowana przez liczbę czynnych szybów wiertniczych jest najwyższa od kwietnia 2015 roku i ma za sobą bezprecedensową ponad 20-tygodniową passę zwyżek. Nigeria (jedyny obok Libii członek OPEC zwolniony z redukcji wydobycia) już za dwa miesiące eksportować będzie 2 mln baryłek dziennie – najwięcej od kilkunastu miesięcy. Na domiar złego konsumpcja ropy w państwach kartelu jest niska – wysoki odsetek produkcji trafia na rynek globalny, pogłębiając nadpodaż. Fatalny sentyment na rynku surowców energetycznych jest w tym świetle uzasadniony. Mimo to przestrzeń do pogłębienia przez ceny brent i WTI silnych zniżek jest ograniczona. Spodziewamy się, że na koniec roku ceny będą 20 proc. wyższe niż obecnie.

Jeszcze dramatyczniej tanieją płody rolne: cukier, kawa i kakao. Dwa pierwsze, eksportowane przez Brazylię, są w dużej mierze pod presją nie tylko poprawy perspektyw podaży, ale również taniejącego reala. W pierwszym przypadku ważnym elementem wyprzedaży są też spadki cen paliw. W ich rezultacie produkcja biopaliw z trzciny cukrowej staje się mniej opłacalna i większa część zbiorów zostanie przeznaczona na cukier. Całą trójkę łączy fakt, że w naszej ocenie gigantyczna, wręcz paniczna skala przecen sprowadziła kursy na poziomy zbyt niskie względem fundamentów.