Nie mieszajmy światów i ich pragmatyk

Twórcy koncepcji zazwyczaj nie mają wpływu na procesy biznesowe w dużej skali. Nie biorą więc też odpowiedzialności za to, czy postulowane przez nich posunięcia przyniosą dobre skutki.

Publikacja: 03.06.2017 06:43

Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE

Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE

Foto: Archiwum

W ostatnim czasie toczy się ciekawa dyskusja. Tyczy się ona aktualnego i postulowanego kształtu polityki gospodarczej świata, ale też i polityki gospodarczej poszczególnych kawałków świata, czyli krajów. Osoby zainteresowane tematem z pewnością domyślają się, że nawiązuję do sporu między nowym pragmatyzmem a nowym nacjonalizmem – zestawianych z dominującą aktualnie rzeczywistością. Co ciekawe wzmiankowana dyskusja odbywa się nie tylko na akademickich salonach i łamach prasy fachowej, ale i w trakcie wielu rozmów prowadzonych w znacznie mniej formalny sposób. Uczestniczą w nich zarówno akademicy, jak i zwykli zjadacze chleba – znaczy temat jest ciekawy.

Przyznam, że jako zupełny laik w sprawach naukowych nie śmiałbym dyskutować poszczególnych koncepcji, ich uniwersalności czy choćby sposobu prezentowania. Chciałbym jednak szerzej nawiązać do pewnej uwagi pojawiającej się w czasie wzmiankowanych wyżej rozmów. Uwagę tę można sprowadzić do pytania: „A co by było, gdyby tę czy inną koncepcję tak rach-ciach wprowadzić w życie?". Jest ono bardzo zasadna, ale odpowiedź na te pytanie wymagałaby wpierw dłuższej dygresji. W moim rozumieniu wyżej wymieniane koncepcje i bezpośrednie aplikowanie polityki gospodarczej to dwa zupełnie różne światy - mające zupełnie inne pragmatyki.

Koncepcje to żywioł naukowy, akademicki opisujący na bardzo wysokim poziomie abstrakcji ogólne mechanizmy rządzące światem (tu akurat światem gospodarczym). Są bardzo ważne, ponieważ pozwalają uporządkować sposób myślenia o najważniejszych zjawiskach. Dają zrozumienie. Trzeba jednak podkreślić, że aby owo zrozumienie przychodziło szybciej – posługują się często daleko idącymi uproszczeniami i oglądają świat od strony naprawdę bardzo szerokiego makro. Skoro tak, to nie ma w nich zupełnie nic o konkretach: konkretnej diagnozie poszczególnych elementów aktualnego stanu gospodarki, wskazaniu kluczowych zagadnień (w rozumieniu spraw do załatwienia), narzędziach, celach, kosztach, niezbędnych zasobach, sposobach działania, konkretnych pomysłach, kolejności działań...

Tymczasem aplikowanie polityki gospodarczej – zwłaszcza nowej, odmiennej od dotychczasowej – to zupełnie coś innego. Musi koncentrować się na rzeczach i zjawiskach znacznie bardziej przyziemnych – takich zdecydowanie bardziej zbliżonych do określenia mikro. Aby miało jakiekolwiek szanse powodzenia musi się okazać kompleksowym i przemyślanym projektem ze sfery praktyki biznesu. Takim dokładnie i detalicznie pokazującym i omawiającym wszystkie te elementy, którymi nie zajmują się koncepcje. W praktyce biznesowej wskazuje się szwankujące elementy, zbija się je w grupy, z którymi można radzić sobie „hurtem", ustawia się stosowną kolejność realizacji, określa potrzebne zasoby i posiadane środki.

Zupełnie różne są też procesy tworzenia. Koncepcje powstają w głowie pojedynczych osób, a co najwyżej są efektem pracy bardzo wąskich zespołów. Plany aplikacji polityki gospodarczej to efekt pracy przynajmniej setek, jak nie tysięcy ludzi (bo musi być odpowiednio liczny zespół by wydobyć, opisać i przekazać wszelkie niuanse bardzo różnych zagadnień). Plan wymagający w czasie przygotowania skomplikowanego procesu zgrywania i koordynacji odmiennych elementów. Plan nie mniej trudny w procesie realizacji.

Twórcy koncepcji zazwyczaj nie mają wpływu na procesy biznesowe w dużej skali. Nie biorą więc też odpowiedzialności za to, czy postulowane przez nich posunięcia przyniosą dobre skutki i jakie niosą za sobą ryzyka. Koncepcje więc są zazwyczaj rysowane ostrzej niż wykonalna praktyka.

Praktycy biznesu zazwyczaj są świadomi istnienia wielu ciekawych koncepcji. Jednak dla nich drugorzędne znacznie ma, czy konkretne działania wpisują się w istniejące koncepcje i czy owo wpisywanie się jest bardzo konsekwentne. Wszak prawdopodobne jest, że część posunięć praktycznych będzie zdawała się bardziej odpowiadać jednej koncepcji, część zaś zupełnie innej (bo odmienne mogą być uwarunkowania, czy potrzeby związane z poziomem rozwoju danej części gospodarki). Najważniejsze jest, by w miarę pomyślnie „pozałatwiać" wszystkie niezbędne tematy, z dużym prawdopodobieństwem zdynamizowania gospodarki i małym ryzykiem jej zdestabilizowania.

Wróćmy do pytania o szybkie wprowadzenie koncepcji w życie. Gdyby przejrzeć dostępne koncepcje pod kątem stanu i potrzeb poszczególnych fragmentów gospodarki, dobrać ich działanie w stosownych proporcjach, zaproponować szczegółowe działania związane z ich aplikacją (rozpisane na kroki) i zapewnić zasoby niezbędne do przeprowadzenia procesu – to z pewnością byłoby dobrze. Tyko czy przypadkiem to nie jest już zrobione? Oczywiście możemy długo dyskutować, czy dobrane działania są tymi, co potrzeba i w odpowiedniej proporcji. To jednak rozstrzygnie czas.

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych