Niemniej jednak mało kto wspomina o popycie, który jest drugą stroną medalu, jeśli chodzi o wpływ na ceny surowca. Mamy amerykańską gospodarkę, która się dopiero rozkręca, a zdaniem polityków PKB może osiągnąć nawet 3 proc.! Mamy strefę euro, która jest na dobrej drodze, aby podnieść się z kolan. Do tego dochodzą kraje rozwijające się, które mogą jedynie zyskać na poprawie koniunktury w krajach rozwiniętych. Ciężko sobie wyobrazić globalny wzrost gospodarczy bez zwyżek cen ropy naftowej.
Na ten czynnik zwróciła ostatnio uwagę agencja IEA, która uważa, że popyt zdecydowanie przewyższy podaż w II połowie roku. Oczywiście jest to poniekąd uzależnione od decyzji OPEC i przedłużenia cięcia wydobycia w czasie.
Zdaniem IEA popyt w 2017 r. wzrośnie o 1,3 mln baryłek dziennie wobec 1,6 mln 2016 r. Średnio do 2022 r. popyt ma się zwiększać o 1 mln baryłek dziennie.
Bycze spojrzenie na rynek czarnego złota wyraził znany chyba wszystkim inwestorom bank Goldman Sachs, który jasno pisze – teraz jest dobry czas na kupno ropy.