Niższe odczyty VIX-a odnotowano jedynie w grudniu 1993 r., a porównywalne – w okresie od listopada 2006 do stycznia 2007 r. Przyjrzyjmy się bliżej tym historycznym przypadkom. Ich analiza pokazuje, że S&P500 ma szansę rosnąć jeszcze przez pewien czas (na przełomie 1993/1994 było to około miesiąca), zanim wejdzie w etap solidnej korekty, ale raczej nie czegoś na kształt krachu (historycznie spadek wyniósł 6–9 proc.). Ciekawsze są chyba wnioski dotyczące dłuższego okresu. W obu historycznych przypadkach po upływie około roku od odnotowania VIX-a na bardzo niskich pułapach S&P500 był mniej więcej... na tym samym poziomie, z którego startował. Innymi słowy, stopy zwrotu na Wall Street w perspektywie 12-miesięcznej nie wyglądają obecnie zbyt obiecująco.

Ale czy to wszystko dotyczy też polskiego rynku akcji? I tak, i nie. Po upływie nieco ponad roku od tak niskich wartości VIX-a nasz rodzimy WIG podobnie jak amerykański odpowiednik albo powracał do punktu wyjścia (2006–2007), albo był sporo niżej (1993/1994 – do tego przypadku podchodzić trzeba jednak ostrożnie, bo warszawska giełda dopiero raczkowała). Ciekawe jest jednak to, co działo się w tzw. międzyczasie. W przypadku lat 2006–2007 WIG w ciągu pół roku od omawianego sygnału VIX-a zdążył urosnąć o prawie... 40 proc. (S&P500 zaledwie o 10 proc.), zanim potem oddał całą tę zwyżkę. Obserwacja ta ciekawie wpisuje się w monitorowany przez nas cykl 40-miesięczny, którego teoretyczny szczyt na GPW wypada właśnie mniej więcej za pół roku.

Oczywiście kilkudziesięcioprocentowa stopa zwrotu z rodzimych akcji w horyzoncie półrocznym wydaje się obecnie bardzo mało prawdopodobna, niemniej osiągnięcie stóp zwrotu dużo lepszych niż w USA jest już całkiem możliwe. Choćby ze względu na znaczne różnice w wycenach. Amerykańskie akcje są drogie i mało kto z tym faktem dyskutuje. Firma Research Affiliates szacuje przyszłe długoterminowe stopy zwrotu z tamtejszych walorów na... +0,6 proc. w skali roku w ujęciu realnym (po odjęciu oczekiwanej inflacji). W przypadku polskich akcji jest to +8,3 proc. realnie w skali roku.

Reasumując, wysokie wyceny i „sielankowy" nastrój sugerują, że hossa w USA jest już być może w podeszłym wieku. Ale polskie akcje są o wiele tańsze i wnioski zza oceanu niekoniecznie muszą ich dotyczyć, szczególnie w horyzoncie półrocznym. ¶