W ostatnim czasie, w związku z pracami nad implementacją dyrektywy MiFID II, Komisja Nadzoru Finansowego wyszła z inicjatywą uregulowania zagadnienia stawek dystrybucyjnych poprzez określenie ich maksymalnej wysokości. O ile wszelkie działania zmierzające do zwiększenia ochrony inwestorów należy uznać za pozytywne, o tyle unormowania powinny jednak być implementowane w zgodzie z regulacjami unijnymi oraz duchem, zgodnie z którym te regulacje były wprowadzane. Co najważniejsze, winny one uwzględniać nie tylko interes inwestorów, lecz również realia polskiego rynku, oraz minimalizować negatywne skutki dla działających na nim podmiotów. Niestety, zaproponowane rozwiązania określające maksymalne stawki opłat dystrybucyjnych poniżej średniej rynkowej zdają się nie spełniać powyższych wymogów.

W pierwszej kolejności należy stwierdzić, iż przepisy unijnej Dyrektywy MiFID II nie przewidują w swojej treści określenia maksymalnej wysokości stawek opłat manipulacyjnych (do czego m.in. zmierza polski nadzór). Dyrektywa MiFID II ma na celu jasne określenie okoliczności, w których dystrybutorzy mogą pobierać opłaty manipulacyjne, oraz sposobu szczegółowego informowania klientów o wartości naliczanych prowizji. Ustawodawca unijny zmierza zatem w kierunku większej transparentności powierników i pośredników w myśl zasady „karty na stół" wobec klienta. Postulaty polskiego nadzorcy (alternatywne) można w pewnym uproszczeniu nazwać kontrolą cen usług świadczonych na rynku. Pamiętać należy, że państwa członkowskie na ogół mogą korzystać z tzw. opcji narodowej, czyli wprowadzać wymagania surowsze niż standardy wyznaczane dyrektywami. Jednak zawsze, ilekroć ustawodawca krajowy sięga po „opcję narodową", warto postawić sobie pytanie o celowość przyjmowania rozwiązań surowszych od standardów unijnych. Pytanie to powinno być postawione na wstępnym etapie prac legislacyjnych i na długo zanim organy administracji publicznej i resorty uzgodnią swoje stanowisko (przy udziale rynku) i będą go bronić w komisjach parlamentarnych (rządzących się swoimi, nierzadko populistycznymi, prawami).

W sytuacji młodego i dość płytkiego rynku, w którym warunki bardzo często dyktują dystrybutorzy, ograniczenie wysokości opłat manipulacyjnych i innych świadczeń pieniężnych na rzecz dystrybutorów zmniejsza atrakcyjność funduszy inwestycyjnych. Należy niestety założyć, iż będzie to miało jednoznacznie negatywny wpływ na rynek. Jeżeli bowiem przyjmiemy, że celem dyrektywy MiFID II jest wprowadzenie większej przejrzystości usług na rynku finansowym oraz podniesienie poziomu jakości usług, to ograniczenie wysokości stawek opłat dystrybucyjnych doprowadzić może w najbardziej skrajnym przypadku do całkowitego zaniechania świadczenia tych usług. Przyjmijmy, że dystrybutor będzie mógł zaoferować swoim potencjalnym inwestorom tytuły uczestnictwa, w których zostanie wprowadzona maksymalna opłata dystrybucyjna w wysokości np. 0,5 lub 1 proc., oraz obligacje korporacyjne albo nieruchomości, w których podobnych ograniczeń nie będzie i swobodnie dystrybutor będzie mógł zarobić 4–5 proc. Taka sytuacja może doprowadzić do tego, że firmy inwestycyjne i banki (bowiem te podmioty na ogół pełnią rolę dystrybutorów) w ogóle nie będą zainteresowane oferowaniem inwestorom tytułów uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Czy takie rozwiązanie otworzy rynek i poprawi standardy? Jestem sceptyczny.

Nie wolno też zapomnieć o tym, że nakładanie dodatkowych, zbędnych z punktu widzenia prawa europejskiego, ograniczeń wpłynie na zwiększenie atrakcyjności arbitrażu regulacyjnego. Już teraz, ze względu na przeregulowanie rynku oraz bardzo powolne działanie licencyjne Komisji Nadzoru Finansowego, wiele podmiotów wybiera rezydencję luksemburską lub maltańską. Można dzięki nim swobodnie świadczyć usługi finansowe na terytorium Polski, przy znacznie uproszczonych wymogach regulacyjnych, lecz podlegając pod bardziej przyjaznych nadzorców zachodnioeuropejskich.

Reasumując, uważam, że fakt wzmożonych prac nad implementacją Dyrektywy MiFID II oraz szerokich konsultacji, które trwają, to przesłanki jednoznacznie pozytywne. Niestety, ciężko znaleźć zrozumienie dla regulacji dodatkowych, wykraczających poza unijne prawodawstwo. Planowane przez KNF wprowadzenie ograniczenia opłat dystrybucyjnych to zdecydowanie postulat, nad którym nie powinniśmy przejść do porządku dziennego.