Obserwowana od początku sierpnia zwyżka, po słabszych od oczekiwań danych o zapasach tego surowca w USA, zakończyła się w okolicach 48 dol. za baryłkę. Teraz kluczowa dla rozwoju sytuacji na tym rynku w ciągu najbliższych sesji będzie obrona wsparcia przy ok. 46 dol. za baryłkę – to jednak zależeć będzie od tego, czy najwięksi producenci na świecie zdecydują się na ograniczenie wydobycia.

Zgodnie z ostatnimi doniesieniami pod koniec przyszłego miesiąca (tzn. podczas International Energy Forum w Algierii 26–28 września) przedstawiciele krajów należących do OPEC mają się zebrać na nieformalnym spotkaniu w celu omówienia ewentualnego zamrożenia produkcji. Czy wynik tego spotkania będzie w stanie pchnąć notowania ropy wyżej? To pozostaje niewiadomą – warto jednak wspomnieć, że wobec utrzymującej się nierównowagi pomiędzy podażą a popytem podjęte kroki musiałyby być znaczące. A na to się chyba nie zapowiada.

Wystarczy wspomnieć, że opublikowane w tym tygodniu raporty na temat zapasów ropy za oceanem – we wtorek przez American Petroleum Institute (API) i w środę przez Energy Information Administration (EIA) – wskazały na znaczący ich wzrost.

W przypadku tej pierwszej organizacji wyniósł on 4,5 mln baryłek (wobec spadku o -1,1 mln baryłek poprzednio). Negatywną tendencję potwierdziły także dane rządowej EIA, które wskazały na wzrost zapasów do 523,6 mln baryłek – czyli rekordowego poziomu o tej porze roku.