Kiedy ruszy WIG?

Moment wystrzału w górę cen największych polskich spółek jest już naprawdę bliski

Aktualizacja: 18.02.2017 06:53 Publikacja: 26.03.2012 06:00

Damian Rosiński, analityk, Comperia.pl

Damian Rosiński, analityk, Comperia.pl

Foto: Archiwum

Wiele w ostatnim czasie napisano na temat możliwych przyczyn słabości polskiej giełdy w stosunku do większości pozostałych rynków. To frapujące, jeśli weźmiemy pod uwagę dobre wyniki, jakie wciąż napływają z gospodarki.

Relatywnie kiepskie zachowanie GPW jest aż nadto widoczne. I nie chodzi tu wyłącznie o porównanie z niemieckimi czy amerykańskimi odpowiednikami – obecnie jednymi z najsilniejszych na świecie. Tę słabość widać również przy szeroko rozumianych rynkach wschodzących reprezentowanych choćby przez indeks MSCI EM.

Przyczyn niedowartościowania polskiego rynku wymienia się kilka. Najczęściej wskazywaną jest prawdopodobna, a jednocześnie niesprecyzowana, podaż akcji Skarbu Państwa. Inną, sama konstrukcja WIG20, w którym duży udział mają walory defensywne, tradycyjnie skazane na niełaskę w okresach zwiększonego apetytu na ryzyko. Kolejny powód to niewielka szansa na obniżki stóp procentowych w Polsce, inaczej niż w innych krajach emerging markets. Wymienia się również mniejsze możliwości kupna akcji przez OFE, opodatkowanie KGHM i czekające nas Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, przypominając brak zwyżek w Chinach przed Olimpiadą w 2008 r.

Wszystkie argumenty można uznać za mniej lub bardziej słuszne. Jednak nawet taka ich liczba nie do końca mnie przekonuje. Niewątpliwie kluczowym elementem słabości GPW jest brak zainteresowania polskimi papierami inwestorów zagranicznych. Ale może oprócz wymienionych czynników jest jeszcze jakiś inny?

W mojej ocenie większa ostrożność inwestorów zagranicznych wobec polskiego rynku nie jest aż tak nienaturalna i można ją po części tłumaczyć historycznie. Otóż, można postawić tezę, że w okresach tuż po kryzysie wywołanym przez bankructwo jakiegoś kraju (obecnie Grecja) giełdy państw, które miały w przeszłości podobne problemy, bez względu na wyniki gospodarki zachowują się gorzej.

Koronny argument to Argentyna. Bankructwo tego kraju w 2001 r. to ostatni przed Grecją przykład istotnej dla rynków niewypłacalności. Obecnie indeks rynku w Buenos Aires (Merval) jest ponad 20 proc. poniżej szczytów z kwietnia ubiegłego roku i tyle samo powyżej dołków z września. Wzrost gospodarczy w Argentynie przekraczał 9 proc. rok do roku w ostatnich czterech kwartałach. Prognoza wzrostu PKB w 2012 r.  3,8 proc., deficytu budżetowego 0,7 proc. PKB. Czyżby rynek „pamiętał" i „karał" za ten wybryk?

Drugi przykład – Rosja. Bankructwo i kryzys w 1998 r. Obecnie indeks giełdy w Moskwie (RTS) jest blisko 20 proc. poniżej szczytów z kwietnia ubiegłego roku. Około 40 proc. od dołków z września.

Jednocześnie to jeden z najsłabszych rynków podczas letniego załamania. Wzrost PKB w 2011 r. 4,2 proc. Prognoza na 2012 r.  3,2 proc. Deficytu budżetowego 1 proc. Tu również widać względne niedoszacowanie. Giełda w Rosji jest silnie skorelowana z cenami ropy naftowej, a te są na poziomach sprzed załamania. Po części tę słabość można tłumaczyć wyraźnym spadkiem cen gazu ziemnego (udział Gazpromu w indeksie RTS to 15?proc.). Jednak zakładając, że?spółka ta?byłaby dziś na poziomie z kwietnia, RTS byłby?zaledwie?o 3 proc. wyżej, więc nadal wyraźnie poniżej MSCI EM.

A teraz przykłady starsze. Polska. Ogłoszenie niewypłacalności w 1981 r. WIG20 20 procent poniżej szczytów z kwietnia i 15 proc. powyżej dołków z września. Dobre wyniki gospodarki, poprawiające się wskaźniki zadłużenia.

Turcja: bankructwo 1978 r. Indeks giełdy (XU100) 11 proc. poniżej szczytów z kwietnia, porównywalnie z MSCI EM, ale mocne zwyżki nastąpiły w ostatnich kilku sesjach. Do połowy marca gorzej niż pozostałe emerging markets. A  jest to wszak prawdziwy prymus wśród tych krajów. Państwo o ogromnym potencjale gospodarczym i politycznym.

Wzrost PKB w 2011 r. 9,6 proc. Prognoza na 2012 r. 3,5 proc., deficytu budżetowego 1,7 proc. PKB.

Rumunia: bankructwo 1981 r. Indeks giełdy (BET) 15 proc. poniżej szczytów z kwietnia, 23 proc. powyżej dołka bessy. W tym wypadku niski wzrost PKB, bo tylko 2 proc. w 2011 r. Prognoza na 2012 r. 1,6 proc.

Są również rynki, które wyraźnie przeczą postawionej tezie. To Meksyk i Brazylia, których giełdy są powyżej lub blisko zeszłorocznych szczytów. Warto jednak pamiętać, że mówimy o krajach obecnie bardzo bezpiecznych, jeśli chodzi o wypłacalność. Koszty ubezpieczenia ich długu są dużo niższe niż Polski, a porównywalne z takimi krajami, jak Dania, Chiny, Japonia czy nawet Holandia.

Zdaję sobie sprawę, że przedstawiona teza nie jest jakoś szczególnie mocno uargumentowana. Pozostaje mieć nadzieję, że gdy do głowy przychodzi i taki argument tłumaczący słabość WIG20, moment wystrzału w górę cen największych polskich spółek jest już naprawdę bliski. I w to wierzę.

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych