Losy wsparcia dla WIG20 wciąż nie są rozstrzygnięte

Ostatnia przecena nie przekreśliła jeszcze szans na szybki powrót indeksów na GPW do szczytów hossy. Optymistyczny scenariusz stanąłby pod znakiem zapytania, gdyby WIG20 spadł poniżej wsparcia na wysokości 2800 pkt. Dynamicznej hossie nie sprzyjają co gorsza oznaki słabnięcia koniunktury gospodarczej

Aktualizacja: 25.02.2017 18:34 Publikacja: 21.05.2011 04:47

Losy wsparcia dla WIG20 wciąż nie są rozstrzygnięte

Foto: GG Parkiet

[srodtytul]Analiza techniczna – trwa obrona wsparcia[/srodtytul]

Ostatnie tygodnie dowodzą, że warto monitorować sytuację na warszawskiej giełdzie pod kątem nawet elementarnych reguł i narzędzi analizy technicznej. W średnim terminie wydarzenia układają się w takim ujęciu w logiczny ciąg. Dla nadania im szerszego kontekstu cofnijmy się pamięcią do kwietnia. Większość tamtego miesiąca stała pod znakiem formowania się konsolidacji (u szczytów hossy), która ostatecznie przybrała na wykresie WIG20 postać podwójnego szczytu. Początek maja przyniósł wybicie w dół z tej formacji i zgodnie z tym, co wtedy prognozowaliśmy, była to zapowiedź zejścia indeksu niemal do 2800 pkt (szerokość formacji podwójnego szczytu sugerowała, że potencjał spadkowy zostanie wypełniony dokładnie na poziomie 2812 pkt, czyli 60 pkt poniżej miejsca, w którym doszło do wybicia w dół). Tak się akurat składa, że okolice 2800 pkt to z kolei mocne średnioterminowe wsparcie, wyznaczone przez lokalne maksima z grudnia ub.r. oraz stycznia i marca br. (wcześniej poziom ten pełnił rolę oporu, a po przebiciu, zgodnie z teorią, stał się wsparciem).

Mijający tydzień wpisał się w ten logiczny ciąg wydarzeń jako okres, w którym WIG20 wypełnił już cały pozostały potencjał spadkowy wynikający z kwietniowego podwójnego szczytu, nawet z niewielką nawiązką (we wtorek spadł do 2805 pkt), a jednocześnie stanął u wrót średnioterminowego wsparcia.

Zgodnie z tym, co prognozowaliśmy, zejście WIG20 w okolice 2800 pkt doprowadziło jednocześnie do silnego wyprzedania sygnalizowanego przez wskaźniki techniczne. Monitorowany przez nas oscylator stochastyczny znalazł się na poziomie najniższym od końca sierpnia 2010 r., czyli momentu, kiedy ukształtowało się twarde dno letniej korekty spadkowej, po której nadeszła uporczywa fala zwyżkowa (bez większych przerw trwała aż do listopada ub.r.).

Mocne wsparcie, silne wyprzedanie, a do tego próby odbicia notowań w ostatnich dniach, począwszy od środy – to czynniki zgodnie przemawiające za tym, by oczekiwać zmiany krótkoterminowego trendu spadkowego na wzrostowy. W takim scenariuszu, biorąc pod uwagę doświadczenia z ostatnich miesięcy, nie byłoby dla WIG20 wielkim problemem dotarcie ponownie w okolice szczytów hossy.

Za takim wariantem przemawia również trudny do zignorowania fakt, że jego realizacja byłaby zgodna z kierunkiem trendu długoterminowego (wielomiesięcznego), który bez wątpienia wciąż jest zwyżkowy i w kontekście którego ostatnie wahania to jedynie korekta, jakich do tej pory było wiele.

Oczywiście na rynku nigdy nie ma nic pewnego, tak więc jako możliwy (choć mniej prawdopodobny) traktować można scenariusz alternatywny, polegający na pęknięciu wsparcia na poziomie 2800 pkt (zapewne po próbach odbicia od niego, w trakcie których doszłoby do zneutralizowania wyprzedania sygnalizowanego przez wskaźniki). Wszystko jest możliwe, bo dystans, jaki dzieli WIG20 od kluczowej bariery, jest wciąż niewielki. W takim wypadku znacznie pogorszyłyby się średnioterminowe perspektywy dla GPW. WIG20 otworzyłby sobie drogę do jeszcze głębszej przeceny, przynajmniej w kierunku lokalnego dołka z 16 marca (2714 pkt), a być może nawet ku lutowemu minimum (2641,8 pkt). Ten drugi poziom ma obecnie znaczenie krytyczne dla trendu w długim terminie – jego przebicie kazałoby podać w wątpliwość tezę o obowiązywaniu hossy. Oczywiście na razie tak pesymistyczny scenariusz to jedynie hipoteza. Dopóki wsparcie na wysokości 2800 pkt się broni, większe szanse na sukces mają byki.

Warto jednocześnie rzucać okiem na rynki surowcowe. Notowania ropy naftowej ustanowiły w ostatnich tygodniach mocne wsparcie na poziomie 95 USD za baryłkę. Gdyby wsparcie pękło pod wpływem obaw o globalny popyt i ucieczkę od ryzyka, to niekoniecznie byłby to sygnał sprzyjający rynkom akcji. Godna uwagi jest też sytuacja na giełdach zachodnich. Korekta spadkowa w USA była jak dotąd zbyt słaba, by sprowadzić S&P 500 do wsparcia na wysokości lokalnego dołka z połowy kwietnia (okolice 1300 pkt).

[srodtytul]Fundamenty – roczna dynamika utrzymana w ryzach[/srodtytul]

Dlaczego dobrze zapowiadająca się zwyżka na GPW na przełomie marca i kwietnia zakończyła się tak szybko i dlaczego doszło potem do przeceny w całości kasującej ruch w górę wynikający z wybicia WIG20 powyżej poziomu 2800 pkt, zanim nawet indeks zdołał dotrzeć do 3000 pkt? W sferze fundamentów przyczyn takiego stanu rzeczy można szukać w koncepcji rocznej dynamiki. Prosta symulacja wskazuje, że gdyby do ostatniej korekty spadkowej nie doszło, a WIG20 utrzymał się na poziomie, na jakim był w końcu kwietnia, spowodowałoby to gwałtowny wystrzał rocznej dynamiki indeksu (nawet mimo braku zwyżki samego indeksu). O ile w końcu kwietnia roczna zmiana wynosiła

plus 15 proc., o tyle przy założeniu braku ostatniej korekty skoczyłaby do chwili obecnej aż do 27 proc. Byłaby to prosta konsekwencja tego, że przed rokiem punkt odniesienia w obliczeniach radykalnie się obniżał w wyniku fali spadkowej na rynkach wywołanej obawami przed eskalacją kryzysu zadłużenia na obrzeżach strefy euro.

Gdyby zaś w naszej symulacji pójść jeszcze dalej i „rozkazać” WIG20 nawet nie tyle stać w miejscu na poziomie z końca kwietnia, ile jeszcze windować rekordy hossy, to do tej pory automatycznie popchnęłoby to roczną dynamikę powyżej 30 proc. W takim scenariuszu roczne tempo zwyżki indeksu wybiłoby się w górę z przedziału, w jakim waha się, począwszy od września ub.r., i znalazłoby się na poziomie najwyższym od lipca ub.r.

Pytanie, czy taki scenariusz byłby realny, biorąc pod uwagę sytuację fundamentalną. Jak konsekwentnie piszemy w ostatnich miesiącach, spadek wskaźników wyprzedzających od niedawnych cyklicznych szczytów (np. PMI dla polskiego przemysłu, indeksu OECD) sugeruje, że pojawiła się groźba przesilenia w gospodarce. W ten schemat wpisują się idealnie piątkowe dane o produkcji przemysłowej. Jej roczna dynamika, wygładzona za pomocą trzymiesięcznej średniej kroczącej (w celu eliminacji chwilowych wahań), systematycznie oddala się od szczytu z sierpnia ub.r. i znalazła się najniżej od grudnia 2009 r.

Ponieważ na dłuższą metę w przeszłości roczna dynamika WIG20 i innych indeksów giełdowych cechowała?się silną korelacją z roczną dynamiką wskaźników wyprzedzających i produkcji, nic dziwnego, że majowa korekta spadkowa utrzymała w ryzach roczne tempo zwyżki WIG20.

Koncepcja analizy za pomocą rocznej dynamiki może się wydawać zbytnim udziwnieniem, ale przecież porównania rok do roku pojawiają się praktycznie na każdym kroku zarówno w analizach ekonomistów, jak i np. w porównaniach osiągnięć finansowych spółek, tak więc jest to chleb powszedni na rynkach.

W każdym razie koncepcja ta pozwala wyrobić sobie pewien pogląd na możliwy bieg wydarzeń w kolejnych miesiącach. Efekt obniżającej się bazy porównawczej przestanie działać na dobre dopiero w końcu czerwca, bo właśnie w końcu czerwca zeszłego roku WIG20 ustanowił twarde dno korekty spadkowej, po czym ochoczo ruszył w górę. Co prawda zdarzyło się wtedy silne odbicie (w końcu maja), ale dopiero w połowie roku efekt obniżającej się bazy wygaśnie w trwały sposób. Właśnie wtedy możliwy stanie się trwalszy wzrost WIG20, który nie będzie się wiązał z nieuzasadnionym przez fundamenty pchnięciem w górę rocznej dynamiki notowań.

Oczywiście cała ta symulacja oparta jest na założeniu, że gospodarka będzie nadal w fazie łagodnego oddalania się od szczytów koniunktury. Gdyby spowolnienie nabrało niebezpiecznego impetu, to roczna dynamika WIG20 musiałaby zacząć spadać, a nie jedynie utrzymywać się w dotychczasowym przedziale. A to być może wymusiłoby przebicie poziomów kluczowych z punktu widzenia analizy technicznej.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty