Motorem do zwyżek amerykańskiej waluty okazały się zwyżki rentowności rządowych obligacji USA, które można wiązać z oczekiwaniami rynku, że drożejąca ropa na fali niepokojów na Bliskim Wschodzie podbije oczekiwania inflacyjne i przyspieszy proces normalizacji polityki przez Fed. Dla obligacji 10-letnich kluczowym poziomem oporu jest rejon 3,05 proc. – jego naruszenie może okazać się katalizatorem do dalszych zwyżek, dać kolejne preteksty do umocnienia dolara, ale też być może zaszkodzić rynkom akcji. Tym samym nie dziwi zbytnio brak pozytywnej reakcji na lepsze szacunki PKB za I kwartał, które podał GUS. Bo nie zmienia to zbytnio oczekiwań dotyczących możliwych posunięć RPP. Kończące się w środę dwudniowe posiedzenie powinno potwierdzić dominację „gołębiego" skrzydła oraz utwierdzić rynek w oczekiwaniach, że podwyżka stóp nie nastąpi wcześniej niż w II połowie przyszłego roku. Taki obrót spraw powoduje, że trudno znaleźć przesłanki za trwalszym niż kilkudniowe umocnieniem złotego. Wydaje się, że wartym uwagi sygnałem byłaby poprawa nastrojów w strefie euro, pozwalająca na postawienie tezy, że obserwowane w ostatnich miesiącach spowolnienie gospodarcze było przejściowe – tyle że tego na razie nie widać. A przed nami dodatkowe emocje związane z sytuacją polityczną we Włoszech – rynki nie wyceniają jeszcze sytuacji, w której dojdzie do powołania populistycznego – i to nie tylko z nazwy – rządu Ruchu 5 Gwiazd i Ligi Północnej.