Ostre rozpoczęcie aukcyjnego sezonu

Inwestycje › Obraz Jana Lebensteina ma wartość inwestycyjną. Co jeszcze zachwyca?

Aktualizacja: 31.08.2019 14:06 Publikacja: 31.08.2019 13:58

Foto: Desa Unicum/Marcin Koniak

10 września Desa Unicum (www.desa.pl) zorganizuje aukcję malarstwa współczesnego na papierze. Będzie to ostre rozpoczęcie sezonu. Licytowana będzie wyjątkowa praca Jana Lebensteina. To „Figura osiowa" z 1961 r. (gwasz, tusz/papier milimetrowy, 68,5 x 68,5 cm). Wydarzeniem w skali 30 lat krajowego rynku sztuki są opisy na odwrocie. Dokumentują one genialne pochodzenie pracy.

Rodowód robi wrażenie

Zacznę od faktu, że ta „Figura osiowa" cieszyła oczy Johna D. Rockefellera III i jego żony. Legendarny kolekcjoner na co dzień w domu zachwycał się tym obrazem. Patrzył na ten obraz godzinami! Czy może być lepsza rekomendacja? Bardziej snobistyczna? Rockefeller to postać historyczna. Powszechnie kojarzona w skali świata.

Naklejki na odwrocie dokumentują fakt, że obraz ten pokazano na legendarnej wystawie „15 Polish Painters" w Museum of Modern Art w Nowym Jorku. Historycy sztuki zgodni są, że była to najbardziej prestiżowa wystawa polskiej sztuki po 1945 r. Tylko z tego powodu obrazy z tej wystawy na krajowych aukcjach osiągają rekordowe ceny.

Są jeszcze na odwrocie naklejki potwierdzające to, że praca Lebensteina pochodzi z nowojorskiej galerii Artura Lejwy. Lejwa, urodzony przed wojną w Kielcach, był jednym z liczących się światowych marszandów. Handlował pracami np. Picassa, Arpa, Jana Lebensteina i Fangora.

Do kompletu widnieje na odwrocie również naklejka z domu aukcyjnego Christie's. Teraz każdy oświecony Polak zechce mieć w domowym salonie ten obraz. Estymację określono w przedziale 45 000–65 000 zł.

Zawsze, bez względu na miejsce na Ziemi, rodowód tego obrazu będzie robił wrażenie. Ten rodowód nie zestarzeje się, nie zdezaktualizuje. Rośnie prawdopodobieństwo, że taką pracę sprzedamy z zyskiem, nawet jak ją teraz przepłacimy. W odniesieniu do prac absolutnie wyjątkowych pojęcie przepłacania podobno nie istnieje. Tak mi tłumaczą kolekcjonerzy. Obraz z równie atrakcyjnym pochodzeniem może pojawić się za 100 lat.

Wyobraźcie sobie, że kupiliście obraz Lebensteina. Przychodzą wpływowi goście ze świata, a wy w przedpokoju pokazujecie im obraz i od niechcenia mówicie, że to z kolekcji Johna D. Rockefellera III... Obraz wisi w przedpokoju, bo nie mieści się w salonie. Tam powiesiliście jeszcze lepsze obrazy.

Kogoś może zdziwić to, że obraz oferowany jest w Polsce. Może z uwagi na rodowód byłby bardziej doceniony w świecie? Na międzynarodowym rynku krążą obrazy z równie dobrym pochodzeniem.

W 1961 roku Rockefeller kupił obraz Lebensteina w nowojorskiej galerii Artura Lejwy. Rockefeller myślał, że rekomendowany przez Lejwę Jan Lebenstein stanie się kimś ważnym w sztuce i na międzynarodowym rynku. Zaryzykował i kupił. Jednak malarstwo Lebensteina nie osiągnęło międzynarodowego znaczenia. W tej sytuacji kolekcjoner pozbył się rzeczy dla niego bez znaczenia.

Selekcja zbiorów

Wytrawni kolekcjonerzy zatrzymują dla siebie rzeczy najlepsze. Stale selekcjonują zbiory. Na tej zasadzie Oskar Ghez, bogaty nafciarz z Genewy, czyścił swoje piwnice i strychy z malarstwa np. Meli Muter. Natychmiast przywożono je do Polski, ponieważ malarka pochodziła z Warszawy, a na świecie nie zdobyła pozycji w sztuce ani na rynku. Oskar Ghez zostawił sobie dzieła np. Chagalla, Renoira, Degasa, Utrilla...

Wszystko to nie zmienia faktu, że oferowany obraz Lebensteina jest absolutnie wyjątkowy. Sam w sobie ma wybitną wartość artystyczną, ma duży format.

Faktem jest, że rodowód, czyli innymi słowy proweniencja, dzieła nie jest jeszcze w pełni doceniany przez młodziutki krajowy rynek, przez kolekcjonerów oraz historyków sztuki. Desa Unicum w ramach edukacji kilkakrotnie akcentowała rolę proweniencji, jej wpływ na wartość inwestycyjną, cenę obrazu.

Dobrym tego przykładem jest aukcja z 10 grudnia 2015 roku, kiedy to wystawiono cztery prace prezentowane w 1961 roku w Nowym Jorku w Museum of Modern Art na wspomnianej powyżej wystawie „15 Polish Painters".

Do katalogu tamtej aukcji Desa wydała specjalną książkę. Najpierw pracownicy Desy Unicum Małgorzata Słomska i Konrad Niemira zostali wysłani do USA. Przeprowadzili tam badania archiwów oraz dotarli do ostatnich świadków wystawy z 1961 roku. Dziś ta książka (nakład 2,5 tysiąca egzemplarzy) jest bestsellerem.

Na aukcji 10 grudnia 2015 r. obrazy z nowojorskiej wystawy sprzedano rekordowo jak na polskie warunki. Przy najbliższej okazji zachęcę studentów do burzy mózgów na temat tego, ile dziś zapłacono by za tamte obrazy? Na pewno zdecydowanie więcej, ponieważ nasi nabywcy coraz odważniej płacą za najlepsze rzeczy.

Ważną lekturą, która wyjaśnia wartość obrazu Lebensteina, jest artykuł Konrada Niemiry w „Biuletynie historii sztuki" nr 4/2017. Sensacyjną zawartość sygnalizuje już sam tytuł: „Dobry artysta i zły marszand, albo odwrotnie. O związkach Jana Lebensteina z nowojorską Galerie Chalette".

Konrad Niemira przebadał archiwa światowe, dotarł do świadków wydarzeń i opisał finansowe relacje malarza Lebensteina i marszanda Artura Lejwy. Warto śledzić publikacje tego autora. W odkrywczy sposób pisze o rynku. Jest badaczem, ustala fakty, nie powtarza oklepanych prawd.

Artykuł ilustrowano archiwalnym zdjęciem z 1967 roku. Przedstawia ono wnętrze paryskiego prywatnego salonu. Na kanapie siedzą modni wówczas pisarz Romain Gary i aktorka Jean Seberg. Nad nimi wiszą obrazy Jana Lebensteina, młodziutkiego malarza zza żelaznej kurtyny, któremu Artur Lejwa chciał pomóc przez sentyment dla Polski. Na wernisaże Lejwy przychodzili celebryci. Sprzedawał im obrazy nikomu nieznanego Lebensteina. Konrad Niemira wyjaśnia, dlaczego relacje marszanda i artysty były tak powikłane.

Antyk z porcelany

Oprócz sygnalizowanego przeze mnie obrazu Lebensteina będą na aukcji Desy Unicum świetne prace innych artystów. To przede wszystkim kompozycja Andrzeja Wróblewskiego. Są ciekawe obrazy Jana Tarasina i zmarłego ostatnio Zbigniewa Makowskiego.

W Desie Unicum aukcje odbywają się właściwie codziennie. Od niedawna firma organizuje aukcje internetowe. Na przykład 9 września zakończy się aukcja ceramiki stołowej. Od lat zachęcam, żeby takie przedmioty kupować na eleganckie prezenty.

Aukcja ceramiki pokazuje, jak wygłodzony jest krajowy rynek. Oferowany jest np. zestaw z Zakładów Porcelany Stołowej w Wałbrzychu. Założę się, że w wielu polskich domach na co dzień używana jest ta porcelana. Właściciele nie zdają sobie sprawy, że w naszych warunkach to jest już „antyk", aukcyjna atrakcja.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman