Grafika lepsza niż obraz

Panoramy miast są kupowane do dekoracji gabinetów.

Publikacja: 01.05.2019 12:33

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

Desa Unicum (www.desa.pl) 7 maja zorganizuje aukcję grafiki artystycznej dawnej i współczesnej. Faktem jest, że z aukcji na aukcję na krajowym rynku słabnie podaż dobrej grafiki. Szkoda. To była szansa dla debiutantów i mniej zamożnych kolekcjonerów. W okresie wysokiej podaży za ok. 200–300 zł można było upolować wybitne dzieło sztuki.

Przez lata monopolistą rynku grafiki był krakowski antykwariat Nautilus (www.nautilus-art.pl). Organizował rocznie cztery specjalistyczne aukcje. Z półki na chybił trafił wybrałem katalog z 4 kwietnia 2009 r. To festiwal największych nazwisk i grafik, które mogłyby zdobić stałą galerię Muzeum Narodowego w Krakowie. Nie gorsza była oferta na innych aukcjach Nautilusa.

Kryzys podaży wystąpił około 2016 r., kiedy specjalistyczne aukcje grafiki zaczęła organizować również Desa Unicum. Dla dwóch firm zabrakło towaru. Skutkiem tego Nautilus zaczął organizować dwie aukcje, a nie cztery. Ostatecznie, z uwagi na gorsze obroty, wyniósł się w tym roku z centrum Krakowa do Nowej Huty. Firma zapowiadała aukcję na kwiecień. Zorganizuje ją dopiero jesienią, jeśli zbierze towar. Na razie handluje w internecie.

Problemy z podażą aukcyjnego towaru występują również w innych branżach. To oznacza, że kolekcjonerzy nie muszą się wyprzedawać. Natomiast inwestorzy, którzy kupili dzieła, aby sprzedać je z zyskiem, sami wybierają termin, kiedy pozbędą się obrazu lub grafiki najkorzystniej.

Desa Unicum miała przed laty lepsze oferty. Teraz firma prawdopodobnie nie mogła zebrać dobrych grafik. Tym tłumaczę fakt, że oprócz grafik wystawiono także plakaty.

W dziale grafiki współczesnej jak zawsze wyróżniają się abstrakcyjne prace Victora Vasarelego (1906–1997). Prace artysty oferowane są w Desie bardzo często. Firma ma dojście do źródła tych prac gdzieś w szerokim świecie.

Jak zarobić na grafice

Na wystawę przed aukcją warto przyjść z „Małym słownikiem terminów plastycznych" (Wiedza Powszechna, 1974). Są tam precyzyjne, zrozumiałe dla laika definicje różnych technik graficznych. Patrząc na grafikę, poznamy z tekstu jej specyficzne cechy.

Na wystawach przed aukcjami zauważymy, że coraz mniej jest grafik wykonanych najszlachetniejszymi technikami, typu np. miedzioryt, staloryt, akwaforta. Coraz częściej pojawiają się w handlu serigrafie. Mam jednak wątpliwości, czy wszystkie wykonane są według definicji podanej w „Słowniku". Czasami odnoszę wrażenie, że niektóre wytwarzane są metodami nieomal przemysłowymi w nie wiadomo jak wielkiej liczbie egzemplarzy. Najlepiej jeśli autor sam wpisuje ołówkiem wysokość nakładu i numer odbitki.

Obejrzałem setki grafik. Poznawałem ich tajemnice dzięki pomocy m.in. historyczki sztuki dr Ireny Jakimowicz, artysty prof. Stanisława Dawskiego i wielkiego kolekcjonera Wojciecha Siemiona. Uważam, że dobra grafika zawsze jest lepsza niż marny obraz! Warto kupować szlachetne techniki, wymagające od artysty nie tylko wyobraźni, ale także kunsztu wykonawczego.

W ofercie Desy Unicum są prace np. Ryszarda Stryjca. Obserwowałem, jak artysta przez lata był wysoko ceniony przez kolekcjonerów europejskich, zwłaszcza niemieckich, gdzie są bogate tradycje kolekcjonerstwa grafiki. Paradoksalnie Stryjec jest zaś mało znany w Warszawie.

Gdzie jest bogaty dorobek artysty? Nie wypłynął na rynek mimo niskiej podaży grafik. Czy handlarze nie potrafią zlokalizować grafik Stryjca? Celowo nie reprodukuję prac artysty, aby zainteresowani zadali sobie trud i sami je znaleźli.

Ciekawe grafiki można znaleźć w antykwariatach z książkami. 18 maja odbędzie się aukcja bibliofilska stołecznego antykwariatu Lamus (www.lamus.pl). Porównajcie, ofertę graficzną Desy i Lamusa.

W obydwu firmach są grafiki Józefa Gielniaka. Proponowane w Lamusie dzieła odbite są na bibułce japońskiej. Natomiast w katalogu Desy czytam, że prace Gielniaka są odbite na papierze. Sprawdźcie, to jest całkiem inny efekt wizualny.

Przy zakupie grafiki oceniamy ekspresję i stan każdej odbitki z osobna. Nawet jeśli grafiki osobiście odbija autor, to jedna odbitka może się różnić od drugiej np. intensywnością koloru. Stale namawiam do odwiedzania wystaw przed aukcjami. Tam można się nauczyć, jak samemu wstępnie oceniać dzieła przed ich zakupem.

Przy zakupie grafik niekiedy warto ocenić strukturę samego papieru. Można to zrobić tylko pod światło. Nauczymy się oceniać, czy papiery poddawano konserwacji.

Jak wspólnie wypić

W ofercie Lamusa są kilkusetletnie widoki polskich miast. Jest np. panorama Krakowa z 1617 r. (37 na 111 cm). Te widoki kupowane są do eleganckiej dekoracji służbowych gabinetów. Autorzy tych miedziorytów uwiecznili na nich tysiące szczegółów dawnej architektury, historyczne stroje mieszkańców.

Podaż grafiki jest niska, ponieważ w naszych dziejach powstało niewiele grafik. Przed II wojną mieliśmy niewielu kolekcjonerów. To kolekcjonerzy tworzą popyt, zachęcają artystów do tworzenia dzieł, do zarabiania w ten sposób. Kolekcjonerami grafiki byli np. ziemianin Feliks Jasieński i przemysłowiec Henryk Grohman.

W Lamusie 18 maja będzie licytowana praca Witolda Chomicza (1910–1984). Akurat nie jest to grafika, lecz akwarela, ale praca świetnie pokazuje bajkową wyobraźnię artysty. Chomicz pozostawił bogaty dorobek graficzny, który dotychczas nie wypłynął w pełni na rynek.

Artysta najchętniej przedstawiał wielkie polskie legendy, np. o Lajkoniku, o Panu Twardowskim. Stałym motywem jest szopka krakowska. Gdzie są te grafiki? Szukajcie ich! Może kupicie je w hurcie? Część odsprzedacie z zyskiem, najlepsze okazy zostawicie dla siebie.

Obrazek oferowany w Lamusie metaforycznie przedstawia scenę z Kazimierzem Witkiewiczem (1880–1973), krakowskim bibliofilem, który przed wojną utworzył Kapitułę Orderu Białego Kruka.

Wymyślono order. Nadano mu prestiż. Były oficjalne uroczystości. Order Białego Kruka dostał m.in. francuski minister spraw zagranicznych Andre Barthou. Wymyślono to wszystko po to, aby stworzyć pretekst do wspólnego popicia (na obrazku Chomicza zwierzęta trzymają kielichy).

Znałem tych zuchów, którzy przyznawali order. Na przykład Witold Chomicz codziennie przed południem maszerował ze swojej pracowni przy ul. Grodzkiej 60 na ul. Floriańską na kawę do legendarnej Jamy Michalikowej. Z okna pracowni Chomicza o jakieś 300 metrów dalej podziwiałem Wawel w całej okazałości. Takie wrażenia to największy zysk!

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman