Gruby portfel młodego artysty

Zostań malarzem, będziesz żył jak król.

Publikacja: 02.03.2019 11:19

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

Odliczamy! Za około 30 dni wydrukowany zostanie drugi z kolei roczny raport o rynku sztuki, przygotowany przez portal Artinfo.pl (www.artinfo.pl). Zawierać będzie analizy przede wszystkim za 2018 r., ale także dotyczące wolnego rynku sztuki po 1989 r. Miałem okazję przyjrzeć się niektórym wynikom.

Szczególny optymizm budzą analizy dotyczące aukcyjnej sprzedaży najmłodszej sztuki. W 2018 r. po raz pierwszy ukazał się raport za 2017 r. Są tam rankingi artystów, których obrazy cieszą się największym powodzeniem na aukcjach młodych (ceny wywoławcze 500 zł). W tym roku w tych rankingach pojawiły się nowe nazwiska. Przebili się na rynku inni artyści.

Rynek najmłodszej sztuki rozwija się dynamicznie. To jest sztuka powszechnie dostępna z uwagi na cenę. Zbłądziła pod strzechy. Średnia cena obrazu na aukcjach młodych wyniosła w ubiegłorocznym raporcie ok. 1,2 tys. zł. W 2018 r. odbyło się mnie aukcji młodej sztuki niż w 2017 r., ale suma cen sprzedaży jest wyższa. W 2018 r. wzrosła średnia cena sprzedaży jednego obrazu.

Awans do wyższej ligi

Z raportu Artinfo.pl dowiemy się, że młodzi malarze w sumie zarobili w ciągu roku poważne pieniądze. Zajrzymy do portfeli liderów. Naprawdę opłaca się być malarzem!

Niektórzy młodzi szybko awansowali z aukcji sztuki z cenami po 500 zł na aukcje, gdzie ceny wywoławcze są wysokie i zróżnicowane. To np. Daniel Pawłowski (ur. 1989). Zadebiutował w 2017 r., jego obraz osiągnął sensacyjnie wysoką cenę 26 tys. zł. W 2018 r. był rekord 48 tys. zł. Teraz 14 marca na aukcji w Sopocie obraz Pawłowskiego startuje z ceną 10 tys. zł.

Wyraźnie kształtuje się grupa liderów rynku młodych. Czy za 20–30 lat malarze ci zastąpią dzisiejszych klasyków rynku sztuki, np. Fangora, Jerzego Kossaka lub Dwurnika? Nie ma żadnej gwarancji, że tak będzie. Na pewno warto młodym kibicować. W zasobnym mieszczańskim (burżuazyjnym?) domu powinna być sztuka, która powstaje teraz, za naszego życia, bo jest nam duchowo bliższa.

Co się dzieje na krajowych aukcjach tu i teraz? Antykwariusze i marszandzi tradycyjnie walczą o towar, którego jest coraz mniej. Nie mieliśmy kolekcjonerów sztuki, którzy w innych krajach tworzyli popyt na obrazy, rzeźby czy rzemiosło artystyczne. Dzięki temu popytowi sztuka powstawała.

U nas podaż jest niewystarczająca, nie tylko dlatego, że dobra kultury uległy zniszczeniu w czasie wojny. Moim zdaniem podaż jest niedostateczna, ponieważ w XX wieku nad Wisłą namalowano zbyt mało obrazów.

16 marca w Gdańsku odbędzie się aukcja Sopockiego Domu Aukcyjnego (www.sda.pl). Oferowane będą tylko wyroby ceramiczne z wytwórni w Kadynach. Na naszym wygłodzonym rynku jest to wydarzenie. Po pierwsze, oferowana będzie zabytkowa ceramika wyjątkowo rzadka na krajowym rynku. Po drugie, jest to fragment wielkiej kolekcji, a kolekcjonerstwo jest u nas nadal rzadkim zjawiskiem.

Decyzja cesarza

W 1898 r. majątek ziemski Kadyny, położony blisko Tolkmicka, przyłączono do dóbr cesarskich. Powstała tam letnia rezydencja cesarza Wilhelma II. Tamte tereny miały bogate złoża szlachetnej gliny, odpowiedniej do produkcji wyróbów ceramicznych. Cesarz Wilhelm, namówiony przez artystę rzeźbiarza Ludwiga Manzla, założył w Kadynach wytwórnię ceramiki artystycznej.

Firma rozpoczęła pracę w  1905 r., szybko zyskała rozgłos i rynkowy prestiż. Sklepy wytwórni znajdowały się np. w Berlinie, Elblągu, Hamburgu, Krynicy Morskiej. Wyroby eksportowano do Anglii i USA. Zatrudniono najlepszych rzeźbiarzy i ceramików. Modele wchodzące do produkcji musiały uzyskać aprobatę cesarza. Odrębny dorobek firmy stanowi ceramika architektoniczna.

Mamy tu świetny przykład sytuacji, jaka sprzyja powstawaniu sztuki i rynkowi sztuki. Artysta miał dostęp do cesarza... Cesarz nie był przysłowiowym burakiem, był wrażliwy na sztukę, wysłuchał podpowiedzi Ludwiga Manzla. Władca chciał spełniać rolę mecenasa sztuki.

Dzięki cesarzowi powstały wyroby, którymi teraz możemy handlować. Gdyby cesarz był politykiem obojętnym na kulturę, to dziś Sopocki Dom Aukcyjny nie wystawiłby takiej oferty. Wyroby z Kadyn mają swój styl. Są rozpoznawalne, cenione przez koneserów sztuki w Europie.

Faktem jest, że na krajowym rynku dawna sztuka użytkowa należy do rzadkości, ponieważ budzi ograniczone zainteresowanie. Kogo mogą zainteresować ceramiczne figurki zwierząt z Kadyn?

W Polsce należą do rzadkości antykwariaty z dawną sztuką użytkową, z meblami, kilimami, srebrami stołowymi, zabytkowym szkłem i ceramiką. W stolicy są raptem dwa antykwariaty, które trzymają względnie wysoki poziom. Obydwa są rzadko odwiedzane. Te same przedmioty wystawiane są przez lata, bo nie ma chętnych nabywców.

Czy dawne rzemiosło pasuje do dzisiejszego stylu życia? Jaką rolę we współczesnym wnętrzu spełniać może wazon z Kadyn? Obrazem Fangora możemy się pochwalić. Goście naszego domu spojrzą na obraz i zobaczą milion złotych. Natomiast jakakolwiek zabytkowa ceramika jest u nas całkiem anonimowa. Brak jest edukacji plastycznej. Brak wiedzy o stylu życia bogatego mieszczaństwa w innych krajach.

W tym roku mamy na rynku wysyp obrazów Witkacego. Pisałem niedawno o odkryciu obrazów nienotowanych dotychczas w handlu. Teraz Polski Dom Aukcyjny Wojciech Śladowski (www.polskidomaukcyjny.com.pl) 7 marca wystawi na aukcji wczesny obraz, namalowany w 1918 r. „Portret Jerzego Rożniewicza". Obraz ma estymację 60–85 tys. zł.

Jeśli ktoś chce stworzyć świetną kolekcję obrazów Witkacego, to jest dobra okazja. Moim zdaniem ten wielki artysta (malarz, dramaturg i  filozof) z każdym rokiem będzie coraz bardziej doceniany, również na świecie. Teraz jest wysyp obrazów, bo ich cena wzrosła w ostatnich latach, opłaca się je sprzedawać. Obrazy Witkacego zawsze budzić będą zainteresowanie, w związku z tym ich cena ma szansę rosnąć.

Szkoda, że w katalogu nie podano, kim był Jerzy Rożniewicz, sportretowany przez Witkacego. Nie chce mi się wierzyć, że nie ma na ten temat informacji. Jeśli nawet nie wiadomo, kim był model, to jest to wyzwanie dla rasowego kolekcjonera, który z właściwą kolekcjonerom pasją ustali fakty z życia Rożniewcza. Warto przeczytać wydane przez PIW w ostatnich latach genialne „Listy do żony". Są one kroniką codziennych prac malarskich Witkacego z lat 1923–1939.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman