W Europie kluczowym czynnikiem wpływającym na ceny ropy było zamknięcie ważnego ropociągu transportującego ten surowiec z Morza Północnego do Wielkiej Brytanii, co doprowadziło do wstrzymania dostaw na najbliższych kilka tygodni. Z kolei w Stanach Zjednoczonych w międzyczasie pojawiły się dane pokazujące kolejny duży spadek zapasów ropy naftowej w tym kraju, które są po części konsekwencją wcześniejszego zamknięcia kluczowego ropociągu transportującego ten surowiec z Kanady do USA.

Stany Zjednoczone w ostatnich dniach znajdowały się w centrum uwagi inwestorów także z innego powodu – prognoz dalszego wzrostu produkcji ropy w tym kraju. W czwartek Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA/International Energy Agency) podała, że oczekuje wzrostu produkcji ropy w USA o 870 tysięcy baryłek dziennie w przyszłym roku, czyli o więcej niż oczekiwała w listopadowym raporcie (+790 tys. baryłek). Według IEA zwiększenie wydobycia ropy naftowej z łupków w USA wpłynie na sytuację na całym globalnym rynku, niwelując skutki porozumienia OPEC.

W konsekwencji IEA prognozuje, że w pierwszej połowie 2018 roku na światowym rynku ropy naftowej będzie miała miejsce nadwyżka wynosząca 200 tysięcy baryłek. Jednocześnie, według tej instytucji, już druga połowa przyszłego roku przyniesie deficyt o podobnej wielkości, co sprawi, że cały przyszły rok na rynku ropy naftowej zamknie się neutralnie.