Znów dały o sobie znać na rynku obawy związane z wojną handlową oraz globalnym spowolnieniem gospodarczym. W ostatnich miesiącach okazały się one znacznie silniejsze od niepokoju związanego z zagrożeniami dla podaży. Od września (czyli pierwszej sesji po ataku na saudyjską rafinerię w Abqaiq, który czasowo wyeliminował 5 proc. globalnych mocy produkcyjnych ropy) baryłka ropy Brent staniała o 17,5 proc. Od szczytu z kwietnia cena zniżkowała o 21,5 proc. Kwiecień był miesiącem, w którym inwestorzy jeszcze liczyli na rychłe zawarcie amerykańsko-chińskiego porozumienia handlowego. Teraz, przed wznowieniem negocjacji dwóch supermocarstw, entuzjazm na rynkach jest niedostrzegalny.

Obawy związane z konfliktem naftowym ciągną też w dół ceny miedzi. Od tegorocznego szczytu spadły one o 13 proc. a we wtorek po południu zniżkowały o 0,5 proc., do 5682 USD za tonę.

Jak na razie nie mają powodów do narzekań ci, którzy zainwestowali w złoto. Od początku roku uncja kruszcu zdrożała o 17 proc. We wtorek po południu zyskiwała 0,8 proc., a płacono za nią 1504 USD. Wzrost cen jednak wyraźnie wyhamował w ostatnich tygodniach. Być może jednak nowym impulsem do zwyżek okaże się najbliższe posiedzenie Fedu, zaplanowane na 30 października? To zależy od tego, jak mocno Fed zaskoczy i czy da impuls do osłabienia dolara.