Cena ropy rozpoczęła go od dynamicznego poniedziałkowego spadku, niemal tak dużego jak podczas sesji z 11 lipca. Zniósł on cenę ropy Brent poniżej poziomu 72 USD za baryłkę, a notowania ropy WTI poniżej 67 USD za baryłkę. W drugiej połowie tygodnia spora część z tej zniżki została odreagowana, ale presja spadkowa najprawdopodobniej nie zniknie z rynku ropy zbyt prędko. Wszystko za sprawą rosnącej produkcji w krajach dominujących pod kątem wydobycia. W ostatnim czasie na pierwszy plan, jeśli chodzi o zainteresowanie inwestorów, na nowo wybiły się Stany Zjednoczone za sprawą pobicia kolejnego rekordu produkcji. Departament Energii USA podał w swoim środowym, cotygodniowym raporcie, że we wcześniejszym tygodniu produkcja ropy w USA sięgnęła już 11 milionów baryłek dziennie, czyli poziomu najwyższego w historii.

Duża jest w tym zasługa wzrostu produkcji ropy naftowej ze skał łupkowych. Departament Energii niewiele wcześniej podał prognozy, w których zakładał on dalszą zwyżkę produkcji ropy z łupków w USA w sierpniu na wszystkich znaczących amerykańskich polach naftowych tego typu. To właśnie dzięki łupkom produkcja ropy w Stanach Zjednoczonych dogania już wydobycie w Rosji, czyli kraju będącym obecnym liderem. Jeśli Rosja znacząco nie zwiększy wydobycia w kolejnych miesiącach, to USA mogą wybić się na pozycję największego producenta ropy naftowej na świecie już w tym roku. ¶