A ta wita nas niezbyt pozytywnym obrazem. Choć najważniejsze indeksy na Wall Street odrobiły straty po czerwcowej przecenie, na horyzoncie pojawia się już nowe zagrożenie.

Cena złota kontynuuje swój marsz na południe, co jest naturalną konsekwencją umacniania się dolara amerykańskiego. Ten wspierany jest przez Fed oraz wojnę handlową między USA a Chinami, która zaczyna zyskiwać na tempie. Wyładowany po brzegi soją amerykański masowiec „Peak Pegasus" nie zdołał dotrzeć do Chin przed wejściem w życie 25-proc. cła na soję. Dla Chińczyków oznacza to spore problemy, ponieważ jednym z podstawowych produktów opartych na soi jest pasza dla zwierząt, której ceny mają ogromny wpływ na cenę mięsa. Stany Zjednoczone są największym producentem soi na świecie. Druga jest Brazylia, jednak tam zapasy soi są na wyczerpaniu. Podobna sytuacja dotyczy także wielu innych produktów, zarówno w Chinach, jak i w USA, ale także i w Europie.

Zdaniem Georgette Boele, starszej analityk metali szlachetnych holenderskiego banku ABN Amro, dolar będzie się umacniał jeszcze do końca roku 2018, co skutkować będzie spadkiem ceny kruszcu do poziomu ok. 1225 USD za uncję. Później jednak, w wyniku eskalacji wojny handlowej, sytuacja zacznie się odwracać – gospodarka zacznie zwalniać, zaś złoto w 2019 zbliży się do poziomu 1400 USD. ¶