– To nie jest czynnik, który miałby zachwiać naszym budżetem. Jesteśmy kroplą w morzu biznesu aluminiowego i sytuacja oddziałuje na cały rynek. Wzrost cen produktów na bazie aluminium jest nieunikniony – powiedział Mańko. Podkreślił też, że znaczna część sprzedaży oparta jest na formułach cenowych uwzględniających kurs aluminium i marżę Kęt. – Wyższe notowania aluminium to większe zapotrzebowanie na kapitał obrotowy, ale nie mamy z tym problemu – powiedział prezes.

– Kiedyś Rusal był znaczącym dostawcą, dziś ma kilkuprocentowy udział w dostawach wlewków sprowadzanych ze szwedzkich zakładów grupy. Mamy dobrze zdywersyfikowane źródła dostaw i cały czas nad tym pracujemy, szukamy dostaw spoza Europy – zapewnił Piotr Wysocki, od grudnia członek zarządu Kęt odpowiedzialny za segment wyrobów wyciskanych (głównie profile konstrukcyjne dla budownictwa i motoryzacji).

W I kwartale skonsolidowane przychody Kęt wzrosły o 12 proc., do 675 mln zł. Zysk operacyjny zwiększył się o 7 proc., do 74,5 mln zł, a czysty zarobek wyniósł 53,3 mln zł, o 2 proc. mniej niż rok wcześniej.

Prognoza na cały 2018 r. mówi o uzyskaniu 2,89 mld zł przychodów – o 9 proc. więcej niż rok wcześniej. Zysk operacyjny ma urosnąć o 6 proc., do 317 mln zł. Zysk netto ma być wyższy o 7 proc. i wynieść 253 mln zł.

W czwartek kurs Kęt sięgał nawet 361 zł (wzrost o 6,8 proc.) wobec 317,5 zł dwa dni wcześniej i ponad 400 zł w styczniu.