Czy średnioterminowy trend na GPW powoli zmienia się na spadkowy?

Spadek WIG do poziomu najniższego od trzech miesięcy i przebita linia trendu wzrostowego – to najnowsze sygnały na GPW. Przypominamy szerszy kontekst tych wydarzeń.

Publikacja: 18.11.2017 13:42

Czy średnioterminowy trend na GPW powoli zmienia się na spadkowy?

Foto: Fotorzepa/Grzegorz Psujek

Ostatni tydzień przyniósł ważne sygnały na warszawskim parkiecie. Słabość akcji małych spółek przestała być odosobnionym przypadkiem i zaczęła coraz wyraźniej promieniować na cały rynek. WIG nie zdołał utrzymać się powyżej linii trendu wzrostowego kreślonej od marca i znalazł się na poziomie najniższym od ok. trzech miesięcy. Z czymś takim jeszcze nie mieliśmy do czynienia w trakcie fali zwyżkowej trwającej od połowy 2016 roku.

W scenariuszu optymistycznym jest to jedynie przejściowa chwila słabości, po której WIG powróci do zwyżki w kierunku rekordu wszech czasów z 2007 roku. Za tym z pewnością przemawiałby zaskakujący wynik najnowszego sondażu SII, w którym odsetek pesymistów sięgnął prawie 59 proc. – to nowy rekord w historii tego badania. Trzeba też podkreślić, że polskie akcje cały czas nie są drogie, a według niektórych kryteriów pozostają wręcz tanie, więc poniższe rozważania mogą nie mieć dużego znaczenia dla długoterminowych inwestorów z prawdziwego zdarzenia.

GG Parkiet

Warto jednak pamiętać, że wiele czynników przemawia za zachowaniem szczególnej ostrożności w kolejnych miesiącach. Pisaliśmy o nich obszernie w licznych analizach i warto te najważniejsze przypomnieć.

„Odwieczny" cykl na GPW ulega odwróceniu?

Wielokrotnie pisaliśmy o powtarzającym się od lat cyklu 42-miesięcznym na warszawskim parkiecie (będącym koncepcją zbliżoną do tzw. cyklu Kitchina). Jak zwracaliśmy uwagę, w listopadzie przypada teoretyczny lokalny szczyt w ramach tego cyklu. Poprzednie teoretyczne szczyty wypadły w maju 2014, listopadzie 2010 oraz maju 2007 roku. Wejście w fazę spadkową cyklu nie musi od razu oznaczać czarnego scenariusza w postaci bessy takiej jak ta w 2008 roku. Zresztą naszym zdaniem sporo ciągle przemawia przeciwko takiej wizji. Ale faza spadkowa to może być także coś na wzór krachu takiego jak ten w II połowie 2011 roku (spadek WIG o ponad 25 proc. w błyskawicznym tempie) lub uporczywa przecena w 2015 roku (-25 proc. w ciągu ponad pół roku).

Warto zauważyć, że cykl ten w pewnym stopniu realizował się nawet na bardzo mocnym po 2009 roku rynku amerykańskim. Także tam mieliśmy turbulencje w latach 2011 i 2015 (choć tamtejsze indeksy szybciej otrząsały się po przejściach).

Zastanawiający zachwyt nad danymi makro

W jednym z popularnych serwisów finansowych pojawił się ostatnio artykuł o bardzo wymownym tytule „Gospodarka strefy euro zmierza ku złotej epoce" (tłum. własne). Tekst dobrze oddawał obecne nastroje wśród ekonomistów, którzy są zachwyceni trwającym ożywieniem w Europie. Jest jednak jeden problem, o którym obszernie pisaliśmy. Najważniejszy europejski barometr koniunktury – Economic Sentiment Index (ESI) – znalazł się na poziomach, które były w przeszłości charakterystyczne dla ... „szczytowania" na warszawskim parkiecie, co swoją drogą świetnie pokrywało się z omówioną wcześniej koncepcją cyklu. Warto zauważyć, że dane makro oraz reakcje ekonomistów na te dane z reguły są mocno opóźnione względem wydarzeń rynkowych. Zarówno w 2011, jak i w 2007 roku przecenie rynkowej towarzyszyło powszechne „zdziwienie" ekonomistów, którzy zapewniali, że spadki giełdowe nie mają nic wspólnego z koniunkturą, która przecież jest wyśmienita (była do czasu)... Na tej samej „kontrariańskiej" zasadzie dobrym momentem do kupna akcji okazał się powszechny pesymizm po referendum w sprawie brexitu, gdy ekonomiści rozpisywali się na temat zagrożeń dla europejskiej gospodarki.

Jedna z najdłuższych fal bez solidnej korekty

Akcje na rynkach wschodzących – do których Polska jest w praktyce ciągle zaliczana nawet mimo ostatniej szeroko komentowanej decyzji FTSE Russell – od ponad 11 miesięcy drożały bez solidnej korekty po drodze. A na emerging markets przez solidną korektę należy naszym zdaniem rozumieć w świetle historycznych statystyk spadek nie o 3 czy 5 proc., lecz o co najmniej 10 proc. Jak wskazywaliśmy, jest to (była?) trzecia najdłuższa nieprzerwana fala zwyżkowa we współczesnej historii rynków wschodzących. Ważne jest to, że po zakończeniu poprzednich takich fal dochodziło nie tylko do 10-proc. przeceny, ale i ponad 20-proc. Ale tym razem naszym zdaniem spadki nie powinny być aż tak głębokie, bo obecna fala zwyżkowa zdecydowanie nie dorównuje tym dwóm poprzednim, jeśli chodzi o zasięg.

Rezerwa Federalna wkroczyła na niezbadane terytoria

Rozpoczęcie „normalizacji bilansu" przez amerykański bank centralny (czyli rozpoczęcie odchudzania portfela obligacji skupionych w trakcie QE – luzowania ilościowego) na pierwszy rzut oka przeszło zupełnie bez echa na rynkach finansowych. Co więcej, pojawiły się nawet głosy, że jest to „byczy" sygnał, bo Fed normalizuje dlatego, że gospodarka jest w dobrej kondycji. Nie ma jednak wątpliwości, że prowadzona wcześniej przez Fed ultraluźna polityka QE sprzyjała wzrostowi wycen akcji za oceanem. Pytanie, czy operacja odwrotna do QE nie będzie jednak miała negatywnego wpływu, nawet jeśli początkowo wydaje się, że sprawa przeszła bez echa.

Rynek obligacji sygnalizuje stopniowy wzrost awersji do ryzyka

W ostatnich dwóch tygodniach do listy zagrożeń doszła kolejna sprawa. Zauważyliśmy, że globalnej fali zwyżkowej na giełdach trwającej od I połowy 2016 roku towarzyszył szybki spadek rentowności obligacji o podwyższonym ryzyku – zarówno papierów korporacyjnych emitowanych przez spółki o niskim ratingu (tzw. śmieciowych), jak i obligacji emitowanych przez rządy i firmy z rynków wschodzących. Przykładowo rentowność amerykańskich „śmieciówek" zeszła z ok. 10 proc. do ok. 5,5 proc. Nie po raz pierwszy rynek tych obligacji jest swoistym barometrem apetytu na ryzyko także w odniesieniu do rynku akcji. Sęk w tym, że ostatnio widzimy wyraźny ruch w drugą stronę, który zaczyna też promieniować na amerykański rynek akcji, który również od miesięcy nie przeżył choćby kilkuprocentowej korekty. W ostatnim tygodniu rentowność obligacji śmieciowych w pewnym momencie znalazła się najwyżej od ośmiu miesięcy.

Jak to wszystko podsumować? Wygląda na to, że negatywne sygnały techniczne, jakie pojawiły się w ostatnim czasie na wykresie WIG, który zaczyna podążać w ślad za słabymi od dłuższego czasu małymi spółkami, nie są pozbawione głębszego kontekstu.

Parkiet PLUS
W kolejnych miesiącach KGHM nie zaskoczy pozytywnie wynikami
Parkiet PLUS
Giełdowe firmy biotechnologiczne wkraczają w nowy etap
Parkiet PLUS
Tomasz Matras, TFI PZU: 2025 r. zapowiada się dobrze dla akcji, szczególnie polskich
Parkiet PLUS
JSW kupuje czas, sięga po oszczędności. Te wkrótce się skończą
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne
Parkiet PLUS
Kraje OPEC straciły kontrolę nad rynkiem
Parkiet PLUS
Przed nami statystycznie najtrudniejszy dla akcji miesiąc roku