PKB rośnie najszybciej od prawie sześciu lat (+4,9 proc.), a wzrost podtrzymywany jest przez stabilnie rosnącą konsumpcję prywatną, pozytywną w III kw. kontrybucję eksportu netto i stopniowo wychodzące z głębokiego dołka inwestycje w środki trwałe. Spadająca od początku 2013 r. stopa bezrobocia jest najniżej od prawie 27 lat. W ciągu ostatnich 12 miesięcy deficyt budżetowy rządu wyniósł -19,7 mld zł – tak niski był w przeszłości jedynie pomiędzy kwietniem 2007 r. a sierpniem 2008 r. Zaczęła też spadać relacja długu publicznego do PKB – pomiędzy lutym a wrześniem spadła o 2 pkt proc., z 50,4 proc. do 48,4 proc. Jeśli nie uwzględniać konfiskaty przez rząd połowy oszczędności emerytalnych obywateli zgromadzonych w OFE, ostatni raz ze spadkiem o tej skali mieliśmy do czynienia pomiędzy listopadem 2011 r. a lipcem 2012 r. W sektorze przedsiębiorstw zatrudnienie stabilnie rosło w tym roku w tempie 4,3–4,6 proc., a roczna dynamika płac co prawda przyspieszyła do 7,4 proc. w październiku, ale ciągle była znacznie niższa niż 13,1 proc. zaobserwowanych w szczycie prosperity na początku 2008 r. Roczna dynamika najpopularniejszego wskaźnika tempa inflacji pieniądza, czyli CPI, znalazła się dokładnie w środku celu akceptowanych przez RPP wahań (+2,5 proc.). Pomimo trwającego przyspieszenia dynamiki CPI rentowność 10-letnich obligacji spadła w ciągu minionych 12 miesięcy i wynosiła 3,25 proc. W warunkach pozostawiania poziomu stopy referencyjnej RPP na poziomie historycznego minimum (1,5 proc.) wysokość realnej (po uwzględnieniu tempa inflacji) stopy procentowej banku centralnego spadła do rekordowo niskiego poziomu -1 proc. Mimo to złoty jeszcze dwa tygodnie temu był najmocniejszy od 2,5 roku i ścigał się z czeską koroną o miano najmocniejszej waluty świata w mijającym roku. Ceny akcji mierzone wartością indeksu WIG jeszcze kilka tygodni temu osiągnęły najwyższy poziom od dziesięciu lat.

Zapewne można by się doszukać wielu negatywnych zjawisk występujących w polskiej gospodarce, ale powyższa wyliczanka sprawia, że chciałoby się zakrzyknąć „chwilo, trwaj, jesteś piękna!". Niestety, historia uczy, że nie należy przesadzać z wiarą, że podobne „zdjęcie" stanu polskiej gospodarki zrobione za rok czy dwa będzie wyglądać równie przyjemnie. Dobra kondycja polskiej gospodarki pod koniec 2017 r. jest w dużej mierze pochodną najlepszej od 2007 r. (według jednych wskaźników) albo od 2000 r. (według innych) koniunktury gospodarczej w strefie euro. W przeszłości przejście od tak dobrych nastrojów gospodarczych do początku recesji w Niemczech zajmowało średnio dwa lata. W USA w okresie minionego pokolenia mediana odległości pomiędzy pierwszą po recesji podwyżką stóp Fedu a początkiem następnej recesji wynosiła 42 miesiące. Środowa, piąta w obecnym cyklu podwyżka stóp Fedu, wypadła w 24. miesiącu po pierwszej. To sugeruje, że 2018 r. powinien być w gospodarcze światowej okresem przejściowym pomiędzy boomem z 2017 r. i recesją z przełomu 2019 i 2020 r.