Mimo że przekaz prasowy zdominowany był możliwym fiaskiem reformy podatkowej prezydenta Trumpa, rynek zachowywał się dokładnie tak, jak nas przyzwyczaił – S&P500 spadał dość symbolicznie w porównaniu z pozostałymi indeksami.

Utrzymujące się od dawna poważne dyskonto europejskich akcji na tle USA czyni z nich permanentny obiekt pozytywnych rekomendacji analityków, natomiast faktem jest, że bieżący sezon wynikowy jest rozczarowujący. Niewiele ponad połowa spółek bije zaniżone zazwyczaj konsensusy (zarówno na poziomie przychodów, jak i zysków netto), podczas gdy amerykańskie firmy znowu nie zawodzą, realizując cel w ponad 70 proc. Co ważne, ponownie rentownością zaskakują najwięksi, w tym kwartale szczególnie zaskoczył Amazon.

Dowcipu sytuacji dodaje to, że ożywienie w Europie jest jak najbardziej widoczne, tyle że najlepiej u amerykańskich gigantów. Dla przykładu, realizowana na Starym Kontynencie sprzedaż urządzeń Apple wzrosła o imponujące 20 proc. Coraz lepszy wzrost gospodarczy, brak gospodarek w recesji w ramach Unii – czynniki makro sugerują, że europejskie akcje po prostu muszą zacząć odrabiać dystans do amerykańskich.

W drugą stronę oddziałuje silniejsze euro – nawet po ostatniej korekcie tegoroczny wzrost kursu jest dwucyfrowy. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie różnice między taperingiem EBC i Fedu (przede wszystkim tę, że gdy trwał on w USA, Europa szła w przeciwnym kierunku), wiele wskazuje, że w średnim i długim terminie dalszy marsz w górę to scenariusz bazowy.

Kolejnym problemem jest polityka. Historia ostatnich lat uczy nas, że niestety relatywny spokój w krajach Unii jest zapewne krótkotrwały. Ledwo ucichł temat Katalonii, a okazuje się, że kanclerz Merkel nie udało się uformować egzotycznej „jamajskiej" koalicji CDU/CSU-Zielonych-FDP, po tym jak przedstawiciele liberałów stwierdzili, że różnice w programach są zbyt głębokie. Temat przedterminowych wyborów został przyjęty na razie dość spokojnie, ale zapewne dostarczy nam jeszcze trochę emocji. O ile mogą mieć one różny charakter, o tyle kwestia brexitu wydaje się zmierzać w jedną, bardzo niekorzystną stronę z coraz mniejszymi szansami na przyjemne zaskoczenia. I to niestety jest główny powód, dla którego skłaniam się ku optymizmowi w kwestii końcówki roku i sceptycyzmowi, jeżeli chodzi o stopy zwrotu w przyszłym.