Napompowane oczekiwania dotyczące rychłego końca programu skupu aktywów zderzyły się z zapowiedziami, że kres programu wciąż pozostaje w sferze domysłów, a nawet jeśli nastąpi pod koniec przyszłego roku, to minie jeszcze długi czas, zanim EBC zdecyduje się na podwyżki stóp procentowych. W rezultacie polityka monetarna ponownie staje się negatywnym czynnikiem dla euro, przynajmniej do końca tego roku.

Interesujące jest jednak, że decyzje we Frankfurcie mogą być istotne dla postanowień banku centralnego w Polsce. Wypychanie dalej w przyszłość pierwszej podwyżki stóp w strefie euro może ważyć na oczekiwaniach rozpoczęcia cyklu przez RPP. Nie jest tajemnicą, że mniejsze europejskie banki centralne z uwagą przyglądają się polityce EBC i w mniejszym lub większym stopniu są uzależnione od jej kształtu. „Samowolka monetarna" w postaci przedwczesnych podwyżek oznacza aprecjację waluty, pogorszenie konkurencyjności eksportu i zduszenie inflacji. Szwedzki Riksbank i norweski Norges Bank doskonale zdają sobie z tego sprawę i zamierzają cierpliwie czekać na EBC, co już zostało odzwierciedlone w wyprzedaży skandynawskich walut w ślad za osłabieniem euro. Powiązania ścieżek polityki EBC i RPP są słabsze niż w przypadku Riksbanku i Norges Banku, ale polski bank centralny także dba o poziom kursu i jego znaczenie dla wymiany handlowej (nie mówiąc o wpływie na inflację). W rezultacie prezes Adam Glapiński oraz inni gołębi członkowie Rady otrzymali prezent, który mogą wykorzystać od uzasadniania braku podwyżek stóp do końca przyszłego roku. W ostatnich dniach rynek stopy procentowej zaczął dyskontować pełną podwyżkę w Polsce w ciągu następnych 12 miesięcy, ale po czwartkowej decyzji EBC ta wycena wydaje się zbyt optymistyczna.

Schłodzenie jastrzębich oczekiwań w stosunku do ścieżki RPP może w najbliższym czasie stać się czynnikiem osłabiającym złotego. Dodatkowo po rozczarowaniu stanowiskiem EBC do łask wraca dolar. Fed pozostaje ostatnim na polu walki bankiem centralnym, który jasno deklaruje gotowość do kontynuacji normalizacji polityki (podwyżki, redukcja sumy bilansowej). Silny dolar i rosnące rentowności obligacji skarbowych USA to nie są sygnały sprzyjające aktywom rynków wschodzących. Choć złoty nie należy do grupy walut najbardziej wrażliwych na rajdy dolara, i tak nie obroni się przy masowej ucieczce kapitału z emerging markets. ¶