WIG sięgnął nowego tegorocznego maksimum. W optymistycznej wersji mamy koniec płytkiej korekty, która trwała jeszcze od przełomu kwietnia i maja. Spojrzenie na długoterminowy wykres WIG pokazuje, że indeks atakuje górną linię zwyżkującego kanału, którego historia sięga jeszcze lat 2010–2011. Wyjście górą z tej formacji mogłoby się stać impulsem do ataku na rekord wszech czasów z 2007 r. (67,568,5 pkt w cenach zamknięcia). Przydałoby się wreszcie pokonać ten poziom – przecież czekamy na to już od ponad dziesięciu lat! Jak wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, na plus trzeba zapisać fakt, że obecnie wyceny akcji na GPW są o wiele niższe niż w szczycie tamtej euforii.

Reguła „trend is your friend" obowiązuje także na rynkach globalnych. Indeks emerging markets ma za sobą bardzo udany miesiąc (w wersji Total Return, z uwzględnieniem reinwestycji dywidend, pokonał właśnie rekord z 2007 r.). Mieliśmy też ważne sygnały na rynkach surowców. Notowania miedzi – zwanej „profesorem ekonomii" ze względu na wrażliwość na koniunkturę gospodarczą na świecie (a zwłaszcza w Chinach) – po kilkumiesięcznej korekcie z impetem przełamały poziom oporu i kontynuują trend wzrostowy. O możliwym potencjale świadczy choćby to, że wcześniej aż przez sześć lat notowania tego metalu były w bessie.

A skoro o Chinach mowa, to warto zerknąć na kurs tamtejszej waluty. Od jesieni 2013 r. juan był pod coraz większą presją, osłabiając się intensywnie względem dolara, co wiązało się z obawami dotyczącymi kondycji tamtejszej gospodarki. Ostatnio jednak juan przełamał linię trendu spadkowego i przystąpił do dynamicznej zwyżki. To może być kolejny sygnał lepszych nastrojów na rynkach wschodzących.

Oczywiście czynników ryzyka jak zawsze nie brakuje. Obawiać się można choćby wyśrubowanych wycen amerykańskich akcji. Na dodatek bardzo niska zmienność („indeks strachu" VIX był ostatnio przez dziesięć kolejnych sesji poniżej 10 pkt – to absolutny rekord) może być przysłowiową cisza przed burzą (czytaj: wzrostem zmienności). Być może już w sierpniu. Stopniowo będziemy się też zbliżać do kolejnych etapów na drodze do „normalizacji" polityki pieniężnej. Być może już we wrześniu Fed ogłosi odchudzanie bilansu. Inwestorzy będą wypatrywali też sygnałów końca ultraluźnej polityki w strefie euro (QE). Może jednak, zanim nadciągną czarne chmury, zdążymy jeszcze nacieszyć się trendem wzrostowym na giełdach? ¶