Uczyniły to zarówno wskaźniki grupujące małe i średnie spółki w USA, jak i indeks Nasdaq, który był głównym sprawcą ostatniego zamieszania.

Okazało się, że spokój i siła, jakie pokazywały w czasie „rzezi" na spółkach technologicznych ich odpowiedniki w Azji oraz generalnie indeksy rynków wschodzących, były w pełni uzasadnione. To samo można odnieść do indeksu zmienności VIX, który mimo teoretycznie sprzyjających warunków wcale nie pokazywał wzrastającej u inwestorów awersji do ryzyka. Nadal zresztą jej nie pokazuje, odnotowując niemal codzienne rekordowo niskie poziomy. Zazwyczaj należałoby uznać taki stan rzeczy za zapowiedź nadciągających kłopotów, ale nie jestem pewien, czy muszą się one ziścić już w najbliższym czasie. Wystarczy spojrzeć na obraz ostatniej słabości europejskich parkietów, które w czasie gdy amerykańskie odpowiedniki przekraczały kolejne poziomy oporu, walczyły o utrzymanie ważnego wsparcia na liniach trendu pociągniętych od dołków z czerwca ubiegłego roku (tych po brexicie, a więc dość ważnych).

Trwającej od początku maja korekcie na giełdach w Niemczech czy we Francji, która zniwelowała wartość indeksów o ponad 5 proc., nie towarzyszył praktycznie żaden wzrost implikowanej zmienności (odpowiednik indeksu VIX – VDAX – znajduje się na tym samym poziomie co trzy miesiące temu). Trudno powiedzieć, czego wynikiem jest ten globalny zanik zmienności, zarówno przy zwyżkach w USA, jak i przy spadkach w Europie. Można mieć jedynie wątpliwości, czy świadczy to o groźnym dla kontynuacji trendu jednomyślnym przekonaniu inwestorów co do nieuchronności zwyżek. Ostatnia niemoc parkietów ze Starego Kontynentu była raczej frustrująca w obliczu najlepszej koniunktury gospodarczej, jaką przeżywa strefa euro od kilku lat.

W gruncie rzeczy przychodzi mi do głowy jeden główny powód takiej słabości, ten sam zresztą, który odpowiada za zadziwiającą moc rynków wschodzących, czyli słabość dolara względem większości walut, a szczególnie euro. Patrząc na najwyższy od lat poziom pozycji spekulacyjnych wspierających wspólnotową walutę, trudno jest nie nabrać wątpliwości co do dalszej słabości waluty amerykańskiej. Jednak na razie nic się nie zmienia, euro nadal rośnie, przeszkadzając indeksom w Europie w pokazaniu tkwiącego w nich potencjału. Może skoro VIX przestał działać, ten wskaźnik również stracił już swą moc.