W tym tygodniu przekonaliśmy się, jak niezrozumienie mechanizmów rynkowych może prowadzić najpotężniejszą osobę na świecie do fałszywych wniosków. Usłyszeliśmy, że Trump jest „niezadowolony" z tego, że stopy procentowe Fedu rosną, gdyż umacnia to dolara i stawia gospodarką na niekorzystnej pozycji w handlu zagranicznym przy osłabieniu euro i chińskiego juana. Tylko że restrykcyjna polityka pieniężna Fedu jest odpowiedzią na siłę gospodarki USA, normalizację inflacji i rosnącą konsumpcję i inwestycje. Te ostatnie dwa elementy są skutkiem reformy podatkowej, przez którą na kontach Amerykanów i firm zostaje więcej pieniędzy. Poza tym zmiany USD/CNY i EUR/USD to nie tylko przejaw siły dolara, ale także słabości juana i euro, a jednym (jeśli nie najważniejszym) z powodów wyprzedaży tych walut są obawy o perspektywy gospodarcze Chin i strefy euro w obliczu potencjalnej wojny handlowej. Wychodzi zatem na to, że za silnego dolara powinniśmy winić nie Fed, tylko Trumpa. A jeśli prezydent USA ma zamiar iść na wojnę handlową, musi być świadomy, że jego przeciwnicy nie będą przypatrywać się temu bezczynnie. Import z USA do Chin jest mniejszy niż eksport, więc Pekin ma mniejsze pole do nakładania ceł. Ale wystarczy, że „mniej gorliwie" będzie podchodził do stabilizacji kursu juana (czytaj: pozwoli na jego deprecjację), by boleśnie odgryźć się Trumpowi. Informacje, że chińska agencja rządowa ds. rynku walutowego zachęcała firmy do zabezpieczenia ryzyka kursowego, jasno pokazuje, na jakim froncie Państwo Środka planuje najsilniejszy atak.

Można wysnuć teorię, że z uwagi na deficyt handlowy USA z Chinami Trump uważał, że cłami importowymi może zaszkodzić Chinom bardziej, niż Pekin będzie mógł zrobić to samo towarom z USA. Tymczasem okazuje się, że nie doceniono skłonności chińskich władz do sterowania mechanizmami rynkowymi. Jeśli tak, to wy, szanowni doradcy, nie dopełniliście swoich obowiązków, dopuszczając do takiego przeoczenia. Obawiam się jednak, że jest gorzej. Sumiennie wykonaliście swoją pracę, ostrzegając przed konsekwencjami wojny handlowej z Chinami, ale pryncypał nie chciał was słuchać, teraz nie przyznaje się do winy i zmusza was do znalezienia kozła ofiarnego. Problem w tym, że Fed jest niezależnym od Białego Domu ciałem, w którym prędko nie dojdzie do roszad w FOMC, stąd polityka monetarna pozostanie na dotychczasowym kursie. Tak czy inaczej, szanowni doradcy, zawodzicie. ¶