Na jego początku widać było wyraźnie skupienie na spotkaniu Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem w Singapurze. Niosło one ze sobą spory ładunek symboliczny oraz polityczny, ale z gospodarczego punktu widzenia było mało istotne. Pod tym względem dziwić mogła stłumiona reakcja na niesmak, jaki pozostał po weekendowym spotkaniu państw G7. Trudno ignorować fakt, że żadnego „zawieszenia" wojny handlowej nie obserwujemy, a przecież niecały miesiąc temu taką intencję sygnalizował sekretarz skarbu Steven Mnuchin. Jeszcze w tym tygodniu ma się pojawić lista chińskich produktów, na których import USA chcą nałożyć 25-proc. cła. Powtarzana od tygodni negatywna retoryka przywódców coraz bardziej przekłada się na nastroje firm w krajach nastawionych na eksport. Dobrym tego przykładem jest dalszy spadek niemieckiego indeksu ZEW. Główną jego przyczyną jest eskalacja protekcjonizmu, ale nie bez znaczenia pozostaje napięta sytuacja we Włoszech oraz seria gorszych danych z Niemiec (słabsze odczyty produkcji przemysłowej, eksportu i zamówień w przemyśle). Instytut swoje wnioski zawarł w mało przyjemnej prognozie wskazującej, że półroczna perspektywa dla niemieckiej gospodarki wyraźnie się pogorszyła. W krótkim terminie tego typu sygnały można ignorować, ale w dłuższym już nie, szczególnie jeżeli retoryka handlowa się nie zmieni.

Druga część tygodnia zdominowana będzie przez poczynania banków centralnych. Te powinny charakteryzować się wspólnym mianownikiem w postaci coraz ostrzejszej polityki monetarnej. W USA stopy po raz kolejny wzrosną i nie powinno to na nikim zrobić większego wrażenia. Ważniejsze będą sygnały towarzyszące niemalże przesądzonej podwyżce, a w szczególności oczekiwania członków FOMC co do trajektorii przyszłych zmian stóp. Swoich stóp nie zmieni EBC, ale powinien zacząć sygnalizować koniec programu skupu aktywów oraz ukierunkować oczekiwania rynkowe odnośnie do terminu pierwszej podwyżki kosztu pieniądza. Zachowanie EBC może być nawet ważniejsze od Fedu, gdyż dane ze strefy euro są ostatnimi czasy słabsze. Warto pamiętać, że okres rynkowej dekoniunktury często rozpoczynał się, gdy bank centralny na czas nie dostrzegł końca cyklu wzrostu gospodarczego i zacieśniał swoją politykę we wczesnej fazie spowolnienia, tym samym ją pogłębiając. W tym względzie polityka EBC niesie ze sobą ryzyka, które mogą być niedoceniane. ¶

Łukasz Bugaj, CFA analityk, DM BOŚ