Spółki FANGs na straży hossy

W ubiegłą środę, byliśmy świadkami jednej z najdziwniejszych sesji ostatnich lat, która, moim zdaniem, pokazała, że (wbrew powszechnej opinii) to nie rosnące rentowności obligacji w USA stały za lutowym „mini” krachem

Publikacja: 20.02.2018 16:45

Początkowo, po publikacji danych, pokazujących nieco wyższą od oczekiwań inflację, tąpnęły praktycznie wszystkie aktywa (od akcji, przez surowce, po obligacje). W ciągu zaledwie dwóch minut indeksy akcji na całym świecie spadły o niemal 2 procent. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek tak niewielka różnica w danych gospodarczych spowodowała, równie drastyczny ruch na rynkach. Swoją drogą pokazuje to jak „płytki" staje się amerykański rynek w obliczu rosnącej niepewności. Na szczęście nie trwało to długo.

Chociaż wydawało się przez chwilę, że powtarzana przez poprzednie sesje mantra – wyższe rentowności to spadki na giełdzie – uzyskała jednoznaczne potwierdzenie, kolejne godziny handlu przyniosły zaprzeczenie tej tezy. Inwestorzy przystąpili do szturmu, kupując akcje i nie zważając na silnie rosnące rentowności 10-letnich obligacji, które coraz szybciej zbliżały się do niewidzianego od 4 lat poziomu 3%. W rezultacie po zaledwie 6 sesjach od dołka z 8 lutego, wiele indeksów od S&P500, przez Nasdaq po indeks rynków wschodzących, zdołało odrobić prawie całe straty z pierwszych 6 sesji lutego.

Czyżby to już koniec ostatniego zamieszania? Nie sądzę, żeby rynek pozwolił na tak szybkie „wymazanie" krachu i tym samym na 16 z rzędu miesiąc zakończony wzrostem indeksu S&P500.

Hossa hossą, ale niewidziana od półtora roku „prawdziwa" korekta powinna potrwać trochę dłużej niż kilka sesji. Jednak nawet jeśli na nowe rekordy będziemy musieli jeszcze poczekać to kierunek trendu na Wall Street nie wydaje się zagrożony. Przynajmniej, dopóki jej główny filar pozostaje nietknięty.

Większość spółek zaliczanych do tzw. FANGs, pokazała znaczącą siłę w trakcie ostatniego wystrzału rynkowej zmienności, a szczególnie te, które mogły pochwalić się dobrymi wynikami. Amazon, Nvidia , czy Netflix, znalazły się po koniec ubiegłego tygodnia na poziomach bliskich styczniowym szczytom, a Twitter ustanowił nowy rekord (rosnąc o 12% po wynikach) dokładnie w dniu, w którym szeroki rynek na Wall Street notował lutowy dołek. W efekcie, stworzony niedawno, indeks NYSE FANG+ wybił się na nowe szczyty, sugerując, że lutową przecenę należy póki co traktować wyłącznie jako (niedokończoną ?) korektę.

Jarosław Niedzielewski zarządzający funduszami , Investors TFI

Okiem eksperta
Cisza przed czy po burzy?
Okiem eksperta
Bliski Wschód pretekstem zakończenia wzrostów?
Okiem eksperta
Rynek już czeka na wyniki technologicznych gigantów
Okiem eksperta
Niedoceniane surowce
Okiem eksperta
Ropa ponownie blisko psychologicznej bariery
Okiem eksperta
Hossa trwa, ale coraz trudniej w niej odnaleźć logikę