Czyli mniej więcej tyle, o ile wzrósł on w ostatni wtorek. Maksimum sprzed 11 lat, a co za tym idzie, nowy historyczny rekord, jest w zasięgu giełdowych byków. Dzieli go od nich zaledwie krok. Inwestorzy jednakże powinni jeszcze trochę uzbroić się w cierpliwość, bo być może na nowy rekord trzeba będzie zaczekać tydzień. Czwartek przyniósł odwrócenie ról na giełdzie w Warszawie. Lepiej spisywały się średnie spółki, a nieco słabiej te największe. W innym ujęciu, indeks mWIG40, który w ostatni wtorek nie doświadczył dużych zwyżek, rozpoczął pogoń za WIG20. Tym samym mWIG40, podobnie jak WIG i WIG20, ma obecnie otwartą drogę do dalszych zwyżek.

Mocne zachowanie mWIG40, przy ograniczonych wahaniach indeksu dużych spółek, nie pozwoliło na mocniejszy ruch do góry, reprezentującego szeroki rynek, indeksu WIG. Co więcej, mimo że na wszystkich trzech wspomnianych indeksach obecnie aktualne są sygnały kupna, to prawdopodobnie kolejna fala wzrostowa zostanie poprzedzona przynajmniej krótką realizacją zysków. Przede wszystkim dlatego, że wzrasta ryzyko takiego korekcyjnego cofnięcia na największych światowych giełdach. Zwłaszcza na Wall Street.

Sama korekta na GPW, jeżeli faktycznie się wydarzy, w żaden sposób nie jest w stanie popsuć aktualnych dobrych nastrojów wśród inwestorów i korzystnego nastawienia do rynków wschodzących. Dane płynące zarówno z rodzimej, jak i globalnej gospodarki są dobre. Trwający w USA sezon publikacji wyników za IV kwartał 2017 r. będzie przynajmniej do pierwszych dni lutego stanowił potencjalny impuls do kupna akcji. Inwestorów w Paryżu i Frankfurcie nie przeraża mocne euro. Polityka banków centralnych też nie budzi żadnych negatywnych emocji. Dodatkowo już pod koniec stycznia wyniki zaczną publikować spółki z GPW, co ma szansę stać się kolejnym popytowym impulsem. Sytuacja na wykresach polskich indeksów również sugeruje dalsze zwyżki.

I jedyne, co może martwić, to tylko ten powszechny, ogólnoświatowy optymizm. To, że na horyzoncie brakuje potencjalnych czynników ryzyka. Zwykle oznacza to, że takie ryzyka gdzieś się czają w oddali, a inwestorzy nie zdają sobie z nich sprawy. Jednak nawet jeżeli tak faktycznie jest, to może jeszcze dużo wody w Wiśle upłynąć, nim one się zmaterializują. Dlatego też jest prawie pewne, że już wkrótce, zapewne w przyszłym tygodniu, będziemy świętować nowy historyczny rekord na indeksie WIG. I nie będzie to ostatnie słowo byków. ¶