Przykładem pasywnego inwestowania jest zakup funduszy indeksowych czy tzw. ETF-ów. Na świecie jest obecnie notowanych prawie 7 tys. funduszy pasywnych, w których zgromadzone jest blisko 6 bln USD. Średni, roczny wzrost aktywów tych funduszy wynosi około 18 proc. W pasywnym inwestowaniu zachęcające są niższe opłaty. Jak tłumaczyła Deborah Fuhr, założycielka organizacji ETFGI, około 4 bln USD jest ulokowanych w ETF-ach, których koszty nie przekraczają 0,2 proc. rocznie.

Specjaliści podkreślają, że do inwestycji w fundusze pasywne zachęcają m.in. niższe opłaty niż w przypadku funduszy aktywnych, ale nie jest to jedyny powód. – Z pewnością chodzi o opłaty, tylko w mojej ocenie ważniejsza jest transparentność produktu i to, że klient wie, czego oczekiwać od takiego produktu. Jeśli śledzi jakiś indeks i ma dostęp do produktu pasywnego, który odwzorowuje ten indeks, to wie czego oczekiwać – tłumaczy „Parkietowi" Marcin Adamczyk, doradca zarządu ds. projektów inwestycyjnych PZU. PZU poprzez swoją platformę inPZU oferuje dostęp do pasywnych funduszy. W zeszłym miesiącu wprowadzono trzy nowe i na ten moment w ofercie znajduje się dziewięć funduszy pasywnie zarządzanych.

Inwestowanie pasywne dopiero rozkwita nad Wisłą i ważne jest uświadamianie inwestorów. – Myślę, że w Polsce jesteście wciąż we wczesnej fazie popularności ETF-ów i nadal jest potrzeba edukacji. Jest również mała liczba firm oferujących ETF-y, co sprawia, że jest to wymagający proces – mówi „Parkietowi" Deborah Fuhr.

Oprócz platformy inPZU pasywnie inwestować można również m.in. poprzez DM mBank, który oferuje klientom ETF-y, a Beta Seurities Poland jest twórcą i emitentem pierwszych ETF-ów opartych polskim prawie.

Oferta stale się jednak powiększa. – Obecnie pracujemy nad dwoma nowymi produktami. Mamy nadzieję przedstawić je jeszcze w tym roku. Planujemy każdego roku dodawanie nowych produktów, które znajdą zainteresowanie wśród inwestorów – mówił Robert Sochacki, członek zarządu Beta Securities Poland.