pytania do... Bogdana Kornackiego z działu rozwoju rynku Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie

Publikacja: 16.01.2018 14:00

Co stoi za sukcesem kontraktów na WIG20?

W pierwszych latach po wprowadzeniu do obrotu to zasługa głównie inwestorów indywidualnych, którzy od początku mocno zainteresowali się tym nowym instrumentem. Z czasem na rynku pojawiali się kolejni uczestnicy: inwestorzy instytucjonalni i zagraniczni, co przełożyło się na jego szybki rozwój. Obecnie udział inwestorów indywidualnych w obrotach na kontraktach na WIG20 sięga około 50 proc., co jest ewenementem na skalę światową. Warto zwrócić uwagę na to, że konstrukcja instrumentów pochodnych notowanych w Warszawie jest oparta na uznanych wzorcach z największych giełd światowych. Pozwoliło to na naturalne zainteresowanie nimi największych firm inwestycyjnych. Cieszy nas zaufanie inwestorów mimo trudnych czasów niskiej zmienności i rosnącej konkurencji platform foreksowych. Ostatnie lata cechowały się małą zmiennością, a inwestorzy handlujący kontraktami terminowymi lubią zmienne rynki. Gdy zmienność jest wysoka, mocno rosną obroty na instrumentach pochodnych. Zamierzamy dalej przyciągać dużych graczy na rynek kontraktów terminowych. W celu obniżenia kosztów handlu pojedynczymi kontraktami został podniesiony mnożnik. Warszawska giełda oferuje jeden z najmniejszych wartościowo kontraktów terminowych na świecie, dzięki podniesieniu mnożnika na FW20 do 20 złotych za punkt, opłaty, w stosunku do wartości kontraktu, spadły dwukrotnie (po zwiększeniu mnożnika giełda nie podniosła opłat, również biura maklerskie pozostawiły opłaty na zbliżonym poziomie, a to skutkowało zmniejszeniem o połowę opłaty w stosunku do wartości kontraktu). Dzięki temu inwestorzy indywidualni mogą zarabiać już na jednym punkcie zmiany kursu kontraktu.

Czy handel kontraktami dziś różni się od tego, co było kiedyś?

Na rynku kontraktów terminowych pojawili się duzi inwestorzy, którzy stosują także handel wysokich częstotliwości. Zmieniła się więc struktura inwestorów. Cieszy nas, że około 50 proc. wszystkich inwestorów stanowią w dalszym ciągu inwestorzy indywidualni. Obecnie opłaty na instrumentach pochodnych są niższe, a samych kontraktów jest więcej, zwłaszcza akcyjnych. Rozbudowujemy ofertę produktów pod kątem zapotrzebowania rynku. Warunkiem jednak ich pojawienia się w obrocie jest pozyskanie dla nich animatorów.

W ostatnich latach mieliśmy wspomnianą zmianę mnożnika dla kontraktów na WIG20. Inwestorzy już się z nią na dobre oswoili?

Uważamy, że to była dobra zmiana, która przyczyniła się do obniżenia kosztów i zwiększenia atrakcyjności tego rynku.

Często rynek instrumentów pochodnych na GPW kojarzy się przede wszystkim z kontraktami na WIG20. Tymczasem paleta pochodnych jest zdecydowanie bogatsza. Dlaczego one nie zdobyły tak dużej popularności jak kontrakty na WIG20?

Popularnością cieszą się kontrakty na akcje i na waluty, mimo mniejszej skali, widać wzrost zainteresowania także na innych instrumentach pochodnych.

Wspomniał pan o kontraktach na akcje, które faktycznie ostatnio cieszą się większym zainteresowaniem. Z czego to wynika?

Wzrost zainteresowania kontraktami na akcje jest efektem rozszerzenia oferty giełdy. Kontrakty akcyjne charakteryzują się większą zmiennością, ponieważ zmienność akcji zawsze jest większa niż zmienność indeksów. Obecnie notujemy 35 kontraktów na akcje. Po debiutach nowych, dużych spółek niemalże automatycznie wprowadzamy kontrakty na te akcje, tak było m.in. przy Dino i Play. Ofertę rozszerzamy także wraz ze wzrostem zainteresowania rynku. Atrakcyjność kontraktów akcyjnych dla inwestorów zmienia się w zależności od zmienności kursów akcji i wówczas obroty przenoszą się na kontrakty na te spółki. Obecnie największe obroty notujemy na największych spółkach. Warto jednak pamiętać, że w ofercie giełdy są kontakty o wartości od kilkuset złotych do nawet 50 tys. zł. Depozyt na niektóre kontrakty wynosi od 150 do 250 zł i pozwala nawet mniejszym inwestorom na zainwestowanie w instrumenty na tym rynku. Co ważne, opłaty na rynku kontraktów akcyjnych, niezależnie od wielkości kontraktu, są stałe i mogą być wielokrotnie niższe przy tej samej wielkości transakcji niż na rynku kasowym.

W Europie dużą popularnością cieszą się m.in. kontrakty na stopę procentową. U nas jest zupełnie odwrotnie. Dlaczego?

Tego typu kontraktami na stopę procentową na zachodnich giełdach handlują głównie inwestorzy instytucjonalni, tacy jak banki czy instytucje finansowe. Na warszawskim rynku są oni mniej zainteresowani tego typu transakcjami. Chcielibyśmy to zmienić.

Co GPW zamierza zrobić, aby spopularyzować rynek pochodnych? Czy planujecie też wprowadzanie do obrotu kolejnych instrumentów?

Będziemy wprowadzać, np. nowe kontrakty akcyjne lub nowe typy instrumentów pochodnych, w miarę zapotrzebowania rynku. Kluczowe jest tu jednak zapewnienie animatorów dla instrumentów. Stawiamy też na edukację inwestorów indywidualnych, m.in. w zakresie kontraktów terminowych. PRT

Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności
Inwestycje
Ujawnienia w ESRS dotyczące łańcucha wartości